Opis
Szesnastoletnia Deirdre Monaghan to utalentowana harfistka, którą dręczą regularnie napady paniki przed publicznymi występami. Wszystko się jednak zmienia, kiedy na jednym z konkursów nieoczekiwanie i całkiem znikąd pojawia się tajemniczy chłopak – Luke Dillon.
Od tej chwili w życiu Deirde dzieją się rzeczy, które nie maja racjonalnego wytłumaczenia. Pojawiają się u niej magiczne zdolności, o które wcześniej nawet by się nie podejrzewała, a na ulicy, w domu i w pracy znajduje wszędzie czterolistną koniczynę.
Nieśmiała Deirde odkrywa, że jako jedna z niewielu ma dar widzenia mieszkańców Faerii – magicznej krainy zamieszkałej przez fejów.
Jednak największą zagadką dla Deirdre jest Luke – nic o nim nie wie, a on interesuje się nią coraz bardziej. Czy Deirdre odkryje mroczny sekret przeszłości Luke’a? Czy pozna prawdę o tym, dlaczego Luke pojawił się w jej życiu?
Wkrótce jej najlepszy przyjaciel James, ukochana babcia i mama znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, które przyjdzie ze strony Królowej Elfów. Ta okrutna władczyni pojawi się ze swoją złowieszczą świtą na ziemi i uczyni wszystko, aby Deirde i Luke nigdy nie mogli być razem.
To walka na śmierć i życie, a stawką jest miłość oraz zaklęta dusza Luke’a.
Ta piękna i niebanalna opowieść, będąca debiutem pisarskim autorki, oddaje wiernie obraz celtyckiej baśni, którą przedstawiono w uwspółcześnionej wersji.
Patroni medialni:
vampireheart –
https://pikkuvampyyrinkirjamaailma.blogspot.com/2016/10/29-maggie-stiefvater-lament-intryga.html
„Lament” Maggie Stiefvater chciałam przeczytać, odkąd zobaczyłam nad wyraz zachwycającą okładkę. Zieleń oczu, rudość loków, roślinne motywy, miecz na tle koloru trawy… No i ona! Maggie! Sympatia do autorki sprawiła, że znów zaczęłam sięgać po jej książki. „Lamentu” po prostu nie mogłam sobie odpuścić i wkrótce (a raczej po prawie pięciu latach od wydania) znalazła się na mojej półce.
„Lament. Intryga Królowej Elfów” to pierwsza część cyklu przepełnionego magią, legendami i muzyką. To świat Fejów, o których Deirdre Monaghan wcześniej jedynie śpiewała przy akompaniamencie anielskich dźwięków harfy, wyszarpywanych delikatnie przez jej palce. Do czasu. Kolejny jej występ poprzedza dziwny sen, a sam koncert uświetnia przy jej boku tajemniczy chłopak ze snu- Luke. Od tego momentu wszystko się zmienia… Choć może zawsze było inne, ale ona tego nie dostrzegała?
Byłam zafascynowana fabułą, jaka została mi zarysowana przez wydawcę. Pomyślałam, że to właśnie jest to! Już wyobrażałam sobie, jak Maggie rozwija swoje pisarskie skrzydła przy takich wątkach… Niestety, tym razem jednak odrobinę się przeliczyłam.
Pierwsze obawy pojawiły się, kiedy już chwyciłam swój egzemplarz do rąk. Dlaczego ta książka jest taka cienka? Jak niby jedna z moich ulubionych autorek mogła zamknąć się w tak małej liczbie stron? Jak to możliwe, aby upchnąć tam wszystkie obiecane motywy?
No właśnie… Jakoś to się udało. W dodatku całkiem nieźle. Obawiam się, że bardziej rozbudowane wątki tutaj wcale by się nie sprawdziły. Akcja działa się prędko, a przez to niesamowicie wciągała.
Cały czas w głowie miałam to, że jest to książka dla nastolatek, a jej główna bohaterka ma szesnaście lat. Raz na jakiś czas wyczuwałam to pomiędzy dobrymi fragmentami, ale ostatnie strony… Jak można być tak infantylną i odmóżdżoną osobą?! Co za okropna bohaterka! I to główna! Nie, nie, nie! Próbuję wmówić sobie, że to tylko wina tłumaczenia. Niestety, kreacja bohaterów- głównych- pozostaje beznadziejna także na innych frontach. Dlaczego Luke jest taki cudowny? Bo potrafi pięknie grać na flecie? Przecież nic więcej o jego dobrych stronach nie wiemy… Dlaczego inne charaktery są tak płytkie i jednolite? Brr!
Muszę tutaj zaznaczyć, że mniej ludzkie istoty zostały stworzone idealnie. Na pewno mają też więcej charakteru niż główna bohaterka… I o ile to ona tak bardzo drażniła mnie swoim niskim ilorazem inteligencji tuż przy końcu książki, to samo zakończenie jest smakowitą wisienką na torcie… Choć dość koślawym torcie…
Pomimo dość bezbarwnej osoby Dairdre, sięgnę po kolejną część. Głównie z powodu zaciekawienia przez perfekcyjnie zakończenie, które nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to, czy wszystko będzie dobrze, czy też prawdziwe kłopoty dopiero się zaczną…
Pozycja obowiązkowa dla fanów wróżek i fantastycznego świata celtyckich legend.
Aga CM –
Szesnastolatka Deirdre Monaghan jest nieśmiała, ale jest obdarzona ogromnym talentem muzycznym. Jednak okazuje się, że dziewczyna ma jeszcze inny dar… Pewnego dnia spotyka tajemniczego chłopaka, który pojawia się nagle nie wiadomo skąd. Deirdre czuje się nim zauroczona. Problem w tym, że enigmatyczny i wspaniały Luke okazuje się bezdusznym zabójcą z krainy Faerie. Ma zabić dziewczynę aby jej muzyka nie przyciągała uwagi wróżek i nie zagroziła suwerenności Królowej Elfów. Jednak co się wydarzy? Sami się przekonajcie…
„Lament. Intryga Królowej Elfów” to debiutancka powieść Maggie Stiefvater. Na pierwszy rzut oka może ta książka wydawać się tylko kolejnym romansem z wątkiem paranormal dla nastolatków. Jednak jest to wzruszająca opowieść o pierwszej miłości, odrzuceniu, o magicznym świecie, który z pewnością zachwyci nawet najbardziej niewierzącego czytelnika.
Maggie Stiefvater stworzyła krainę pełną dziwności, przepełnioną okrucieństwem i ciągłym zagrożeniem. Zabrała mnie do niebezpiecznego świata zakłamania, prawdziwej miłości, miłosnego trójkąta, magii i wróżek. A ja nie chciałam aby ta historia się skończyła. Mogłam sobie bez wysiłku wyobrazić, jak każdy mieszkaniec tej krainy wygląda. Autorka włożyła wiele wysiłku także w detale tworząc ten świat, co sprawiło, że książka jest magiczna.
Postacie są niesamowite, wyjątkowe i niezwykle wiarygodne. Bardzo ludzkie i można łatwo się z nimi zidentyfikować. Deirdre to ucieleśnienie idealnej żeńskiej bohaterki. Niepewna, niedoskonała, inteligentna i rzeczywista. Natomiast postać Luke’a – tragicznego bohatera – została doskonale scharakteryzowana. A jego dowcipne komentarze są niezwykle trafne. Romans, który rozkwita pomiędzy głównymi bohaterami i tragizm Luka ukazano nad wyraz realistycznie.
Bardzo podobał mi się w tej książce element muzyczny, który przewija się w całej historii. Fascynujący i piękny sam w sobie. Były momenty, że niemal słyszałam ich muzykę. To coś, czego nie da się opisać.
Styl powieści jest doskonały, liryczny. Czyta się ją bez wysiłku. Nadal jestem pod wrażeniem dialogów. Język bogaty i obrazowy dzięki czemu mogłam sobie wyobrazić wszystkie sceny i odczuwać emocje wraz z bohaterami. Sama fabuła sunie naprzód w odpowiednim tempie i została dokładnie zaplanowana.
„Lament. Intryga Królowej Elfów” jest niesamowitą książką. Mądrą, ekscytującą, romantyczną, magiczną i zabawną. Uwielbiam powieści, w których czytnik pragnie dowiedzieć się dogłębnie, jacy są bohaterowie. Dzięki temu książka chwyta za serce i fascynuje. I taki właśnie jest „Lament. Intryga Królowej Elfów”. Znalazłam tu napięcie, romans, intrygę i akcję. A zakończenie jest słodko-gorzkie, co dodaje smaczku całej historii. Jedno jest pewne. Nie szybko o niej zapomnę. Bardzo utalentowana autorka. Polecam.