Wydawnictwo Nowej Ery
BOK: +48 739 200 932

Manwhore +1

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

36.90  23.90 

Malcolm Saint miał być zadaniem. Artykułem. Przystojnym, tajemniczym mężczyzną, którego pikantne sekrety młoda dziennikarka miała ujawnić całemu światu. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem…

11 w magazynie

SKU: 9788365506429 Kategoria: Tagi: , , , Product ID: 20195

Opis

NIEPOHAMOWANY POCIĄG, HURAGAN ZMYSŁOWOŚCI I ROZPACZLIWE PRÓBY ODZYSKANIA ROZSĄDKU. MANWHORE +1 TO WIĘCEJ NIŻ ZWYKŁA POWIEŚĆ EROTYCZNA

Katy Evans ponownie zniewala historią seksownego Malcolma Sainta. Manwhore +1 to już drugi tom kultowej serii, która podbiła serca milionów czytelniczek na całym świecie. W tej książce znajdziesz ogrom zmysłowości. Do tego dodaj + jedno seksowne spojrzenie spod przymrużonych powiek… + jeden pocałunek, który sprawia, że miękną ci nogi… + 1 obłędny szczyt rozkoszy, który wyraża się niepohamowanym krzykiem ekstazy…

Ponownie zakochasz się w historii wpływowego i bogatego playboya bez skrupułów, który zdecydowanie jest przepełniony grzechem, a jego nazwisko Saint (tł. święty) nie jest ani trochę adekwatne… Jeszcze raz zobaczysz, że bezwzględność i silny charakter w interesach przekłada się na brak kompromisów w łóżku i nieustępliwość w dążeniu do spełnienia w erotycznej strefie…

A co u naszej „niewinnej” Rachel? Cóż, Malcolm Saint miał być wyłącznie zadaniem. Misją dziennikarską. Interesem. Artykułem.

Chociaż próbowała odkryć jego karty, to on odkrył jej delikatne wnętrze i instynktowne potrzeby. Serce wygrało z rozumem i nic już nie może powstrzymać Rachel w dążeniu do spełnienia nowej misji. Misji przeistoczenia się ze zwykłej dziennikarki w panią + 1 Malcolma Sainta.

Czy poprzednie uwikłanie w intrygę i knucie nie odbiją się przykrym echem na drodze zdobycia zaufania najseksowniejszego biznesmena w mieście? 

BESTSELLEROWA KATY EVANS PONOWNIE ZACHWYCA SZCZEGÓŁOWYM OPISEM NIESKRĘPOWANYCH EMOCJI

Pełna pasji, namiętności oraz gorących emocji. – Sylvia Day, autorka „Dotyku Crossa”

Autor

Format

13.5 x 20.5 cm

Wydawnictwo

Wydawnictwo Kobiece

Tłumaczenie

Monika Wiśniewska

Rok wydania

2017

Oprawa

Miękka ze skrzydełkami

ISBN

978-83-65506-42-9

EAN

9788365506429

Liczba stron

384

18 opinii dla Manwhore +1

  1. 5 na 5

    Ola

    http://www.stanzaczytany.pl

    Po poprzedniej części, gdzie wszystko zakończyło się tragicznie dla czytelników, nie mogłam opuścić kolejnego tomu, w którym Saint mógłby przywrócić naszą wiarę w lepsze zakończenie. Autorka dopiero przy Real zadebiutowała na polskim rynku, więc nie każdy z nas jest w stanie określić, co dzieje się w jej umyśl. Poprzednia seria różni się od tej, które Wydawnictwo Kobiece dało nam do rąk. Czy lubi zaskakiwać czytelnika niespodziewanym, a może i złym zakończeniem? Czy lubi happy ending? W jaki sposób druga część będzie wyróżniać się od pierwszej?
    Zapraszam do przeczytania recenzji.

    Przyznam szczerze, że nie wiedziałam czego się spodziewać. Romanse erotyczne zwykle mają charakterystyczną cechę, bowiem zazwyczaj spotykamy klasyczny wzór: seksowny mężczyzna, pożądanie, obsesja, miłość, problematyka i pierścionek lub nieplanowana ciąża. Zachwyt nad zachwytami. Na rynku możemy spotkać tysiące takich książek, więc autorki muszą dobrze zastanowić się nad unikatową fabułą. Muszą dać nam na tacy coś, czego jeszcze nie próbowałyśmy. Coś, czego jeszcze nie zwiedziliśmy. I choć Manwhore nie dało nam z początku czegoś nowego – ,,seksiak” i dziennikarka (przyp.) – to i tak pierwsza część miała coś w sobie. Coś takiego, co nie pozwoliło nam oderwać się od lektury i powstrzymywaliśmy się ostatkiem sił od tego, aby odwiedzić Wydawnictwo Kobiece i zażądać natychmiastowego wydania kolejnej części. W końcu wydały. Jaka więc jest druga część?

    Właściwie to trzymająca w napięciu. Jak cholera. Z powodu pierwszej części bałam się, że w drugiej znowu znajdą u siebie nawzajem jakiś powód, dla którego będą chcieli się rozdzielić. Nie ufałam nikomu. Śmierdziało mi podejrzliwością, intrygą. Rozmyślałam nawet o tym, czy Saint (czyt. mój mąż) przypadkiem nie chce się zemścić. Dodatkowym bonusem był jego ojciec, który również pojawił się w książce. Rozsadzało mnie. Niby to lekka lektura, lekki romans, ale siedziałam jak na szpilkach, obawiając się tego, co mogę zastać dalej. Taki niby thriller.
    Ale było również kolorowo. Cukierki, kwiatki, barwy tęczy fruwały, kiedy czytałam o tym, jak ich serca zbliżały się do siebie. Tak bardzo pragnęłam, aby oboje zobaczyli w sobie przyszłość. Dlatego też przy każdym zbliżeniu mój wzrok pieścił kartki. Moje serce się uśmiechało.

    Powieść napisana jest lekkim piórem, dzięki czemu szybko pochłania nas świat Manwhore. Zarówno pierwsza, jak i druga część należą do grupy powieści, które mogłabym czytać wielokrotnie. I z całą pewnością to uczynię, bo historia niesamowicie mnie wciągnęła. Spędzony wieczór z Manwhore to idealny powód, przez który musiałam oczyścić się z nerwów dnia codziennego. Odizolowana od zewnętrznego świata żyłam w fikcyjnym świecie.

    Wiem, że pojawiły się różne opinie – między innymi na temat głównej bohaterki. Co prawda, trochę była irytująca, ale każde jej działanie uzasadniałam napływającymi emocjami. Dlatego też nie miałam żadnych uwag odnośnie charakterystyki postaci. Każda strona była dla mnie intrygująca. Mało się działo, jedynie (jak już wcześniej wspomniałam) obawiałam się o rozwój sytuacji, ale mimo wszystko bardzo podobało mi się zestawienie wydarzeń. Po nerwach przy pierwszej części, druga stanowczo uciszyła nasze serce.

    Szczerze polecam miłośniczkom romansów erotycznych.

    Ocena: 5+/6

  2. 5 na 5

    Wąchając Książki

    http://www.wachajac-ksiazki.pl/2017/03/katy-evans-manwhore1.html

    Naprawdę rzadko zdarza mi się czytać książki, których kontynuacji wyczekuję ze zniecierpliwieniem. A właśnie tak było przy Manwhore+1, którego byłam niezwykle ciekawa i postanowiłam, że przeczytam kontynuację jak najszybciej. Chciałam więcej i więcej, zresztą nadal chcę. A jednak trochę się obawiałam, ponieważ zakończenie pierwszego tomu zbiło mnie z tropu oraz złamało serce. Jak się później okazało, nie było się czego bać i Evans rozniosła wszystkie stereotypy i ckliwe powroty, o których czytałam do tej pory.

    Dla osób, które miały już do czynienia z pierwszym tomem, wiedzą, jak burzliwie zakończyła się historia Sainta oraz Rachel. Natomiast osobom, które nie poznały jeszcze Manwhore, oczywiście nic nie zdradzę na ten temat. Skuszę się jednak i uchylę rąbka tajemnicy: lepszego rozwinięcia nie mogłam sobie wymarzyć. Evans osiągnęła idealną równowagę między złamanym sercem, tęsknotą, pożądaniem, szczęściem, smutkiem i tęsknotą. Akcja rozgrywa się spokojnie, ale również nie jest przeciągana w nieskończoność. Autorka zaskakuje, igra z ogniem i wpuszcza swoich bohaterów w sam środek uczuciowego huraganu.

    Jak już wspomniałam przy okazji recenzji pierwszego tomu, Rachel jest jedną z moich ulubionych postaci żeńskich. Nie jest zbyt wyidealizowana, lecz wykreowana jako kobieta z wadami jak również wieloma zaletami. Szczerze zaskoczyła mnie jej przemiana, ale również uczucia. Zazwyczaj w podobnych sytuacjach autorzy starają się wszystko obrócić tak, żeby płeć piękna była jak najmniej winna, a Katy Evans zaprezentowała to zupełnie z innej strony, nie owijając w bawełnę.

    O Malcolmie Saintcie nie będę pisać za dużo, ponieważ tego bohatera trzeba poznać samemu. Nie jest schematyczny, święty ani zbyt nieosiągalny i niedościgniony. Sytuacja z przyjaciółkami Rachel znacznie się poprawiła, zresztą ich relacja była nieco odsunięta na bok, bardziej niż w Manwhore, za co jestem ogromnie wdzięczna autorce, ale jednocześnie brakowało mi znajomych Sainta.

    Powieść Evans czyta się bardzo szybko, niezwykle przyjemnie i lekko. Relacje między bohaterami nie są wymuszone, wydarzenia są bardzo skrupulatnie przeprowadzone, a sceny miłosne gorące i barwne. Manwhore+1 to nie tylko kontrowersyjny tytuł, ale również tematyka i pomysł, bo przecież jak może winna być czemuś kobieta? Polecam niezwykle gorąco i namawiam do wyczekiwania kolejnych niesamowitych historii spod pióra Katy Evans, która naprawdę mocno mnie zaskoczyła!

  3. 4 na 5

    Natalia Z

    Rachel popełniła błąd – zakochała się. Nieodpowiednio ulokowane uczucie okazuje się niekorzystne dla obojga stron. Malcolm odcina się od kobiety i nie pozwala jej na ponowne zbliżenie. Czy Rachel zdoła ponownie wkroczyć do życia Sainta? Czy mężczyzna zdoła wybaczyć jej zdradę?
    Oto nowa historia Malcolma i Rachel, która ponownie oczarowuje czytelnika.

    Przyznam się, że tę część książki czytało mi się znacznie mniej łapczywie, niż jej poprzedniczkę. Co prawda z wielką niecierpliwością czekałam na tę kontynuację, lecz mimo wszystko nieco mnie zawiodła. Akcja na początku rozgrywa się dość intensywnie, lecz później nieco słabnie i przygasa. Dopiero zakończenie zbudziło we mnie ponowną ekscytację.

    Malcolm Saint jest typem mężczyzny, którego otacza wianuszek wiernych fanów. Po sytuacji jaka go spotkała ze strony Rachel, Saint zamyka się w sobie i tym samym odcina się od społeczeństwa. Podobnie jest z Rachel. Kobieta po rozstaniu staje się drwiną i otoką nienawiści przez liczne osoby. Każdy kto zna i uwielbia Malcolma, jest wrogiem Rachel. Cały świat zwrócony jest na tych dwojga, a miłosna gra pomiędzy nimi dopiero się rozpoczyna…

    Bardzo się cieszę, że pomimo lekkich minusów powieść została przeze mnie doczytana. Lekturę czytało mi się długo, lecz mimo tego, mogę dodać ją do polecanych. Styl i język autorki to pozytyw sam w sobie. Są to jedne z tych elementów, które działają na plus w powieści.

    Pomimo wszelkich minusów mam ochotę na dokończenie serii. Czuję, że ostatnia część tej trylogii może okazać się bardzo interesująca, ponieważ wiązać się będzie z wielką niewiadomą. Niby wiem, czego można się po niej spodziewać, ale czuję, że będzie to miła przygoda.

  4. 5 na 5

    krolewskierecenzje

    Losy Sainta i Rachel poznaliśmy już w poprzednim tomie. Połączyła ich gorąca miłość, jednak nie wszystko potoczyło się tak, jak oboje tego chcieli. On poczuł się oszukany przez jedyną kobietę, której zaufał. Ona czuje się okropnie z tym jak go zraniła. Ich drogi się rozeszły. Ale mają szansę się po raz kolejny połączyć bowiem Malcom po czterech tygodniach rozłąki proponuje spotkanie. Rachel wiąże z tym wielkie nadzieje. Jednak Saint wcale nie chce się spotkać po to, by porozmawiać o tym co zaszło, ale ma dla niej zupełnie inną propozycję…

    Rachel nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. Saint stał się bardzo zimny. Na dodatek nie zamierzał rozmawiać o nich, ale… zaproponował jej pracę. Rachel jednak nie poddaje się i planuje walczyć o swoje uczucie, o mężczyznę, którego kocha.

    W tej części wszystko toczy się bardzo spokojnie i harmonijnie. Bohaterowie są bardzo ostrożni, nie chcą się zranić nawzajem, pragną odbudować swój związek. Ponadto Saint boi się ponownie zaufać, bo Rachel już raz go zawiodła, a dla niego zaufanie jest czymś najważniejszym. Rachel z kolei boi się odrzucenia. Przez to wszystko, cała akcja początkowo wolno się rozkręca, a czytelnik z niecierpliwością czeka jak ułożą się losy tej pary. Nie można jednak powiedzieć, że początek książki jest nudny. Wręcz przeciwnie. Obfituje w piękne, magiczne sceny, które aż kipią od romantyzmu. Nie są za to skupione na seksie, co jest wielkim plusem. Przez zbyt wiele takich scen książka straciłaby na wartości i stałaby się zbyt schematyczna. Trzeba przyznać, że ostatnio jest zbyt wiele książek, w których nic się nie dzieje poza łóżkiem. Tutaj jednak autorka pokazała różne aspekty związku i za to należą jej się ogromne brawa.

    Pierwsza część zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. A zakończyła się w takim momencie, że aż można uznać to za zbrodnię. Na dodatek na kontynuację musiałam czekać bardzo długo, zbyt długo… Ale w końcu doczekałam się. Trochę się jednak obawiała czy po tak fenomenalnym początku, Manwhore +1 nie okaże się totalna klapą. Ku mojej ogromnej radości, książka sprostała moim oczekiwaniom. Ba! Nawet je przerosła, bowiem drugi tom jest o niebo lepszy od poprzedniego. Zawiera w sobie jeszcze piękniejsze sceny, wspaniałe dialogi i te reakcje Rachel- po prostu cudowne! Nic tylko czekać na kolejny tom!

  5. 5 na 5

    patrycja008008

    KAŻDY MĘŻCZYZNA CHCIAŁBY NIM BYĆ. KAŻDA KOBIETA CHCIAŁABY STANĄĆ NA JEJ MIEJSCU. DWA RÓŻNE ŚWIATY, JEDNA, WIELKA MIŁOŚĆ I POŻĄDANIE SPAJAJĄCE TYCH DWOJE W JEDNOŚĆ.

    „Jesteś jedynym niebem, które dla mnie istnieje Rachel. A nawet gdybyś była piekłem, grzeszyłbym całe moje życie, żeby tylko być z Tobą.”

    O tej powieści mówić można tylko w samych superlatywach. Zniewalająca, rozpalająca milion najgorętszych uczuć przepełnionych ekstazą, poruszająca tysiącami kobiecych serc. Przedstawiająca miłość – trudną, łaskawą i zaufanie, które nie raz potrafi pęknąć niczym rozbite szkło.

    Mówi się, że zaufanie raz utracone trudno jest odbudować. Tak jest i tym razem, wkraczając w drugą część historii Malcolma i Rachel nie wiemy, jak dalej potoczą się ich zawiłe losy. Książka rozpoczyna się w momencie, którym skończyła się część pierwsza, jak przekonujemy się po kilku stronach Rachel będzie musiała przebyć długą drogę aby na nowo zaskarbić sobie zaufanie Malcolma, które on mimo wielu wad ceni ponad wszystko. Dotąd pewna siebie staje się zagubiona tracą płynność w pisaniu, które od zawsze sprawiało jej wielką przyjemność. Pewnego dnia otrzymuję propozycję i to nie byle jaką.. Jesteście ciekawi? Czy ta dwójka ma jeszcze szanse być razem? Co oznacza „zaklepana”?
    ONA CHCIAŁA ODKRYĆ JEGO NAJTAJNIEJSZE SEKRETY. ON ODKRYŁ JEJ EROTYCZNE POTRZEBY I WRAŻLIWOŚĆ UTKWIONĄ W JEJ WNĘTRZU.

    Katy Evans stworzyła świetną powieść pełną emocji, która z każdej strony kipi erotyzmem w czystej postaci. Pierwsza część była bardziej brutalna tu natomiast strefa pożądania pokazana jest od strony uczuć i wrażliwości bohaterów. Każda scena zbliżeni opisana została ze smakiem nie sposób nie oblizać ust i nie snuć fantazji. Malcolm mimo typowej etykietki playboya tak naprawdę we mnie wzbudził wiele pozytywnych emocji. Sposób pokazywania uczuć poprzez gesty nadaje książce pikanterii i przyprawia o dreszcze. Mamy okazję przez większość książki obserwować ewolucję zarówno Malcolma, jak i raczkującego na nowo związku tych dwojga.

    „Jestem człowiekiem pełnym wad, nadziei i strachu, silnym i słabym, i niezależnym oraz zakochanym w nim tak, jak one z całą pewnością nie są. Jestem dumna z tego, kim jestem. Jestem dumna z tego, co sobą reprezentuję.”
    Autorka stworzyła nietuzinkowych, nieszablonowych bohaterów, którym od samego początku bardzo kibicuję i jestem, jak najbardziej za ich wspólnym życiem. Zachwycona jestem także językiem i płynnością, z którą czytało się powieść. Tym razem wielką zmyłką okazała się okładka, która zapowiadała wiele scen erotycznych, co też wpłynęło na moje nastawienie. W miarę czytania zrozumiałam, że ta pozycja nie jest oparta na schemacie typowych erotyków. Katy Evans zdecydowanie wybrała swoją własną ścieżkę kreując doskonały styl i klimat książki zaskarbiając sobie moje pełne uznanie.

    „Zrobiłabym to jeszcze raz, byle przeżyć z nim jeszcze jedną chwilę. Wszystko bym powtórzyła. Wzbiłabym się ślepo w powietrze, nawet gdyby istniał tylko niewielki ułamek szansy na to, że on tam będzie czekał i mnie odnajdzie.”

    To zdecydowanie najlepszy erotyk, jaki przyszło mi czytać do tej pory. Z czystym sercem mogę polecić każdemu, kto lubi przebyć drogę i udać się w podroż ku pożądaniu i skrajnych emocji. Z wielkim niedosytem oczekuję na kolejną część tej wspaniałej serii.

    Autor: Katy Evans
    Tytuł: „manwhore +1”
    Liczba stron: 384
    Data wydania: 17 luty 2017 rok
    Wydawnictwo: Kobiece
    Kategoria: Literatura obyczajowa, romans
    Moja ocena: 10/10

  6. 3 na 5

    Karolina

    Rachel Livingston, ambitna i pracowita dziennikarka „Edge” nie sądziła, że przyjmując propozycję napisania demaskatorskiego artykułu o bezwzględnym i zabójczo przystojnym biznesmanie, Malcolmie Saintcie i próbując obnażyć jego mroczne sekrety, sama odkryje swoje najskrytsze pragnienia i straci głowę dla słynnego playboya, komplikując nie tylko jego życie, ale także i swoje. Gdy prawda o jej motywach w końcu wychodzi na jaw, dziewczyna jest zrozpaczona i wie, że nie będzie łatwo odzyskać zaufania mężczyzny, dla którego lojalność i wierność są najważniejsze, jednak jest zdeterminowana zrobić wszystko, by naprawić swój błąd i ponownie znaleźć drogę do jego serca. Gdy niespodziewanie Malcolm zaprasza ją do swojego biura na rozmowę, Rachel spodziewa się wszystkiego, tylko nie propozycji pracy. Dziewczyna nie zamierza mu jednak ulegać i postanawia udowodnić mu, że naprawdę go kocha i że zasługuje na drugą szansę.

    Po lekturze książki „Manwhore” Katy Evans, która zakończyła się chyba w najmniej odpowiednim momencie, z niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji, by przekonać się jak zakończy się historia Rachel i Malcolma. I gdy tylko drugi tom trafił w moje ręce od razu zabrałam się za czytanie. Muszę przyznać, że „Manwhore +1” nie sprostał do końca moim oczekiwaniom i zdecydowanie nie dorównał swojej poprzedniczce. Początek zapowiadał się naprawdę intrygująco i bez wątpienia trzymał w napięciu; podobało mi się to, że tym razem to kobieta popełniła błąd i musi walczyć o mężczyzną, a nie na odwrót, dlatego byłam ciekawa, w jaki sposób autorka rozwiąże główny problem między bohaterami. Niestety Katy Evans potraktowała ten wątek nieco powierzchownie, zbyt szybko godząc Rachel i Malcolma. Dalsza część historii nie była już tak ekscytująca i zaskakująca jeżeli chodzi o fabułę, jednak autorka bez wątpienia nie zawodzi w budowaniu seksualnego napięcia i pełnych namiętności, podnoszących temperaturę i pobudzających wyobraźnię zbliżeń między bohaterami, które czyta się z wypiekami na twarzy. Mimo kilku mankamentów, dzieło amerykańskiej autorki czytałam z przyjemnością i pozycja ta dobrze się sprawdziła w roli lekkiej, niewymagającej lektury, przy której można się odprężyć i oderwać od codzienności. „Manwhore +1” to bez wątpienia bezpruderyjna, elektryzująca i rozpalająca zmysły historia, pełna iskier i gorących scen, która będzie świetną propozycją dla fanów twórczości Katy Evans, jak również entuzjastek literatury erotycznej, które liczą przede wszystkim na coś niezobowiązującego i nieskomplikowanego. Jeżeli mieliście okazję zapoznać się z pierwszą częścią i przypadła wam do gustu, to zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po tom drugi, by przekonać się, jak potoczy się dalsza historia Malcolma i Rachel. Ja będę z niecierpliwością czekać na kolejne części serii „Manwhore” i mam nadzieję, że pojawią się u nas już niedługo! 😉

  7. 5 na 5

    Wybebeszamy książki

    Najpierw było dzikie pożądanie. Moje. Tej książki.
    Potem poranione wargi i drżące dłonie.
    Tydzień przeminął, gdy próbowałam spętać swoje podekscytowanie.
    Czekałam na najbardziej dogodny moment. Dość długi okres czasu, w którym zdołam przeczytać całą książkę bez strachu, że będę musiała przerwać w najbardziej pikantnym momencie.
    I tak dotrwałam do soboty.
    Właśnie wtedy znikłam dla świata.

    MĘŻCZYZNA

    Jest coś naiwnego w nas, kobietach, które czytają romanse.
    Pożądamy mężczyzn będącymi wytworami naszej wyobraźni, pragniemy wcielić się w role głównych bohaterek. Choć na chwilę przenieść się do świata fantazji, pieniędzy, honoru i intensywnej, prawdziwej miłości.

    Przekształcenie szarej, nudnej codzienności w rycerski romans XX wieku wydaje się jedyną drogą do chwili rozpusty. Do dotyku jedwabiu i mocnych, silnych dłoni. Jak wszystkie romantyczki, chcemy więcej. Mocniej. Bardziej.

    Przede mną stoi ponad metr osiemdziesiąt idealnie kontrolowanej męskiej siły, odzianej w perfekcyjnie skrojony garnitur. Kwintesencja diaboliczności w Armanim: kwadratowa szczęka, błyszczące ciemne włosy, no i oczywiście to przenikliwe spojrzenie.

    Dlatego, z każdą przewróconą stroną, nasze oczekiwania rosną.
    Czytając „Manwhore” wiedziałam, że stanie się jedną z moich sztandarowych książek. Jednocześnie obawiałam się, czy nie pożałuję później tej deklaracji. „Manwhore +1” mogło okazać się rozczarowaniem, które bolałoby jeszcze przez długie lata.

    Odczytując pierwszą stronę już wiedziałam. Na skórze pojawiła się gęsia skórka. Źrenice rozszerzyły się. Oddech przyśpieszył. Drżącymi palcami przewracałam kolejne strony. Próbowałam nasycić się literami, słowami, a później zdaniami. Celebrowałam.

    „Manwhore +1” okazała się równie dobra jak swoja poprzedniczka. O ile w „Manwhore” podobała mi się zachowawczość tekstu, lekka powściągliwość przebijająca ze stron, która cechowała zarówno Rachel, jak i Sainta, o tyle część druga zaskoczyła mnie nagromadzeniem emocji i nieskrępowaniem.

    Pisałam o barierach, które oddzielały czytelnika od bohaterów. Tutaj one nie istnieją. Dotykamy, błądzimy dłońmi, odczuwamy razem z bohaterami. Wielu mogłoby założyć, że uznam to za wadę. Nic bardziej błędnego. Właśnie tej wolności i bezpośredniości bodźców potrzebowaliśmy.

    Relacja, która do tej pory była niewinnym romansem, musiała w końcu przekształcić się w coś poważniejszego. Posmak niedopowiedzeń już by nie wystarczył. Pragnęliśmy nieokiełznanych emocji. Evans nam je dała.

    LEKKICH

    Powiedzieć, że zaaprobowałam nowo dodaną swobodę, to za mało, ale trochę trwało zanim przekonałam się do zmian w relacji Rachel – Malcolm. Myślę, że wiele czytelniczek napotka barierę, gdy przyjdzie im zaakceptować rewolucję, jaką rozpoczęła autorka.
    Polecam Wam samym określić się w tej kwestii.

    Jestem człowiekiem pełnym wad, nadziei i strachu, silnym i słabym, i niezależnym – oraz zakochanym w nim (…). Jestem dumna z tego, kim jestem. Jestem dumna z tego, co sobą reprezentuję.

    Za każdym razem, gdy wzdychałam do Malcolma, zastanawiałam się, gdzie właściwie leży siła tego cyklu.
    W stylu? Bohaterach? Świecie przedstawionym? „Manwhore +1” jest bardzo dobrym romansem. Pełnym ulotnych pocałunków, śmiałych westchnięć i dzikich rozkoszy. Jednak każda z nas zdaje sobie sprawę, jak odległe jest prawdziwe życie, od tego, co czytamy.

    Mimo to, nie odkładamy książki, bo Evans zaoferowała nam interesującą fabułę rodem z bajki, niegłupią bohaterkę i silnego, seksownego bohatera. Osadziła ich w określonym miejscu i czasie oraz otoczyła barwnymi postaciami.
    Już samo to czyni książkę interesującą i wartą uwagi, ale mam także wrażenie, że w każdą ze swoich książek, Evans przelewa kilka kropel marzeń i nieuchwytnych pragnień. Że udaje jej się zwizualizować coś, co trzepocze w naszych umysłach.

    OBYCZAJÓW

    Minął już tydzień od chwili, gdy skończyłam „Manwhore +1” i wciąż wzdycham tęsknie na myśl o Saincie. Mam wrażenie, że żyje we mnie wychudzona, nieodkryta i zaniedbana romantyczka, która każdego dnia pragnie wyjść na wolność, ale świat jej na to nie pozwala. Na szczęście, istnieją książki.
    Myślę, że teraz mogę odetchnąć na najbliższe miesiące i ponownie poświęcić się lekturom bardziej wymagającym, choć do Evans wrócę kiedyś z rozkoszą. Na pewno nie będzie to rozczarowaniem.

  8. 5 na 5

    olkasandra

    Erotyki, ach te erotyki. Potrafią sprawić, że zapominam o całym świecie i wszelkich smutkach. Jestem tam, w fabule, żyję życiem bohaterów… Lubię je, bo są tak różne od rzeczywistości, takie nierealne, a jednocześnie potrafią wzbudzić ukryte żądze…

    „Manwhore. Grzech, który zniewolił dwa serca” to druga część powieści Katy Evans. Opowiada ona o dwójce bohaterów, ona i on, dwa serca…

    Ona – Rachel, młoda dziennikarka, która myślała, że uda jej się zdobyć informację na temat tajemniczego milionera. Nie przewidziała jednak, że zdobędzie informacje, ale straci serce. W pierwszej części jej „niecny plan” wychodzi na jaw i młodzi się rozstają.

    On – Malcolm – mega przystojny, bogaty, wysoki, wysportowany mężczyzna z zielonymi oczyma, mroczny i tajemniczy. Jest właścicielem wielu przedsięwzięć, ale chyba najbardziej medialną jest jego nowa platforma, która jest konkurentka facebooka – Interface, i to jaka konkurentką… Owa platforma stała się w poprzedniej części pretekstem, aby Rachel mogła zbliżyć się do Malcolma i zbliżyła się i skradła jego serce, które zaraz potem zraniła.

    To było w pierwszej części. Nasza para rozstała się, jednak oboje nie mogą o sobie zapomnieć. Ona wszelkimi sposobami stara się więc mu udowodnić, że mimo wszystko można jej ufać, a on pragnie jej uwierzyć. Spotykają się więc po kilku tygodniach od rozstania, na kilka chwil, ale te chwile wystarczą, żeby uczucie zapłonęło na nowo, albo inaczej, żeby uczucie zapłonęło jeszcze większym ogniem. Powoli znajdują znów wspólny język i nie tylko język. Jednak kiedy on daje jej szansę, ona się waha, kiedy zaś ona jest pewna, to on ma opory i tak przez trzy czwarte książki. Oczywiście wśród tych wahań i oporów mają czas na seks… duuużo seksu. Żeby jednak nie było, że tylko seks, opisany dość szczegółowo, z jej punktu widzenia, bo to Rachel jest narratorem, to są także dialogi… dość skąpe, ale są. Książka skupia się raczej na przemyśleniach Rachel i jej uczuciach niż na zawiłej fabule czy długich rozmowach. Nie ma szybkiej akcji, nie ma skoków ciśnienia, ale za to jest przyjemnie spędzony czas na lekkiej lekturze. Mamy tutaj narratora pierwszoosobowego ( naszż bohaterkę) i bardzo jestem ciekawa punktu widzenia Malcolma. Kto wie, może i taka część serii powstanie.

    Autorka pisze ładnie i poprawnie literacko, opisuje tak, że wyobraźnie działa, jednak brakuje mi w tym pisaniu takiego WOW, czegoś specjalnego, co chwyciłoby za serce i nie pozwoliło długo zapomnieć o powieści. Bez tego WOW książka jest przyjemna, ale taka zwykła, niczym się nie wyróżniająca na tle innych erotyków czy romansów.

    Podsumowując – powieść jest typowa literaturą kobiecą i dobrze, bo nam też się taka należy w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie. Jest literaturą łatwą w odbiorze, lekką, dla niezbyt wymagającego czytelnika.

  9. 5 na 5

    Justowa

    Młody i gniewny to moje pierwsze skojarzenie z Panem Saintem. Chłopak, który ma wszystko. Może imprezować ile zechce i to codziennie z inną dziewczyną. Znacie ten typ? Matki ostrzegają przed nim swoje córki. Ostrzeżeń pewnie było by mniej gdyby się okazało, że jest to najbogatszy facet w całym Chicago, ale nadal niepokój pozostaje. „Mężczyźni nie dorastają tylko zabawki im się zmieniają”. Czy Pan Saint etap zabaw z płcią żeńską ma już za sobą i jest w stanie tę zabawę zastąpić stałym związkiem?

    To było główne pytanie, które zadawałam sobie zaczynając czytać drugi tom. Pierwsza część kończy się w momencie, którego czytelnik nie znosi. Zostajemy z jedną wielką niewiadomą. Cieszę się, że sięgnęłam po tę serię dopiero teraz. Współczuje tym, którzy na poznanie dalszej części wydarzeń musieli czekać. Zakładam, że była to katorga, bo ja od razu po skończeniu tomu pierwszego sięgnęłam po drugi- inaczej się nie dało.
    Pierwsze, co mi się podoba w tej serii to to, że tym razem to nie on jest „tym złym”. Już tłumaczę o co mi chodzi. Przeważnie w romansach jest tak, że to facet popełnia jakiś błąd i rani swoją partnerkę. Nie przychodzi mi teraz do głowy inny tytuł, w którym to ona zraniłaby jego. W Manwhore tak się dzieje i lubię to, bo już jest to coś innego niż to do czego zdążyliśmy przywyknąć.
    Malcolm zdaje się być nieco bezwzględny dlatego byłam ciekawa jak trudno będzie Reachel go przeprosić. Tutaj trochę się zawiodłam. Poszło nieco za łatwo. Zabrakło mi trzymania czytelnika w niepewności. Dalej podobnie nieco brakowało mi zwrotów akcji towarzyszących relacjom damsko-męskim. Katy Evans skupiła się na problemach „Edge” oraz rywalizacji Sina z ojcem. Nie przypominam sobie by między Rachel a Malcolmem doszło do kłótni. Trochę za różowo jak na początki związku, szczególnie takiego. Jednak to jedyne do czego mogę się przyczepić.
    Ogólnie jestem pod wielkim wrażeniem. Książkę czytało mi się świetnie. Szybko i intensywnie. Z emocjami. Przeżywałam tę historię razem z bohaterami. Śmiałam się, cierpiałam, czułam ukłucie podniecenia. Czułam wszystko to, co chcę poczuć czytając dobry erotyk. Z każdą kolejną stroną zbliżałam się do bohaterów i mimo, że czuję, że Saint nadal jest dla mnie jakąś tajemnicą (mam nadzieję, że pojawi się trzeci tom, w którym okaże się, że czegoś o nim nie wiemy) cieszyłam się kiedy poznawałam ich bliżej. Oboje odkryli kolejne karty o sobie i mam nadzieję, że to nie koniec ich przygody.
    A skoro o końcu mowa to jest on tym co w tej powieści cenie najbardziej. Co jak, co, ale takiego finału się nie spodziewałam. Powiem, że nawet się wzruszyłam. W mojej głowie pojawił się dymek z napisem „Awww! Jakie to piękne”. Ubóstwiam takie zakończenia.
    Pisałam, że książkę czyta się szybko i przykłada się do tego nie tylko styl autorki, ale też jej nowe pomysły. Dobrze, że co jakiś czas pojawiają się wpisy z portali społecznościowych to swego rodzaju urozmaicenie. Do tego sukcesu przyczynia się też samo wydanie. Uwielbiam czcionkę, którą te wpisy są wydrukowane i kocham ‚serduszkowy’ znaczek, który rozdziela części rozdziałów.
    Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie powiedziała o okładce, a wspomnieć muszę, bo mi się bardzo podoba. Patrząc na ilustrację od razu widać pożądanie. Od razu chce się zacząć czytać i oddać się uczuciom, które ona przywołuje.
    Tak więc nie pozostaje Wam nic innego jak tylko spojrzeć na ten obrazek i zabrać się za czytanie. Ja gorąco zachęcam do spędzenia kilku nocy z Panem Saintem. Mnie się one bardzo podobały.

  10. 5 na 5

    Klaudia Aleksandra Grabowska

    Czy zasługujemy na drugą szansę? Czy warto przebaczyć coś, co zraniło nas naprawdę głęboko? Może lepiej zapomnieć o złych rzeczach i skupić się na tym, co było dobre? Wyobraźmy sobie, że ktoś nas zranił. Zniszczył wszystko, w co wierzyliśmy oraz oszukał na wszelkie możliwe sposoby. Zaufaliśmy tej osobie. Tylko ona poznała nasze najskrytsze tajemnice. Oddaliśmy jej całe serce, a ona nas okłamała. Zniszczyła całą relację. Zburzyła nasze mury, a potem zostawiła bez jakiejkolwiek formy obrony. Pragniemy tylko o niej zapomnieć. Wymazać czas, który spędziliśmy z tą osobą z pamięci. Chcemy, by wszystko było jak dawniej, ale to niemożliwe. Cierpimy. Aż pewnego dnia ta osoba znów pojawia się w naszym życiu. Pragnie zacząć wszystko od nowa. Stara się odzyskać nasze zaufanie, ale to niezwykle żmudny zabieg. Czy kiedykolwiek będziemy w stanie spojrzeć jej w oczy jak dawniej? Czas leczy rany. Może warto odkryć jej motywy, a jeśli to możliwe przebaczyć? Wiadomo, że nic nie będzie jak dawniej. W naszym sercu zawsze będzie mieściła się nutka niepokoju. Nie unikniemy tego, ale być może, kiedy już wykonamy krok nad przepaścią, okażę się, że ktoś czeka na dole i złapie nas w swoje ramiona? Kochani, przychodzę dziś do Was z recenzją niezwykłej powieści, która od samego początku podbiła moje serce oraz rozpaliła zmysły. Katy Evans powraca i szturmem podbija polski rynek wydawniczy kontynuacją historii, która mnie złamała swoim zakończeniem, o seksownym playboy’u Malcolmie Saincie i dziennikarce Rachel Livingston. Romantyczna, szalenie podniecająca, namiętna powieść, która niszczy wszystkie bariery i sprawia, że nie chce wracać się do rzeczywistości. Zapraszam do zapoznania się z recenzją!

    ,,Nie spodziewałam się, że moja historia się zmieni, tak się jednak stało. Historie tak już mają; zaczyna się szukać jednego, a wraca się z czymś zupełnie innym”

    NIEPOHAMOWANY POCIĄG, HURAGAN ZMYSŁOWOŚCI I ROZPACZLIWE PRÓBY ODZYSKANIA ROZSĄDKU. MANWHORE + 1 TO WIĘCEJ NIŻ ZWYKŁA POWIEŚĆ EROTYCZNA
    Katy Evans ponownie zniewala historią seksownego Malcolma Sainta. Manwhore + 1 to już drugi tom kultowej serii, która podbiła serca milionów czytelniczek na całym świecie. W tej książce znajdziesz ogrom zmysłowości. Do tego dodaj + jedno seksowne spojrzenie spod przymrużonych powiek… + jeden pocałunek, który sprawia, że miękną ci nogi… + 1 obłędny szczyt rozkoszy, który wyraża się niepohamowanym krzykiem ekstazy…
    Ponownie zakochasz się w historii wpływowego i bogatego playboya bez skrupułów, który zdecydowanie jest przepełniony grzechem, a jego nazwisko Saint (tł. święty) nie jest ani trochę adekwatne… Jeszcze raz zobaczysz, że bezwzględność i silny charakter w interesach przekłada się na brak kompromisów w łóżku i nieustępliwość w dążeniu do spełnienia w erotycznej strefie…
    A co u naszej „niewinnej” Rachel? Cóż, Malcolm Saint miał być wyłącznie zadaniem. Misją dziennikarską. Interesem. Artykułem.
    Chociaż próbowała odkryć jego karty, to on odkrył jej delikatne wnętrze i instynktowne potrzeby. Serce wygrało z rozumem i nic już nie może powstrzymać Gwen w dążeniu do spełnienia nowej misji. Misji przeistoczenia się ze zwykłej dziennikarki w panią + 1 Malcolma Sainta.
    Czy poprzednie uwikłanie w intrygę i knucie nie odbiją się przykrym echem na drodze zdobycia zaufania najseksowniejszego biznesmena w mieście?
    BESTSELLEROWA KATY EVANS PONOWNIE ZACHWYCA SZCZEGÓŁOWYM OPISEM NIESKRĘPOWANYCH EMOCJI

    ,,(…) miłość jest równie zmienna, jak niebo czy ocean: nie znika, ale nie zawsze jest słoneczna, czysta czy spokojna.”

    Minęły cztery tygodnie, od kiedy Rachel Livingston spotkała Malcolma Sainta. Cztery tygodnie pełne bólu oraz cierpienia. Cztery tygodnie temu tajemny artykuł Rachel wyszedł na jaw, a najseksowniejszy playboy Nowego Jorku zamknął przed nią serce. Cztery tygodnie, które zmieniły wszystko…
    Rachel miała tylko napisać artykuł na temat najbardziej pożądanego kawalera Nowego Jorku. Pierwsze spotkanie z miliarderem miało być tylko formalnością. Młoda kobieta nigdy nie miała się zakochać, ale nikt nie potrafi powstrzymać losu. Malcolm Saint stał się jej obsesją. Rachel miotał się między pracą a uczuciem. Wieź, która powstała między nią a Sinem miała być tylko tymczasowa. Wraz z oddaniem artykułu Rachel miała wyrzucić z umysłu te piękne, zranione błękitne oczy. Dziennikarka nie spodziewała się, że jej serce zabije szybciej do tego dzikiego mężczyzny. Nie przewidziała, że również ON otworzy przed nią swą duszę…
    Kiedy prawda wyszła na jaw, Malcolm odsunął się od Rachel. Wyrzucił ją ze swojego umysłu, a przynajmniej tak sądziła. W końcu po czterech tygodniach zaprosił ją do swojej firmy. Rachel wie, że to jej jedyna szansa. Musi pokazać Sinowi, że nigdy nie chciała go zranić. To będzie trudne zadanie. Wiadomo jest, że Malcolm Saint nie przebacza, ale może w tym wypadku zrobi wyjątek? Rachel czeka bitwa o jego serce. Czy można wybaczyć osobie, która tak bardzo zraniła? Czy pożądanie da się zatrzymać? Czy miłość naprawi wszystko?

    ,,-Tęsknisz za mną?
    Przekręca się na bok i szuka wzrokiem mojej twarzy. Nachyla się do mojego ucha i szepcze:
    -Myślisz o mnie czasem, kiedy wcale tego nie chcesz… potrzebujesz mnie… nadal mnie czujesz?
    -Czuję cię wszędzie.
    Kładzie mi rękę na szyi, wielką i gorącą, i z delikatną stanowczością przygważdża mnie do łóżka.
    Pozostaje tak przez całe minuty, z czołem dotykającym mojej skroni, ustami przy moim uchu i z dłonią na szyi.
    -Przy tobie nie mogę oddychać, ale nie potrafię żyć bez ciebie – mówię bez tchu, a on zaciska powieki, opuszcza swoją głowę na moją i nie mówimy nic więcej.”

    ,,Manwhore +1″ to kontynuacja niesamowicie romantycznej, seksownej historii o Malcolmie i Rachel, która zachwyciła mnie od pierwszej strony. Drugi tom oscyluje wokół walki ze słabościami bohaterów oraz przede wszystkim chęci naprawienia ich zniszczonej relacji. To opowieść o próbie odbudowania zaufania, przebaczeniu, które nie jest łatwe, niszczycielskiej obsesji, dojrzewaniu do niektórych ról oraz namiętności, której nie można okiełznać. Katy Evans stworzyła powieść, która wciągnie zagorzałe czytelniczki romansów, a zarazem będzie miłą odskocznią dla fanów innych gatunków. Okładka, która kipi seksapilem od razu kusi i zachęca do dokładnego zagłębienia się w świecie fleszów i odkrycia wszelkich tajemnic, które skrywają główni bohaterowie. ,,Manwhore +1″ to historia pełna pożądania, namiętności, ekscytacji. Opowieść o walce i miłości. Niesamowita. Nie mogę doczekać się, kiedy w moje ręce wpadnie ostatnia część oraz inne pozycje, które wyszły spod pióra pani Evans. Wiem, że się nie zawiodę. Czytałam tę książkę z wielką ekscytacją. Pragnęłam, jak najszybciej dotrzeć do końca i poznać zakończenia, które mnie w pełni usatysfakcjonowało. Choć nie powiem, że nie mam ochotę na więcej. Kontynuacja historii o upartej dziennikarce oraz chłodnym miliarderze potrafi rozpalić zmysły. Jeśli lubicie książki, które zawierają w sobie porządną nutę pikanterii, a zarazem są niezwykle romantyczne, to nie zastanawiajcie się długo i pędźcie do księgarni po tę serię!

    ,,Przygryzam jego dolną wargę, a pragnienie zaczyna pochłaniać mnie od wewnątrz. Nigdy nie byłam taka bezwstydna, zuchwała, ale on… to on tak na mnie działa”

    Rachel to uparta młoda kobieta, która nie boi się wyzwań. Pragnie pisać poważne artykuły, ale kiedy zrezygnowała z tematu Malcolma Sainta, dostaje same gnioty. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – mawiają, ale czasami warto zejść o ten jeden stopień w dół i zanurzyć się w Sinie. Od kiedy prawda na temat jej pracy wyszła na jaw, Rachel straciła miłość swego życia. Nie potrafi zapomnieć o tym cholernie seksownym mężczyźnie. Pragnie wszystko naprawić, ale czy jej się to uda? Rachel jest niezwykle zdeterminowana, by odzyskać zaufanie Malcolma. Wie, że jest on jej jedynym. Malcolm Saint po rozstaniu z młodą dziennikarką wycofał się ze świata. Choć uczęszcza na różne ważne spotkania, a czasami wraz z przyjaciółmi do klubu, to i tak nie może zapomnieć o tym, że kobieta, przed którą otworzył serce, tak bardzo go zraniła. Perfekcjonista, który nigdy nie wybacza, musi podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. Czy ta dwójka ma szansę na stworzenie prawdziwego związku? Czy można przebaczyć coś, co tak bardzo zraniło? Czy można powstrzymać pożądanie? Po czym można poznać prawdziwą miłość? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając ,,Manwhore +1″, które rozpali wasze zmysły i szturmem podbije serce.

    ,,Widzę, jak jego twarz zmienia się za każdym razem, kiedy wbija się we mnie do samego końca. Z delikatnością, ale i siłą, nad którą sprawuje pełną kontrolę. Czuję się zależna od niego i taka bezbronna – również w sensie emocjonalnym – a przez moje ciało przetacza się kula ognia. Łapię głośno powietrze i wstrząsa mną dreszcz. Jego zielone oczy bezlitośnie obserwują, jak się rozsypuję.”

    ,,Manwhore + 1″ to pełna namiętności, cholernie seksowna, otumaniająca zmysły powieść, która jest jak dobre wino – upaja bez końca. Przygotujcie się na huragan emocji, który porwie was w sam środek niesamowitej historii, gdzie ból miesza się z miłością. Katy Evans znów skradła moje serce. Nie mogę doczekać się chwili, gdy w moje ręce wpadnie jej kolejna książka. Wiem, że znów będę zmuszona wykonać skok z urwiska, by wpaść w ramiona powieści, która wkradnie się podstępem w moje serce. Mogę Wam ją polecić z całego serca. Jeśli tak jak ja, lubicie historie z nutką pikanterii, to biegnijcie do księgarni po najnowszą powieść Katy Evans!

  11. 5 na 5

    Kobiece recenzje

    „Manwhore +1” Katy Evans, to powieść na którą niecierpliwie czekałam. To już drugi i zarazem ostatni tom o perypetiach miłosnych Rachel, pięknej dziennikarce oraz Malcolmie, niesamowicie przystojnym milionerze. W poprzednim tomie autorka pozostawiła nas w ogromnym zawieszeniu i myślę, że wiele z Was nie mogło się doczekać, by poznać, jak ta historia dalej się potoczy. Jak wiemy Rachel swoim postępowaniem skrzywdziła Malcolma i nadużyła jego zaufania. Czy mają jeszcze szansę? Czy Malcolm kolejny raz zaufa ślicznej dziennikarce? Zapraszam na recenzję.

    „Grzech, który zniewolił dwa serca.”

    Malcolm Saint miał być dla Rachel kolejnym zadaniem. Miała napisać reportaż, który odsłoni wszystkie jego tajemnice. Nie wiedziała, że znajomość z tym przystojnym i skrytym mężczyzną poruszy jej serce i się w nim zakocha. Niestety nim zdążyła podzielić się z Malcolmem prawdą, on sam dowiedział się w jakim celu kobieta nawiązała z nim znajomość. Rachel nie wiedząc co robić, zamiast reportażu napisała list miłosny, w którym próbowała mu przekazać, że stał się dla niej kimś ważnym i zamieszkał w jej sercu. Teraz czeka ją walka o zaufanie oraz miłość. Czy Malcolm da jej kolejną szansę? Czy ulegnie kobiecie, która trafiła do jego serca i przed którą odsłonił prawdziwego siebie? Tego wszystkiego musicie dowiedzieć się sami.

    „Żałuję, że okłamywałam zarówno siebie, jak i jego; żałuję, że zabrakło mi doświadczenia, aby rozpoznać własne uczucia. Żałuję, że nie rozkoszowałam się bardziej każdą spędzoną z nim sekundą, gdyż te sekundy są dla mnie teraz najważniejsze na świecie.

    Nie żałuję jednaj tej historii. Jego historii. Mojej historii. Naszej historii.

    Zrobiłabym to jeszcze raz, byle przeżyć z nim jeszcze jedną chwilę. Wszystko bym powtórzyła. Wzbiłabym się ślepo w powietrze, nawet gdyby istniał tylko niewielki ułamek szansy na to, że on tam będzie czekał i mnie odnajdzie.”

    „Manwhore +1” to gorący i bardzo zmysłowy erotyk, który rozgrzewa czytelnika do czerwoności. Scen seksu jest naprawdę dużo, ale nie przytłaczają one fabuły książki, która de fakto, jest bardzo fajnie skonstruowana i wciąga czytelnika już od pierwszej strony. Katy Evans każdą z takich scen opisuje z niesamowity smakiem i sami odczuwamy pożądanie oraz namiętność, która pojawia się między bohaterami. Zostajemy przeniesieni do świata gorących uczuć, pełnego obaw i niepewności. Jestem przekonana, że nieraz zatracicie się w tym świecie, wasza krew zawrze, a myśli będą wędrować ku seksownemu Malcolmowi, namiętnemu grzesznikowi. Ten mężczyzna naprawdę potrafi rozpalić kobietę. 😉

    Autorka stworzyła niebanalnych bohaterów, bardzo wyrazistych i barwnych. Nawet po skończeniu tej powieści, moje myśli wiele razy powracały do tego niesamowitego mężczyzny, jakim jest Malcolm. To postać, która, jak kocha, to na zabój, jest niesamowicie szczodry oraz uczciwy. Malcolm, to także mężczyzna uparty, zawsze dążący do celu, twardy, nieustępliwy i bez wątpienia niebezpieczny. Myślę, że niejednej z Was zawróci w głowie, wkradnie się do serca i na pewno obdarzycie go uczuciem. Postać Rachel również jest wspaniała, autorka nie stworzyła kolejnej szarej myszki, które często spotykamy w tego typu powieściach. To kobieta przebojowa, która nieraz bierze sprawy w swoje ręce. Przytłacza ją splendor, który otacza Malcolma, no, ale czegóż nie robi się dla miłości. Dzięki Malcolmowi rozkwitła i poznała swoją kobiecość.

    „Manwhore +1 „, to wspaniała kontynuacja perypetii miłosnych Rachel oraz Malcolma. Pierwsza część mnie zauroczyła, a ta część zdecydowanie dorównuje swoje poprzedniczce. To powieść pełna pasji, namiętności, goracych emocji oraz uniesień.

    Teraz czekam na kolejny tom tej serii, który będzie o innych bohaterach.

    Polecam!

    Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

  12. 4 na 5

    annakelly1

    Oddajesz komuś swoje serce, swoją duszę. Może jeszcze nie potrafisz tego przyznać sam przed sobą, a tym bardziej przed tą osobą, ale oddałbyś i zrobiłbyś wszystko, aby była szczęśliwa, ufała ci i widziała w tobie coś więcej niż płytkiego człowieka. Zmieniasz się dla tej osoby, zależy ci tylko na niej, pokazujesz i dajesz do zrozumienia, że pragniesz tylko jej, a następnie dowiadujesz się, że ona to wszystko wykorzystywała, aby napisać o tobie demaskatorski artykuł w swojej gazecie. Oszukała cię i zraniła. Wszystko spieprzyła.

    Rachel po czterech tygodniach w końcu ma możliwość aby zobaczyć się z Saintem. Gdy okazuje się, że zaprosił ją tylko dlatego, aby zaproponować jej pracę, czuje się trochę zawiedziona gdyż miała nadzieję, że może w końcu jej wybaczy. Dziewczyna jednak nie chce przyjąć tej propozycji ponieważ ciągle ma nadzieję, że ma u niego jakieś szanse. Od tego czasu stara się go odzyskać. Daje mu do zrozumienia, że żałuje tego co się stało oraz jak jej na nim zależy.

    „- Nie ufasz mi? Skocz w końcu, Rachel.
    W moim głosie pobrzmiewa nutka strachu, kiedy pytam:
    – Złapiesz mnie?
    – Gdybyś miała co do tego pewność, nie byłby to skok, ale zwykły krok. Aby skoczyć, trzeba mieć wiarę”.
    Pierwsza część kończy się w takim momencie, że od razu chciałam więcej i nie mogłam się tego doczekać. I wiecie co się zmieniło? Gina przestała wkurzać! Ha! Evans jednak potrafi stworzyć główną bohaterkę, która nie wkurza. Rachel jest świetna. Cały czas się stara i udowadnia Malcolmowi, że jest dla niej całym światem.
    Mi osobiście ta część również się bardzo podobała. Na początku już nie mogłam się doczekać aż w końcu się pogodzą, moje serce się buntowało, bo chyba odczuwało emocje Rachel. Ale poprzedni tom bardziej trzymał w napięciu, w niepewności gdyż nie było pewności czy powstanie w końcu ten artykuł.
    To co mi przeszkadzało w 2 cz. to ilość scen erotycznych. Jak przez pierwsze 150 stron nie ma ich wcale, tak później jest ich zdecydowanie za dużo. W pewnym momencie zaczęłam je pomijać, bo już mnie trochę nudziły. W tym autorka zdecydowanie przesadziła. Poza tym fabuła i to się dzieje (pomiędzy seksem) jest na tyle interesujące, że ta część również mnie usatysfakcjonowała.

    Pomimo tego, że pierwsza część była lepsza, to Katy znowu mnie oczarowała. Emocje jakie towarzyszą przy czytaniu jej książek sprawiają, że chce się więcej i więcej. Ona zdecydowanie wie jak poruszyć serca i rozpalić w nich iskierkę żaru. A od iskry wszystko się zaczyna.

  13. 4 na 5

    werka7

    ZARYS FABUŁY
    Nic dziwnego, że kłamstwo, w które brnęła Rachel, doprowadziło do rozpadu pełnego namiętności związku. Malcolm przekonał się, że wszystko co razem stworzyli było jedynie iluzją, krokiem do zdobycia celu i zawodowej kariery. Czy jednak aby na pewno? Młoda dziennikarka nie miała przecież pojęcia, jaki tak naprawdę jest słynny milioner. Nie mogła też przewidzieć tego, że sprawy wymkną się spod kontroli, a ona sama naprawdę się zakocha. Tylko czy można odbudować coś, co legło w gruzach? Czy da się odzyskać utracone zaufanie? Czy Malcolm będzie w stanie wybaczyć Rachel i czy stanie się ona jego „plus one”?

    DOMINUJĄCY ON I STOJĄCA W JEGO CIENIU ONA
    Smutek, ból, poczucie straty i bezsilności. Kolejny tom, który wyszedł spod pióra poczytnej autorki, rozpoczyna się tym, czego można się było spodziewać. Uzewnętrznieniem cierpienia. Główna bohaterka, ambitna i oddana swojej pracy dziennikarka, rozumie swój błąd. Jest w stanie zawalczyć o szansę na lepsze jutro, jednak czy będzie to w ogóle możliwe? Kroczy z podniesioną głową, ale i się łasi, upija i wypowiada na głos rzeczy, które wolałaby zatrzymać wyłącznie w swoim umyśle. Pomimo tego, że jej inteligencja i wdzięki budują obraz pięknej kobiety, wydaje się ona zaledwie cieniem Malcolma. Bo chociaż to jej zostały oddane stery narracji, on zajmuje całą scenę, kiedy tylko stawia na niej pierwszy krok.

    Malcolm, niemniej zniewalający aniżeli ostatnio, dominujący, trudny do złamania, a jednak bardziej ludzki. Tym razem za jego żelazną maską pojawia się cień prawdziwego uczucia, chociaż na jego przejaw trzeba trochę poczekać. Bez zastanowienia to jego postać uważam za bardziej udaną. Grzeszny Saint, który dopiero z czasem zaczyna pokazywać swoje niegrzeczne oblicze, przekonał mnie do siebie kolejny już raz.

    OCZEKIWANIE I SEKS
    Wyczekujący pikantnych scen czytelniczki nie mogą narzekać, ale autorka postawiła na cierpliwość. Jest obrazowo, subtelnie, odważnie, jednak dopiero w drugiej połowie. Potem gęsto usiana seksem akcja wynagradza początkowe braki, a namiętność bierze górę stając się jednym z głównych elementów fabuły.

    AKCJA
    Przyznam, że pośród tej całej historii miłosnej, pikanterii i drugoplanowych wątków dotyczących pracy Rachel i groźnego ojca Malcolma, pojawiały się momenty, które potrafiły mnie nudzić. I tak, jak na początku był smutek, ale i oczekiwanie na najlepsze, tak potem słodycz wzięła górę przeradzając się w mocno idealny koniec. Książka jest dobra, naprawdę, jednak nie tak dobra, jak poprzednia część. Nie obeszłabym się bez niej, choć spodziewałam się czegoś więcej.

    PLUSY I PODSUMOWANIE
    Plusem, tak samo jak i poprzednim razem, okazują się plastyczne opisy, wiarygodne dialogi, poruszająco przedstawione uczucia oraz oczywiście Malcolm. Myślę, że „Manwhore +1” to pozycja obowiązkowa dla czytelniczek poprzedniego tomu, chociaż jak już wspomniałam, kontynuacja nie zaangażowała mnie tak, jak poprzednia część. Mimo to przygoda u jej boku nie była stratą czasu. Według mnie, temat tej historii został już dostatecznie wyczerpany, a towarzysząc bohaterom w ostatecznej drodze całkiem miło się bawiłam.

    http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/

  14. 5 na 5

    www.zaczytanawiedzma.blogspot.com

    „Opowiem wam historię. Historię, przez którą zupełnie się rozpadłam. Która przywróciła mnie do życia. Dzięki której płakałam, śmiałam się, krzyczałam, uśmiechałam się, a potem znowu płakałam. Którą opowiadam sobie bez końca, aż zapamiętuję każdy uśmiech, każde słowo, każdą myśl. Historię, która mam nadzieję, że zostanie we mnie już na zawsze.”

    Rachel musi zmierzyć się z konsekwencjami jakie następują po opublikowaniu jej artykułu, a raczej po opublikowaniu jej wyznania miłosnego do Malcolma Saint’a. Musi także zmierzyć się z codziennością bez Saint’a od kiedy mężczyzna dowiedział się, że był tylko zadaniem. Musi zmierzyć się również z nieprzychylnymi opiniami na swój temat. Musi zmierzyć się także z brakiem weny dziennikarskiej. Musi poskładać swoje roztrzaskane życie. Tylko to wszystko nie jest takie łatwe…

    Życie bez Malcolma okazuje się o wiele trudniejsze. Jest jak podróż przez pustynię bez wody. Jest jak syzyfowa praca. Jest bezsensu. Jeszcze bardziej zaskakuje ją kiedy Saint oferuje jej pracę w swoim M4.

    „- Nie mogę przyjąć tej propozycji. To praca marzeń z pensją marzeń, tyle że… Nie chce pracować dla Ciebie.
    – A ja chcę, żebyś pracowała dla mnie. Bardzo chcę – mówi cicho
    Boże co za męzczyzna. To trójkąt bermudzki mojego życia, w którym się zgubiłam i już nigdy nie zostanę odnaleziona. Czemu on mi to robi?
    – Nie chce tej pracy – powtarzam, śmiejąc sie lekko z jego uporu. Po czym dodaję błagalnym szeptem: – Chcę ciebie Malcolmie. Tylko ciebie. Tak jak wcześniej (…)
    -Nie ma tu dla ciebie niczego więcej Rachel. Z wyjątkiem posady. Przyjmij ją.”

    Tylko, że dziewczyna nie chce Malcolma za swojego szefa, chce jego całego, tak jak wcześniej. Chociaż ma świadomośc jak ważne dla Saint’a są lojalność i zaufanie i że na tych płaszczyznach zawiodła go najbardziej.
    Jaką decyzje podejmie Rachel? Czy uda jej się na nowo odzyskać zaufanie Sainta?

    W tej części poznajemy naszych ulubionych bohaterów z innej strony. Rachel jest tutaj lekko zagubiona z powodu swoich kłamstw, braku Sainta w jej życiu i samotności. Izoluje w pewien sposób siebie i swoje uczucia. Buduje wokół swojej osoby i swojej duszy wielki mur, mur który ma ją chronić przed wszystkimi żywiołami i przed Saint’em też. Każdy kontakt z Malcolmem jest dla niej trudny, nie potrafi zdefiniować kim dla niego jest, czy jest dla nich jeszcze szansa, czy nadal jest zaklepana.
    Saint nie ukrywa, że został zraniony, że Rachel zawiodła jego zaufanie. Popada w rytm pracy, sportu i swojej nowej miłości – samochodu. Układa życie bez Rachel, żyje dalej. Nadal zbiera talenty w swojej firmie i w związku z tym zaproponował jej pracę. Chociaż w taki sposób chciałby ją chronić…

    Powiem Wam, że zarwałam całą noc dla Sainta. I cóż to była za noc, cóż to były za emocje. Książka wcale nie musi kipić sexem aby się ją dobrze czytało. Co druga strona nie musi być bogata w miłosne uniesienia aby poczuć uczucie między dwojgiem ludźmi. I tutaj własnie to znajdujemy. Poza fizyczną bliskością, poza pikantnymi opisany znajdziemy coś więcej. Znajdziemy kontakt niewerbalny, który nam kobietom jest bardzo znany. Znajdziemy słowa, które tak wiele znaczą i znajdziemy wreszcie szczerość, której tak brakowało w poprzedniej części. I znajdziemy boskiego Saint’a.

    Emocje, emocje, emocje… ufff… będzie gorąco. Będzie zmysłowo. Będzie kobieco. Będzie smacznie. Tym razem cała relacja między Rachel, a Malcolmem będzie opierała się na całkiem innych zasadach. Po pierwsze zaufanie, po drugie lojalność. Dopiero potem będzie można przejść dalej.
    Własnie te czynniki sprawią, że obserwujemy metamorfozę emocjonalną naszych bohaterów. Widzimy żal i rozgoryczenie Malcolma i mamy ochotę udusić Rachel za jej głupotę. Z drugiej strony widzimy pogubioną Rachel, która chciała być lojalna wobec wydawnictwa i Sainta jednocześnie – ale nie zdążyła. Jednak koniec końców nie mordujemy nikogo bo widzimy, że dziewczyna szczerze żałuje swoich błędów i bardzo chciałaby je naprawić. Miłosierdzie nas – Czytelników – wzgledem bohaterów jest godne podziwu!

    Książkę czyta się łatwo. Nie, nie nie! Wróć! Książki się nie czyta, książkę się połyka niczym najlepszy na świecie deser tiramisu ( Wiedźma za tiramisu dałaby się pokroić – stąd takie porównanie). Jedna noc, jedna zarwana noc i po naszej ulubionej książce. Strony tutaj parzą, ciekawość rwie się do przodu, sen o nas zapomina. Pan Saint hipnotyzuje nas ponownie.

    A okładka. Tym razem mnie nie odstrasza. Tym razem nie dominuje na niej paskudny różowy kolor. Tym razem niebieskie odcienie mnie hipnotyzują i sprawiają, że chcę na nią patrzeć.

    Lekka i przyjemna fabuła, która zdecydowanie jest świetną odskocznią na długie jeszcze i ciemne wieczory. Piękna historia owiana ciepłymi emocjami i wielką nadzieją. To idealna pozycja na lutowe wieczory, przygoda, która na pewno Was rozgrzeje i oderwie od rzeczywistości. To relax w czystej postaci.
    Jedyny minus jaki mogę stwierdzić to fakt, że zdecydowanie za szybko się kończy. No chyba, że to ja zdecydowanie za szybko czytam i nie zdażę nasycić się moimi ulubionymi bohaterami.

    „Nie spodziewałam się, że moja historia się zmieni, tak się jednak stało. Historie już tak mają; zaczyna się szukać jednego, a wraca się z czymś zupełnie innym. Nie zamierzałam się zakochać. Nie zamierzałam tracić zdrowego rozsądku z powodu najpiękniejszych zielonych oczu, jakie dane mi było widzieć, Nie zamierzałam oszaleć z pożądania. Ale skończyło się to tak, że znalazłam mały kawałek swojej duszy, kawałek, który tak na prawdę nie jest wcale taki mały: ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, szerokie ramiona, dłonie dwa razy większe od moich, zielone oczy, ciemne włosy, do tego jest inteligentny, ambitny, serdeczny, szczodry, wpływowy i seksowny. (…)
    Nie żałuje jednak tej historii. Jego historii. Mojej historii. Naszej historii.”

  15. 3 na 5

    pasiutka1906

    Poprzednia cześć „Manwhore” zakończyła się w kulminacyjnym momencie. Zakończenie trzymało nas w ogromnej niepewności – nikt nie wiedział jaki będzie finał historii Saint’a i Rachel. Przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekałam przez te kilka miesięcy na premierę kolejnej części. Nie cierpię, gdy jakaś książka urywa się w połowie i nie znamy jej zakończenia. W takich sytuacjach, (nawet, gdy książka jest słaba) muszę, po prostu MUSZĘ sięgnąć po dalszą część. Teraz już wiem, jak potoczyły się dalsze losy tej dwójki, ale spokojnie! Nie będę spojlerować.

    Ponownie zakochasz się w historii wpływowego i bogatego playboya bez skrupułów, który zdecydowanie jest przepełniony grzechem, a jego nazwisko Saint (tł. święty) nie jest ani trochę adekwatne… Jeszcze raz zobaczysz, że bezwzględność i silny charakter w interesach przekłada się na brak kompromisów w łóżku i nieustępliwość w dążeniu do spełnienia w erotycznej strefie…
    A co u naszej „niewinnej” Rachel? Cóż, Malcolm Saint miał być wyłącznie zadaniem. Misją dziennikarską. Interesem. Artykułem.
    Chociaż próbowała odkryć jego karty, to on odkrył jej delikatne wnętrze i instynktowne potrzeby. Serce wygrało z rozumem i nic już nie może powstrzymać Gwen w dążeniu do spełnienia nowej misji. Misji przeistoczenia się ze zwykłej dziennikarki w panią + 1 Malcolma Sainta.
    Czy poprzednie uwikłanie w intrygę i knucie nie odbiją się przykrym echem na drodze zdobycia zaufania najseksowniejszego biznesmena w mieście?

    Pierwszy tom spodobał mi się. Naprawdę. Może i nie zwalił mnie z nóg, ale był dobry. Klasyczny erotyk – facet idealny, kobieta, pragnąca zdobyć w życiu coś więcej, romans, namiętność, pożądanie … a na koniec tajemnice i sekrety, które „wychodzą” na światło dziennie i rujnują tę więź, która narodziła się między bohaterami. Klasyk. Czytało się to bardzo dobrze. Miałam nadzieję, że kolejna część będzie na podobnym poziomie. Czegoś mi jednak zabrakło …

    Po przeczytaniu „Manwhore +1” nasuwa mi się myśl, że autorka nie do końca miała pomysł na dalszy ciąg wydarzeń. W pierwszej części cały czas się coś działo – odkrywanie prawdziwego Malcolma, towarzyszące nam ciągłe napięcie i zaciekawienie, co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw. W drugiej części nie było czegoś takiego. Kiedy w pewnym momencie nadarzyła się okazja, by odpalić bombę i wywołać burzę emocji u czytelnika, autorka zakończyła go w taki sposób, że … Uff! Zirytowała mnie niesamowicie. Od tego momentu książka ta, najzwyczajniej w świecie mnie nudziła, i nie mogłam doczekać się, kiedy zobaczę ostatnią stronę.

    Może zabrzmi to trochę dziwnie, ale w drugiej części było za dużo Malcolma i Rachel. Te ciągłe sceny seksu, (które tak w ogóle jak dla mnie zawsze były opisywane tak samo – zero kreatywności) po jakimś czasie robiły się dla mnie nużące. Autorka powinna rozwinąć wątki pozostałych bohaterów. Nie pamiętam dokładnie, ile uwago poświęciła przyjaciółkom Rachel w poprzedniej części, ale wydaje mi się, że na pewno więcej. Poza tym, w drugiej części została bardziej wyszczególniona postać ojca Saint’a. Chociaż słowo „wyszczególniona” jest mocno przedobrzona. Osobiście miałam nadzieję, że ta postać wprowadzi jakiś zamęt, chaos w tej powieści. Byłam naprawdę mocno zaintrygowana tą postacią. Niestety, autorka tą postać też „olała”.

    Autorka posiada ciekawy styl pisania. Jej książki czyta się naprawdę dobrze. Bywały momenty, gdzie uśmiechałam się sama do siebie, gdy Saint rzucał jakimiś żarcikami i początkowo, naprawdę czytałam tą książkę z zaciekawieniem i przyjemnością. Ale, jak już wcześniej wspomniałam, fabuła tej części (jak dla mnie) to porażka.

    Podsumowując, „Manwhore +1” było dla mnie małym rozczarowaniem. Nudna i nieprzemyślana fabuła, banalne i przewidywalne zakończenie, a do tego mało emocjonalne sceny współżycia, które za każdym razem brzmią tak samo. Jeśli jesteście ciekawi dalszych losów głównych bohaterów, to śmiało. Nie mniej jednak uważam, że lepiej poświęcić swój czas na coś ciekawszego.

    Moja ocena: 5/10

    kochajacaksiazki.blogspot.com

  16. 4 na 5

    Czytaninka

    Zapewne pamiętacie, że w recenzji Manwhore zastanawiałam się jak się potoczą dalsze losy Malcolma i Rachel. Czy on będzie w stanie wybaczyć jej to co zrobiła? Odpowiedzi na te pytania otrzymujemy w Manwhore +1.

    Rachel, choć wie, że skrzywdziła Sainta bardzo chce go odzyskać. Tylko jak odzyskać kogoś, kogo się zawiodło i zraniło? Kogoś, kto kiedyś ufał jej bezgranicznie? Czy to w ogóle jest możliwe?
    Jednak ona jest pewna czego chce i zrobi wszystko, by on ponownie w nią uwierzył. Czy jej się to uda? Miała napisać artykuł demaskujący Malcolma, tymczasem jej artykuł okazał się listem miłosnym. Ale czy on go przeczytał?

    Katy Evans ponownie zabiera nas w świat pragnień. Uwodzi, zniewala, ale i też pozostawia tajemnicę, by czytelnik chętnie czytał to, co napisała. Zastanawialiście się kiedyś czy można pogodzić pracę z miłością, jeśli owa praca wiąże się właśnie z tą miłością? Co jest zatem ważniejsze? Osiąganie sukcesu w pracy, czy możliwość pogłębiania swego uczucia?

    „Zrobiłabym to raz jeszcze, byle przeżyć z nim jeszcze jedną chwilę. Wszystko bym powtórzyła. Wzbiłabym się na ślepo w powietrze, nawet gdyby istniał tylko niewielki ułamek szansy na to, że on tam będzie czekał i mnie odnajdzie.”

    On, mimo tego, że czuje się zraniony, pragnie jej w swoim zespole w pracy. Ona jednak nie chce być jego pracownicą, ona chce więcej. Świadomość tego, że mogłaby go codziennie widywać, ale on nie zwracałby na nią uwagi, byłaby dla niej niczym katusze. Nie wytrzymałaby tego. Dlatego zbiera w sobie siły, by za wszelką cenę odzyskać jego zaufanie. Tylko czy tak potężny człowiek jak Saint daje komukolwiek drugą szansę?

    Powieść czyta się na jednym wdechu. Kibicowałam Rachel, by udało jej się odzyskać tego nieziemsko przystojnego mężczyznę, który potrafił być zimny niczym lód. Ale tak to właśnie w naszym życiu bywa, że spotykamy kogoś, kto okazuje się być dla nas tym jedynym i jesteśmy w stanie dla niego zrobić wszystko. Bo czy o miłość nie warto walczyć? Warto, zawsze i do samego końca, żebyśmy później nie żałowali, że nie próbowaliśmy odzyskać coś, co jest dla nas niezwykle cenne. Rachel zaparła się w sobie, i choć miała chwile słabości, musiała okazać się twardo stąpającą po ziemi kobietą, by on znów na nią zwrócił uwagę.

    „Leżymy tak, on nachylający się nade mną, silny i twardy, a ja słaba i rozgrzana. Leżymy tak, jakbyśmy się potłukli i zabrakło nam kleju, abyśmy mogli się poskładać, bez względu na to, jak bardzo tego pragnę… Ale nie potrafimy też się rozdzielić, jakby łączyło nas coś zupełnie innego niż klej.”

    W tej części nasi bohaterowie próbują się poznać od nowa, dotrzeć. Walczą ze swoimi pragnieniami oraz pokusami. Malcolm wyznaje dziennikarce zarys swego dzieciństwa. Otwierają się na siebie. Ona jest w stanie zrobić wszystko, by on ponownie jej zaufał. A wtedy w ich związek wkracza ktoś trzeci… Noel Saint.

    Manwhore +1 to książka, która uzależnia czytelnika, uzależnia od czytania. To powieść, która uczy nas szacunku dla drugiej osoby i wzajemnego zaufania. Nie zabraknie oczywiście miłosnych uniesień, które autorka dawkuje z umiarem. Bohaterowie, których nie sposób polubić i wciąż rozwijająca się miłosna historia. Zachęcam do przeczytania.

  17. 5 na 5

    ankaj95

    Tę oraz inne recenzje możecie przeczytać na http://www.swiat-ksiazkowych-recenzji.blogspot.com

    Autor: Katy Evans
    Tytuł: Manwhore +1
    Cykl: Manwhore
    Premiera: 17 lutego 2017
    Ilość stron: 384
    Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
    Cena: 36,90 zł

    „Jestem człowiekiem pełnym wad, nadziei i strachu, silnym i słabym, i niezależnym – oraz zakochanym w nim tak, jak one z całą pewnością nie są.Jestem dumna z tego, kim jestem.Jestem dumna z tego, co sobą reprezentuję.”

    Nie mogłam się doczekać, aż w Polsce ukaże się kontynuacja Rachel i Sainta. Gdy tylko zauważyłam informację o tym musiałam mieć ją u siebie. Malcolm skradłeś mój umysł 😉

    Okładka jest interesująca. Zastanawiam się nad jakimś głębszym porównaniem, gdyż tamta była czerwona, a ta jest niebieska. Może ta kolorystyka coś oznacza? Ci co czytali już tę książkę wiedzą jak Rachel nazwała pewnego razu Malcolma, a raczej do kogo go porównała. Możliwe, że w tym leży większy i głębszy sens, bardziej metaforyczny (taką mam przynajmniej nadzieję).

    Rachel ma nie łatwe zadanie. Po tym jak cała prawda wyszła na jaw, że pisze artykuł na temat Sainta by go obnażyć jej życie traci sens. Trudno jej się pozbierać, nie wie co ma ze sobą począć. Aż któregoś ranka otrzymuje propozycję pracy… w M4! U samego Malcolma Sainta, tego samego który do niedawna był jej zadaniem dla pisma „Edge”. Sama Rachel zastanawia się co to może oznaczać. Ona chce go odzyskać, ale nie do końca jej chodziło by pracować dla niego. Jaką decyzję podejmie Rachel? Czy uda jej się odzyskać miłość oraz zaufanie Sainta?

    Bardzo polubiłam Malcolma i Rachel. Są bardzo dograni oraz mają swoje cele. Owszem ta część bardziej porusza wyobraźnię i nasze bodźce. W poprzedniej części bardzo narzekałam na Ginę, jej przyjaciółkę. Jednak w tym tomie jest bardzo spokojnie i autorka bardziej skupiła się na Rachel oraz na Malcolmie. Na ich uczuciu oraz emocjach, które kipią z każdej strony tej książki.

    Polecam wam książkę, jestem ciekawa czy w Polsce wyjdą jeszcze książki z tego cyklu. Mam ogromną nadzieję, że tak się stanie.

  18. 5 na 5

    Aleksandra Bartczak

    Uważam że Manwhore +1 jest dobrą kontynuacją. Mnie ta książka przypomina dobrą powieść obyczajową, która jest urozmaicona niebanalnymi i obfitującymi w żar scenami erotycznymi. Bohaterowie są wykreowani w ciekawy sposób, a cała opowieść z każdą stroną nabiera tempa. Rachel i Malcolm to postacie, których chyba nie da się nie polubić. Niezaprzeczalnie Katy Evans skradła moje serce swoją twórczością. Zarówno seria Real, jak i Manwhore trzymają swój poziom, a fankom literatury kobiecej z całą pewnością przypadną do gustu. Ta książka elektryzuje, oszołamia, a w dodatku jest do bólu grzeszna. Niezależnie od pory dnia, mam nadzieję, że spędzicie miło czas przy tej książce, kiedy zdecydujecie się po nią sięgnąć.

    Całą recenzję można znaleźć tutaj: http://97books.blogspot.com/2017/02/112-manwhore-1-katy-evans.html

Dodaj opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię zainteresować…