Opis
TRZECI TOM BESTSELLEROWEJ SERII MANWHORE
Najseksowniejsza książka w dorobku Katy Evans, którą największy portal recenzencki GoodReads.com określił jaką najlepiej ocenianą powieść erotyczną w historii.
To mężczyzna, z którym nie chodzi się na randki.
To mężczyzna, przed którym ostrzegała cię mama.
To mężczyzna, który złamie ci serce.
Tahoe Roth to najlepszy przyjaciel Malcolma Sainta. Człowiek o twarzy anioła i duszy diabła. Ten facet, którego jedno spojrzenie powoduje przyspieszone bicie serca, seks traktuje jak lekarstwo na wszystko.
Gina jest piękną dziewczyną, która w obecności Tahoe woli być ostrożna. Kiedyś ją odrzucił, a ona odrzuciła jego. Oboje czują się rozbici. Wygląda na to, że tych dwóch części nie można już ze sobą połączyć.
Choć czują do siebie niewiarygodną chemię i fantazjują o sobie bez opamiętania, pozostają jedynie przyjaciółmi. W końcu Gina uświadamia sobie, że jedyny facet, którego pragnie to uparty i niedostępny Tahoe Roth.
Przekraczająca granice przyzwoitości namiętność, wspaniali bohaterowie i obłędny Tahoe czynią tę książkę odurzającym narkotykiem dla kobiet uzależnionych od erotyków. 10/10!
– Laurelin Paige, autorka serii Uwikłani i Połączeni
klaudiagrabowska794 –
Coś do siebie czują. Jakaś siła ich do siebie przyciąga. W obecności tej drugiej osoby nie potrafią zachować powagi, mają wrażenie, że wszystko jest możliwe. Nie mogą pozwolić sobie na coś więcej. Łączy ich tylko przyjaźń. Prawda? Są bratnimi duszami, które odnalazły się w chaosie świata. Wiedzą, że więź, która ich połączyła, nie można zerwać. Boją się zaryzykować. Choć mogą wyznać miłość ukochanej osobie, są tak przerażeni, iż wolą się nie wychylać i zaczekać na to, co przyniesie im życie. W końcu kiedyś prawda wyjdzie na jaw. Tylko, czy wtedy nie będzie za późno? Najlepsi przyjaciele – skrycie w sobie zakochani, przerażeni tym, że pewno wyznanie może zniszczyć wszystko, co zbudowali. Być może kiedyś ich relacja mogłaby się zniszczyć. Co wtedy? Jak mogliby przeżyć bez bliskości swojej bratniej duszy? Na zawsze połączeni, ale zbyt przerażeni, aby coś zmienić…
Katy Evans to nazwisko znane wszystkim wielbicielom seksownych romansów, które wciągają do gorącego, namiętnego świata i zabierają w podróż, która skrada serce. Autorka swoją twórczością ciągle zdobywa listy bestsellerów i powiększa grono swoich czytelników. Niegrzeczni chłopcy rozpalający krew w żyłach, pełne pasji historie ukazująca potyczki głównych bohaterów w odnalezieniu swojej drogi do prawdziwej miłości – Katy Evans wie, czego pragną kobiety! ,,Ladies Man” to historia, na którą czekałam od samego początku. Kiedy w pierwszym tomie serii ,,Manwhore” pojawił się cudny, pewny siebie Tahoe Roth moje serce wywinęło fikołka. W końcu miałam okazję zapoznać się z powieścią całkowicie mu poświęconą i nawet nie wiecie, jak bardzo jestem z tego powodu zadowolona. ,,Ladies Man” to trzymająca w swych objęciach do ostatniego słowa powieść, która potrafi rozpalić zmysły. Zapraszam do zapoznania się z całością recenzji!
,,- Nikt nie jest taki, jak by się mogło wydawać. Wszyscy coś ukrywamy, bo albo nie chcemy, aby nas osądzono, albo uważamy, że nie zostaniemy zrozumiani, albo po prostu chcemy, żeby to coś należało tylko do nas.”
To mężczyzna, z którym nie chodzi się na randki.
To mężczyzna, przed którym ostrzegała cię mama.
To mężczyzna, który złamie ci serce.
Tahoe Roth to najlepszy przyjaciel Malcolma Sainta. Człowiek o twarzy anioła i duszy diabła. Ten facet, którego jedno spojrzenie powoduje przyspieszone bicie serca, seks traktuje jak lekarstwo na wszystko.
Gina jest piękną dziewczyną, która w obecności Tahoe woli być ostrożna. Kiedyś ją odrzucił, a ona odrzuciła jego. Oboje czują się rozbici. Wygląda na to, że tych dwóch części nie można już ze sobą połączyć.
Choć czują do siebie niewiarygodną chemię i fantazjują o sobie bez opamiętania, pozostają jedynie przyjaciółmi. W końcu Gina uświadamia sobie, że jedyny facet, którego pragnie to uparty i niedostępny Tahoe Roth.
,,Są w twoim życiu takie lęki, których nie możesz sobie oszczędzić ani ty, ani żaden człowiek na Ziemi. Lęki tak głęboko zakorzenione, że nie ma w twojej duszy miejsca, w którym możesz się ukryć, nie ma sposobu, by im uciec. Chwytają cię, biorą w posiadanie, wyciskają z ciebie życie, dopóki nie budzisz się w nocy zlany potem, cały we łzach i boisz się dotknąć ziemi pod sobą, bo wciąż się czujesz, jakbyś spadał… i spadał… niekończący się upadek. Dopóki nie przerwie go boleśnie twarda powierzchnia.”
Gina nie potrafi zapomnieć o najpiękniejszym mężczyźnie, jakiego w życiu spotkała. Tahoe Roth może i wygląda niczym anioł, ale jego charakter bardziej pasuje do stworzeń piekieł. Żadna kobieta nie może mu się oprzeć. Ten mężczyzna przyciąga je niczym magnes.
Tahoe jest najlepszym przyjacielem Malcolma Sainta, który tak się składa, jest mężem najlepszej przyjaciółki kobiety – Rachel. Kiedy Gina poznaje tego niegrzecznego chłopca, czuje, że to nie zwykła znajomość. Tahoe Roth jest niczym najsłodsza tajemnica – pociągający, mroczny i cholernie seksowny. Młoda kobieta przeżyła jakiś czas temu coś, co stworzyło w jej sercu blokadę przed związkami, ale Tahoe skutecznie przebija się przez jej mur. Gina nie potrafi mu się oprzeć, ale rozumie również, że więź, która ich połączyła, mogłaby się rozpaść, ponieważ mężczyzna nie uznaje żadnych przywiązań, a seks traktuje jak najlepszy balsam dla zbolałej duszy.
Gina woli nie wychylać się ze swoimi uczuciami. Wie, że Tahoe nie odwzajemnia jej uczuć. Ustalili, że jedynym, co może ich łączyć, jest przyjaźń. Młoda kobieta wie, że Tahoe nie jest dla niej odpowiednim mężczyzną, ale nic nie może zmienić jej uczuć. Wkrótce okazuje się, że on również coś do niej czuje, ale nie ma zamiaru niczego zmieniać w ich relacji. Gina powoli zakochuje się w mężczyźnie, który nigdy nie będzie jej, a Tahoe robi wszystko, aby ją od siebie odepchnąć…
,,Miłość powinna polegać na tym, że dobrze się czujesz samemu ze sobą. Miłość powinna sprawiać, że czujesz się akceptowany taki, jakim jesteś.”
,,Ladies Man” zabierze was w niesamowitą podróż ciągnącą się przez wielkie hektary namiętności, zwężającą się wśród gór smutku, aby na końcu ukazać wam morze niepohamowanego pożądania i uczucia, którego nie można okiełznać. Katy Evans to jedna z moich ulubionych autorek, ponieważ jeszcze nigdy się nie zawiodłam na jej twórczości, która zawsze oznacza gwarancję niezapomnianych chwil i momentów, które skradają serce. Kolejny tom serii ,,Manwhore” opowiada o relacji najlepszej przyjaciółki Rachel – Giny – osoby zamkniętej w sobie, bojącej się wchodzić w nowe związki, a zarazem skrywającej swój ból i wrażliwość za maską pewności siebie oraz jednego z najbliższych znajomych Malcolma – Tahoe – ulubieńca kobiet, który zapewnia im nieprzespane noce, mężczyzny pełnego tajemnic, które tylko czekają na odkrycie. Relacja tej dwójki to nieustanne odpychanie i przyciąganie, którego żadne z nich nie może powstrzymać. ,,Ladies Man” to wciągająca, poruszająca, seksowna i zabawna powieść, która stanowi gwarancję nieprzespanej nocy oraz niezapomnianych chwil z bohaterami, których nie sposób nie pokochać. Czy jesteście gotowi na tę książkę?
,,Mruży oczy i uśmiecha się z niedowierzaniem, a ja z szelmowskim uśmiechem zwijam bieliznę w kulkę i wrzucam do schowka.- Czy ty właśnie zdjęłaś dla mnie majtki, ty niegrzeczna dziewczyno? – pyta śpiewnie.
– Jeśli uda ci się odgadnąć, które są moje, dostaniesz szóstkę z plusem i złoty medal- rzucam i wstrzymując oddech, unoszę rękę, po czym klepię go trzy razy w zrośnięty policzek. Następnie, nie dodając nic więcej, wysiadam z samochodu.”
,,Ladies Man” to trzymająca w napięciu, bezgranicznie seksowna powieść, która powala czytelnika na kolana swoją historię i niekiedy rozśmiesza go do łez. Katy Evans stworzyła serię pełną niespodzianek, zachwycająca i pasjonującą, a jej trzeci tom opowiadający o relacji Giny i Tahoe to najlepszy tom! ,,Ladies Man” zapewni wam nieprzespaną noc i skradnie wasze serce. Polecam!
czytatnik –
Tahoe Roth zdecydowanie nie jest facetem, u którego boku można spędzić życie. Jedną noc? Jak najbardziej. Nie miej jednak nadziei na to, że kiedykolwiek porzuci swoje życie mężczyzny wolnego i niezależnego. Gina w każdym razie nie ma co do tego złudzeń. A mimo to jej ciało ożywa za każdym razem, kiedy ma okazję go widzieć. Cóż, nikt nie mówił, że bycie przyjaciółką takiego ciacha będzie prostą sprawą. Odpowiedzią na jej rozterki ma być Trent – facet, z którym próbuje stworzyć związek, na jaki nie może liczyć z Tahoe. Czy jednak ma to jakieś szanse przerwania? I czy Trent jest w ogóle w stanie wyciągnąć Ginę z jej rozterek, jak to niewątpliwe czyni jej seksowny przyjaciel? Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a przyszłość jest wciąż niepewna.
Całość recenzji dostępna pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/ladies-man/
Qultura słowa –
Niebezpieczne związki …
Są tacy mężczyźni, przed którymi ostrzegają swoje córki wszystkie matki. Są tacy mężczyźni, którzy sami są świadomi swojego niszczycielskiego wpływu, którzy nie są w stanie dochować wierności żadnej kobiecie, którzy jednak mają w sobie tyle sex appealu, tyle tajemniczości i obietnicy rozkoszy w oczach, że nie pomagają żadne przestrogi. Takim mężczyznom rzucamy się w objęcia nie bacząc na konsekwencje, nawet jeśli jesteśmy świadome, że nas zranią, zniszczą, że do końca życia będziemy wspominać ich dotyk i spojrzenie.
Właśnie z takim mężczyzną ma do czynienia Regina, dwudziestoczteroletnia pracownica sklepu z ekskluzywnymi produktami do pielęgnacji oraz specjalistka od makijażu, a właściwie od zakładania masek. Ona sama bowiem, od czasu rozstania z Paulem, mężczyzną, który przed dwa lata ją zdradzał, który miał tupet obwiniać ją o zachowanie podczas rozstania, nie pokazuje się nigdzie bez makijażu, który traktuje niczym tarczę. Wówczas, kiedy tak o poranku stała w piżamie, ze szczoteczką do zębów w ustach przyrzekła sobie, że już nikt nie zobaczy jej w takim stanie, że już nikt jej tak nie upokorzy, nie złamie jej serca. Nie przewidziała jednak pojawienia się przystojnego Tahoe Rotha, biznesmena, najlepszego przyjaciela Malcolma Sainta. Osoby, które miały już przyjemność sięgnąć po przepełnione erotyką powieści z serii „Manwhore”, doskonale wiedzą, czego można spodziewać się po bohaterach stworzonych przez Katy Evans oraz po samej autorce. Przyznam jednak, że książka „Ladies Man” potrafi jednak zaskoczyć, mimo określonych schematów zachowań i seksu, czyli elementu, którego w literaturze erotycznej trudno jest uniknąć. Znajdziemy tu bowiem skomplikowanych bohaterów, wśród których Tahoe zdecydowanie przoduje.
Mężczyzna, który Reginę fascynuje, ale którego jednocześnie stara się unikać, sam zdaje sobie sprawę, że nie jest dla niej partnerem. Otwarcie neguje stałe związki, kobiety same pchają się do jego łóżka, a on może przebierać w potencjalnych towarzyszkach, kierując się jakimi tylko chce kryteriami. Dlatego też Regina pozostaje z nim wyłącznie na przyjacielskiej stopie, choć powietrze pomiędzy nimi aż iskrzy od seksualnego napięcia. I jak w tych warunkach układać sobie życie z innym mężczyzną? Szczególnie kiedy ten daleki jest od ideału i choć stara się, to jego podstawową wadą jest to, że … nigdy nie będzie Tahoe.
Czy w takiej sytuacji historia ta ma szczęśliwe zakończenie? Czy Regina odnajdzie szczęście u boku Trenta? Odpowiedzi na to pytanie poszukać musimy w powieści „Ladies Men” o mężczyźnie, który za swoją seksualnością i bezwzględnością chowa niezwykle wrażliwego człowieka, a także o kobiecie, która za makijażem ukrywa dziewczynę uroczą i delikatną, otwartą i szczerą, a także mało odporną na zranienie. Choć początkowo można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z powieścią obyczajową, nie zaś z pełną seksu historią – autorka bowiem położyła mocny nacisk na zgłębianie skomplikowanej relacji bohaterów, analizując psychologiczny jej aspekt – to i tak stopniowo wyczuwamy coraz większe seksualne napięcie, które zaczyna również nas ogarniać. Jedno jest pewne – będzie gorąco, choć seks będzie miał więcej wspólnego z romantyzmem i kochaniem się, niż z zaspokojeniem dzikich żądzy.
http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/ –
Regina to kobieta ze złamanym sercem. Właśnie dlatego każdy kolejny krok stawia z ogromną ostrożnością, by uniknąć bólu, który wciąż tkwi w jej sercu. Z jednej strony nieśmiała, z drugiej gotowa na wiele. Próbująca odbudować swoje szczęście u boku człowieka, który niekoniecznie okaże się strzałem w dziesiątkę. Bo ten, którego być może kocha, jest dla niej nieosiągalny. Z kolei Tahoe to typowy playboy. Bogaty, przystojny, baaardzo pewny siebie. W tej całej swoje aurze egoizmu i przygód na jedną noc trzeba docenić jego szczerość. Nie obiecuje, kiedy nie może dotrzymać słowa, wydaje się prawdomówny nawet wtedy, kiedy jego słowa wywołują cierpienie. Ale ale… To nie wszystko. Tahoe bywa opiekuńczy i bywa także…. Zakochany? Czy to możliwe?
„Ladies Man” to książka, po którą sięga się znając już jej zakończenie. Taki typ. Nie oczekiwałam od niej wstrząsającej fabuły i wielkich zwrotów akcji, a jedynie dobrej zabawy i przyjemnego napięcia w oczekiwaniu na najlepsze. Brawa dla autorki za to, że nie od razu wywaliła kawę na ławę i pozwoliła bohaterom postępować konsekwentnie z przypisaną im osobowością. Udało się uniknąć sztucznego łamania barier, wielkiego love, które wybucha miażdżąc wszystkie przeszkody. Czy spodziewalibyście się tego, że spotkacie się tutaj z uczuciem dojrzewającym, potrzebującym czasu i nieskupionym wyłącznie na seksie? Ja na to nie liczyłam, a na pewno już zaskoczyło mnie to, że pomimo niegasnącego klimatu namiętności, na sceny zbliżeń musiałam sobie długo poczekać. Ów zabieg wzmógł mój apetyt. Bawiłam się przednio.
Ta książka, choć nienosząca w swoim tytule wzmianki o Manwhore, jest swego rodzaju kontynuacją serii, którą można jednak spokojnie potraktować jako samodzielnie funkcjonującą historię. Jest co nieco o Rachel i Saincie, więc jeśli majcie ochotę na powrót do ich świata, otrzymacie jego namiastkę. „Ladies Man” to nie jest wybitnie oryginalna historia, ale nie znalazłam tutaj niczego, co wywołałoby poczucie znużenia czy irytacji. Namiętna, ale nie wulgarna, o miłości, która wymaga czasu i zrozumienia. Typowy facet na jedną noc, aż sama się sobie dziwię, zdecydowanie mnie przekonał.
krolewskierecenzje –
Gina i Tahoe są przyjaciółmi. Mimo, że czują do siebie pożądanie nie wychodzą poza ramy przyjaźni. Gina jest dziewczyną, która poza seksem pragnie miłości i bliskości. Zdaje sobie sprawę, że Tahoe nie zostaje z dziewczyną dłużej niż jedną noc. Z tego powodu zaprzecza swojemu pragnieniu. Mężczyzna z kolei nie chce skrzywdzić Giny, która z jakiegoś dziwnego powodu jest bliska jego sercu i pragnie chronić ją za wszelką cenę. Ta przyjaźń wiele ich kosztuje. Oboje muszą trzymać na wodzy swoje pożądanie i uczucia, by na wzajem się nie stracić.
Gina leczy swoje serce i duszę po zdradzie i rozstaniu z chłopakiem. Jest zdystansowana do mężczyzn. Mimo wszystko pragnie mieć kogoś przy sobie. Nie chce sama mieszkać, zasypiać. Chce czuć przy swoim ciele ciepło drugiego człowieka. Podczas jednej z imprez U Tahoe, kiedy jej względy zostają przez niego odrzucone, dziewczyna poznaje Trenta. Gina próbuje się z nim związać, chociaż nie jest to łatwe, bo nie czuje przy nim szybszego bicia serca i tych ciepłych uczuć, które zalewają ją gdy w pobliżu znajduje się jej przyjaciel…
Tahoe nie jest mężczyzną, który angażuje się w stałe związki. Dla niego istnieją jedynie przelotne znajomości na jedną noc. Nie jest w stanie zliczyć kobiet, które przewinęły się przez jego łóżko. Tak jest mu łatwiej, nie myśli, nie czuje. W ten sposób nie może zostać zraniony. Miłość i stały związek oznaczałaby komplikacje, a także strach przed stratą. Przeszłość zostawiła okrutny ślad na jego duszy. Czy Gina zdoła się przez niego przebić? Czy ma szansę na przyjaźń, kiedy na wierzch wyjdą wszystkie skrywane tajemnice? A może zrodzi się wtedy coś głębszego?
Ta książka jest wspaniała! Boska! Po prostu mega! Zawładnęła mną już od pierwszych stron, a z czasem coraz to bardziej pochłaniała. Bohaterowie? Wspaniali. Już sama nie wiem czy bardziej uwielbiam Ginę czy Tahoe’a. W ciągu zaledwie rozdziału stali mi się tak bliscy. Pamiętacie jak rozpływałam się nad Saintem i Rachel? Teraz mam podobne odczucia, a może nawet większe. Fabuła jest lekka i przyjemna. I. Tak. Niesamowicie. Wciągająca. Jak widzicie, zwariowałam na punkcie tej książki! Już nie mogę się doczekać co jeszcze Katy Evans dla nas szykuje w następnej książce i czym nas znowu zaskoczy.
Karolina G. –
Tahoe Roth to facet, który elektryzująco działa na kobiety. Niedostępny, tajemniczy, uparty, bezczelny, z twarzy anioł, zaś w duszy gra mu diabeł. Jedno jego spojrzenie przyspiesza bicie serca. Pod niewątpliwie zauważalną słodyczą, głęboko w środku tej specyficznej postaci kryje się naprawdę wrażliwy facet… Gina to piękna dziewczyna, jednak w obecności Tahoe zachowuje ostrożność. Kiedyś została zraniona… Rozbite wnętrze sprawia, że bohaterka obawia się kolejnej katastrofy na polu uczuciowym.
Teoretycznie połączyć tych dwoje już się nie da, jednak w praktyce wygląda to nieco inaczej. Bohaterowie czują do siebie ogromną chemię, co więcej, fantazjują o sobie wzajemnie, jednak nie przekraczają bariery przyjaźni. W końcu Gina dochodzi do wniosku, że jej upragnionym facetem jest właśnie Tahoe.
Jak ułożą się losy bohaterów? Czy Gina i Tahoe zbliżą się do siebie jeszcze bardziej?
„Ladies Man” to kolejny tom z cyklu „Manwhore”. Znajomość poprzednich części nie jest niezbędna, aby zrozumieć najnowszą powieść Katy Evans, historia bowiem dotyczy innych bohaterów, niż tych przedstawionych wcześniej.
Katy Evans wie, co dobre. Choć początkowo książka nie pochłonęła mnie tak bardzo, jak tego oczekiwałam, to jednak potem się wciągnęłam. Losy bohaterów śledziłam z ogromnym zaciekawieniem, nieraz z wypiekami na twarzy – gorących scen erotycznych w końcu nie brakuje w tej historii. „Ladies Man” napisana jest w lekkim stylu, dzięki czemu szybko się ją czyta. Czytelnik poznaje historię z perspektywy Giny, ma więc szansę na poczucie pewnej więzi z bohaterką i pozostałymi postaciami. Powieść ta nadaje się idealnie na wieczorne czytanki, zwłaszcza teraz, jesienią, kiedy my kobiety potrzebujemy odrobinę rozgrzania :). To taki typ lektury, który spodoba się niewymagającym czytelnikom, szukającym w książce odrobiny relaksu i zapomnienia.
Na koniec coś z pozoru błahego, aczkolwiek dla mnie (i pewnie dla wielu z Was) istotnego. Ogromny plus należy się za okładkę. Grafik z wydawnictwa powinien dostać jakąś specjalną nagrodę :D. Oprawa książek Kobiecego niezmiennie mnie oczarowuje, czego chcieć więcej :)?
matacz.zaneta –
„Ladies Man” to kolejna część serii „Manwhore” autorstwa Katy Evans. Ja jednakże nie czytałam poprzednich tytułów, co jednak w żaden sposób mi nie przeszkadzało, ponieważ książki te można spokojnie czytać jako samodzielne książki.
Gina Wylde, oszukana i zdradzona przez chłopaka, z którym mieszkała dwa lata, poprzysięga sobie nie dopuścić więcej do sytuacji, w której jakikolwiek mężczyzna mógłby ją skrzywdzić. Niestety w jej głowie coraz wygodniej mości sobie miejsce Tahoe, przyjaciel Saintów, jak i jej samej. Podczas imprezy urodzinowej Rotha, dziewczyna postanawia złożyć mu życzenia oraz dać prezent w postaci niezobowiązującej nocy z nią samą. Ma nadzieję, że w ten sposób raz na zawsze wyrzuci go ze swych myśli.
„Makijaż to z całą pewnością moja tarcza ochronna, maska dzięki której czuję się silna, ładna i taka jaką chcę.”
Tahoe Roth, najlepszy przyjaciel Malcolma Sainta, to jasnowłosy mężczyzna, którego pragnie każda dziewczyna! Jest uparty, porywczy, a na widok jego uśmiechu i słynnego dołka w policzku, kobietom miękną kolana. Roth nie wierzy w związki, dlatego też, gdy Regina oferuje mu swój prezent, ten odmawia. Już dawno temu ustalili zasadę − tylko przyjaźń. Dlaczego jednak Tahoe jest taki, a nie inny? Jaki skrywa sekret?
„(…) i oświadcza mu, że jest dokładnie takim mężczyzną, przed którym zawsze mnie ostrzegała. Że ma uśmiech niegrzecznego chłopca i twarz pogromcy kobiecych serca.”
Książka mnie nie porwała. Owszem, jest napisana w sposób bardzo lekki i przyjemny, brak scen erotycznych, wyskakujących z każdej następnej strony był dla mnie ogromnym plusem, no i przeczytałam ją w jeden dzień. W zasadzie sama nie wiem, co mogłabym o niej napisać. To nie tak, że książka jest zła, bo nie jest! To miła odskocznia, kiedy czytało się w ostatnim czasie pozycje inne gatunkowo. Można się przy niej pośmiać czy zirytować nad sytuacją, w którą wplątuje się Gina.
Czy polecam „Ladies Man”? Polecam tym, którzy zaczytują się w tego typu literaturze. Ja po prostu chyba odzwyczaiłam się od czytania podobnych powieści.
„Czasami wykorzystujemy naszych bliskich jako tarczy przeciwko rzeczywistości (…). Czasami wykorzystujemy w tym celu także swój ból. Nie jestem w stanie dłużej wypierać się tego, że między mną a Trentem zawsze stał niemal dwumetrowy, jasnowłosy tyranozaur (…).”
Zofiawkrainieksiazek –
Gina chce sobie wybić Tahoe z głowy, musi go sobie wybić z głowy. W końcu to rasowy podrywacz, kobiety zmienia jak rękawiczki. Chociaż jego jedno spojrzenie przyspiesza bicie serca, to w tym anielskim ciele kryje się prawdziwy diabeł. Tahoe to tylko przyjaciel i tak musi pozostać. Gina ma doskonały plan, ale jak to z planami bywa, często zawodzą. Cudowny mężczyzna coraz częściej wkrada się w jej myśli, a ona miesza w jego głowie. Co wyjdzie z tej mieszanki sprzecznych uczuć? Kto wygra, serce czy rozum?
Część z Was Kate Evans na pewno już zna. Autorka „Manwhore” powraca wraz z nową historią o „starych bohaterach”. Tym razem swoją opowieść snuje wokół Tahoe, przyjaciela Malcolma Sainta, którego możecie kojarzyć z poprzednich części. Dla mnie „Ladies man” było pierwszym spotkaniem z Evans, czy udanym, zaraz się dowiecie.
Historia Tahoe i Giny nie zaskakuje. Fabułą przypomina wszystkie książki romantyczne. Uczucie rodzi się między bohaterami, emocje buzują. Każde wydarzenie ich do siebie zbliża, ale też oddala. Zakończenie powieści możemy przewidzieć po kilku pierwszych stronach. Mimo wszystko książka mnie kupiła! Pojawił się wątek, który sprawił, że wstrzymałam oddech. Chciałam odkryć tajemnicę i lepiej zrozumieć przeszłość bohaterów, która miała tak ogromny wpływ na teraźniejszość. Pragnęłam poczuć ból Tahoe. Szybko poczułam do niego sympatię i dlatego naprawdę pragnęłam, aby pod tą maską podrywacza kryło się coś więcej. Wszyscy ukrywamy prawdziwych siebie. Nie chcemy się zbytnio odsłaniać. Ból i cierpienie nas przerażają, dlatego staramy się schować własne serce za szczelnym murem – tak właśnie zrobił Tahoe.
Katy Evans okazała się mistrzynią budowania napięcia. Na drodze ku szczęściu bohaterów stała nie tylko przeszłość, ale też ich własne uprzedzenia. Tahoe i Gina musieli zadecydować czy warto zaryzykować wieloletnią przyjaźń dla szczęścia i miłości. Autorka rzucała im kolejne kłody pod nogi, napędzając historię. Kolejne strony dosłownie „ginęły” mi w oczach, pragnęłam poznać pozostałe, a zarazem bałam się, że już za chwilę nie pozostanie mi nic.
„Ladies man” to świetna lektura na leniwy wieczór. Czyta się bardzo przyjemnie, a znajomość poprzednich części serii nie jest potrzebna. Autorka tak wykreowała historię, że z łatwością trafi w serca miłośników „Manwhore” oraz nowych czytelników. Splata losy Tahoe i Giny, a zarazem utrudnia im wzajemne relacje. Ta książka nie jest wyjątkowa, ale jeśli lubicie romantyczne historię, ta na pewno Wam się spodoba. Polecam!
Zaczytana Wiedźma –
Gdy trafi nas strzała Amora nie potrafimy normalnie funkcjonować. Świat dostrzegamy w innych barwach, a gesty, słowa i ciszę interpretujemy inaczej niż dotychczas. Z pozoru niezauważalne dla innych drobnostki zaczynają mieć dużo większą wagę. Tylko jak oddzielić rozum od serca? Jak wybrać tą bezpieczniejszą dla nas drogę?
Gina i Tahoe ustalili granice swojej przyjaźni. Mimo, że czują między sobą wzajemną chemię trzymają się stopy przyjacielskiej. Tak dla nich obojga jest łatwiej, bezpieczniej.
Gina stara się poukładać swoje życie, uporządkować emocje po zdradzie jakiej doświadczyła. Jej zranione serce jest bardzo zdystansowane do mężczyzn. Ostrożnie buduje relacje, tak na prawdę chroniąc siebie, ale stawiając także mur bezpieczeństwa, przybierając maskę. Jednak mimo tego Tahoe jest w stanie dostrzec jej prawdziwą naturę, zobaczyć słabości i lęki Giny. To w swoim towarzystwie oboje czują się najlepiej, najbardziej swobodnie. Jednak dla niego nie istnieje coś takiego ja stały, monogamiczny związek. Nie oszukujmy się Tahoe to łowca panienek i okazji. Jak w związku z tym poradzić sobie z buzującym pożądaniem i ustalonymi wcześniej zasadami?
Gina zalicza się do grona tych rozsądnych i poukładanych kobiet. Nie wpakuje się w układ aby być panienką na jedną noc. Wybiera przyjaźń, która bardzo dużo ją kosztuje, ale jest dla niej najcenniejsza. Nie dlatego, że Tahoe Roth to bogaty facet, ale dlatego, że zawsze może liczyć na jego obecność i wsparcie. Za wszelką cenę dziewczyna chce się czuć potrzebna i kochana. To właśnie te czynniki sprawiają, że postanawia spróbować zaangażować się w nowy związek i ułożyć sobie życie. Jednak to nie przy swoim chłopaku czuje się szczęśliwa, to nie przy Trencie czuje się najbardziej swobodnie. Jak w związku z tym poradzić sobie z uczuciem, które żywi do największego casanovy?
Tahoe nigdy nie angażuje się w relacje damsko-męskie. Dla niego są tylko jednonocne przygody. Nie jest w stanie zliczyć ilości kobiet, które przewinęły się przez jego łózko. Tak żyje mu się łatwiej, bezpieczniej dla samego siebie. Mimo ustalonych wcześniej zasad wszystko pcha go w stronę Giny. Jednak z jakiegoś powodu mężczyzna wybrał taki a nie inny tryb życia. Czy przyjaźń, która między nimi istnieje ma możliwość funkcjonowania kiedy w grę wchodzi pożądanie? Czy jakakolwiek relacja jest między nimi możliwa?
Nie da się ukryć, że po książki Katy Evans sięgam z dużą przyjemnością. Wykreowani przez nią bohaterowie mnie nie męczą, nie irytują. Fabuła zawsze jest lekka i mimo, że nie brakuje emocji zmierza w pozytywnym kierunku. Czyta się ją szybko i przyjemnie. To taki sprawdzony patent na spokojne popołudnia. To także pewniak jeśli chodzi o szybsze bicie serca. Jednak to wszystko jest dobrane w odpowiednich proporcjach, a pikantne momenty nie zdominują nam powieści.
Tak również było i tym razem. Mimo, że tytuły książek można interpretować dwuznacznie nie jestem zmęczona czy przytłoczona pikantnymi chwilami. Nawet zaskoczył mnie fakt, że jest ich tutaj tak mało, a uczucia i emocje budowane są stopniowo. Nie ukrywam, że bardzo mi się to podobało.
Rodzące się uczucie między Giną a Tahoe pojawia się stopniowo i tak też ewoluuje. I to mi się podoba najbardziej. Wszystko na swoim miejscu i chociaż jedna relacja dzieje się we właściwej kolejności. Mimo, że jest to trudny układ, w którym nie ma nic więcej poza przyjaźnią, a buzujące uczucia to coś nieplanowanego, zarówno Gina jak i Tahoe wybierają bezpieczniejszą dla siebie alternatywę, dzięki której ich relacja nie jest zagrożona. Żadne z nich nie chciałoby stracić tego drugiego, ani zrobić kroku do przodu. Tkwią, mimo, że pożądanie coraz mocniej daje o sobie znać.
Oboje muszą sobie wiele wyjaśnić, przez wiele przejść i przekonać się jak bardzo mogą na siebie liczyć nim zdecydują się cokolwiek w swoim życiu zmienić. Tylko czy podjęte decyzje będą właściwe?
Nie będę ukrywać, że nie jest to książka, która zrobi na Was wielkie wrażenie i zakorzeni się w Waszych głowach. Nie. Jest to lekka książka na leniwe popołudnie, na spokojny wieczór. Przyjemna historia, przy której miło spędza się czas. Typowa powieść na jeden wieczór, o której pewnie się szybko zapomni. I nawet jeśli tak będzie to mam świadomość, że okładka zostanie w Waszych głowach na dłużej bo ma w sobie coś magicznego, hipnotyzującego od czego nawet ja nie potrafię oderwać oczu. Po prostu przepadłam.
Mimo wszystko jeżeli szukacie czegoś przyjemnego, lekkiego co przy okazji buduje napięcie, a nie jest przepełnione gorącymi scenami to ta książka na pewno jest dla Was.
Red Girl Books Recenzje –
„Wbijam wzrok w swoje stopy. Ocieram dużym palcem o jego but.
– A potem co? Pozbawisz moje usta warstwy ochronnej, a później znikniesz i nic mi nie zostanie. Teraz przynajmniej łączy nas przyjaźń. Która znaczy dla mnie więcej, niż jesteś to sobie w stanie wyobrazić. (…) Jest dla mnie bardzo ważna. Ty jesteś dla mnie bardzo ważny.”
Gina, przyjaciółka Rachel, wychodzi do klubu, aby uczcić urodziny Tahoe Roth’a. Obydwoje są dla siebie przyjaciółmi, jednak kobieta widzi w nim kogoś więcej. Mężczyzna jest irytujący, pewny siebie i arogancki, a jego uśmiech zaraża wszystkich wokół. Tahoe ją pociąga, chociaż Gina wie, że to jest mężczyzna na jedną noc. Dlatego ma krótki plan: złożyć mu życzenia i zaciągnąć do łóżka. Może jeśli się z nim prześpi, wyrzuci go z głowy? Tylko jak to bywa z planami: nie zawsze idą po naszej myśli.
”Makijaż to z całą pewnością moja tarcza ochronna, maska dzięki której czuję się się silna, ładna i taka, jaka chcę. Lubię także pomagać kobietom w przywdziewaniu ich masek.”
Gina jest postacią, która w wyniku przeżyć z poprzedniego związku straciła swoją pewność siebie. Swoje prawdziwe uczucia skrywa przed innymi ludźmi. Na zewnątrz jest silną kobietą, lecz w środku ma niezły mętlik. Tylko przyjaciele potrafią to dostrzec. Kobieta nikomu nie pokazuje się bez makijażu, bo to on pomaga jej w chronieniu w siebie. Byłam zdziwiona, że potrafi spać umalowana i wstawać wcześniej, aby go poprawić. Dla mnie to jest ciut chore, ale Gina miała obniżoną samoocenę i w jakimś stopniu ją rozumiem. Zauważyłam, że główna bohaterka jest lojalną przyjaciółką, która znajdzie czas, aby wysłuchać innych, jednak sama ukrywa przed innymi swoje problemy i stara się je sama rozwiązać.
”Nikt nie jest taki, jak by się mogło wydawać. Wszyscy coś ukrywamy, bo albo nie chcemy, aby nas osądzano, albo uważamy, że nie zostaniemy zrozumieni, albo po prostu chcemy, żeby to coś należało tylko do nas.”
Tahoe polubiłam od samego początki. Owszem zgrywa bogatego faceta, który przebiera w dziewczynach, ale pod tą fasadą kryje się facet, który dźwiga swój ból. Jest to postać skryta i tajemnicza, którą trudno rozgryźć. Dopiero pod koniec książki mamy szansę go zrozumieć. Jego opiekuńczość wobec Giny była bardzo fajną rzeczą w tej historii. Kiedy działo się coś złego, on rzucał wszystko i od razu pojawiał się przy niej. Opiekuńczy, szarmancki, przystojny i nieposkromiony… Czego chcieć więcej?
”Ladies Man” nie jest jedną z najlepszych powieści jakie przeczytałam – to fakt, ale ja spędziłam przy niej miło czas. Autorka budzi napięcie pomiędzy bohaterami, jednak dla mnie w ich relacjach zabrakło trochę naturalności. Również ta zabawa w kotka i myszkę, w którymś momencie była nużąca. Książka miała słabsze jak i lepsze momenty, jednak tych ostatnich było zdecydowanie więcej. Miałam przyjemność przeczytania pozostałych tomów z tej serii i tą można określić mianem ”delikatnej”. Scen seksu jest naprawdę niewiele, za to podteksty seksualne i docinki głównych bohaterów uzupełniają ten wątek. Nie sposób też nie zauważyć, że między bohaterami coraz bardziej iskrzy, im bliżej jest koniec. Książka mnie nie powaliła na kolana, ale bohaterowie, klimat i to, że mnie wciągnęła są na plus. Idealna książka na wieczorny relaks, dla tych kobiet, które uwielbiają tajemniczych i aroganckich przystojniaków.
booksbymags –
Ci z Was, którzy czytali serię „Manwhore” autorstwa Katy, przy okazji lektury „Ladies Man” mają okazję powrotu do swoich ulubionych bohaterów m.in. Malcolma i Rachel, ale główna fabuła w tym przypadku skupia się wokół Giny Wylde, czyli najlepszej przyjaciółki Rachel oraz Tahoe Rotha będącego z kolei najlepszym kumplem Malcolma. Niech się jednak nie martwią Ci, którzy nie czytali serii „Manwhore” ponieważ „Ladies Man” można spokojnie czytać jako samodzielną książkę.
Gina to dziewczyna, która zdradzona i oszukana przez chłopaka, przysięgła sobie, że nigdy więcej nie dopuści do tego, aby jakikolwiek mężczyzna znów z niej zadrwił. Na co dzień zawodowo zajmuję się sprzedażą kosmetyków oraz dorabianiem jako makijażystka, która sama nie pozwala, aby ktoś inny zobaczył ją bez makijażu, który stanowi dla niej swego rodzaju tarczę ochronną za którą może się ukryć.
„Makijaż to z całą pewnością moja tarcza ochronna, maska dzięki której czuję się silna, ładna i taka jaką chcę”
Nasza bohaterka wraz ze swoją koleżanką udają się do klubu gdzie odbywa się impreza z okazji dwudziestych szóstych urodzin jej najlepszego przyjaciela, którym jest . . . uwaga, uwaga sam Tahoe. Plan Giny jest prosty: znaleźć solenizanta, złożyć mu życzenia i dać prezent. Jaki? Jedną niezobowiązującą noc z nią samą, aby wreszcie mogła wyrzucić go raz na zawsze ze swoich nieprzyzwoitych myśli.
Ale co się stanie kiedy największy playboy w mieście, który na co dzień otacza się mnóstwem kobiet, odmawia? No cóż, Gina zaskoczona odrzuceniem swojej propozycji postanawia, że nie da łatwo za wygraną w kwestii przygody na jedną noc i wraca do domu z nową poznanym w klubie Trentem, który okazuję się być naprawdę miły, a po niedługim czasie ku zaskoczeniu dziewczyny zostaje jej chłopakiem.
Odmowa Tahoe była spowodowana tym, iż według niego nie miałby on Ginie nic dobrego do zaoferowania, a ona sama zasługuję na kogoś lepszego. Ale jak sami się pewnie domyślacie to tylko fasada, bo nawet ślepy zauważyłby chemię między tą dwójką, nawet oni sami.
Wiecie co najbardziej mnie zaskoczyło w tej książce? To, że praktycznie cała fabuła zbudowana jest na swego rodzaju grze między Giną a Tahoe. Tu pocałunek w policzek, tam objecie albo szept. I wiecie co? Na 376 stron jakie liczy cały „Ladies Man” pierwsza scena miłosna między naszymi głównymi bohaterami pojawia się dopiero w okolicy 328 strony! Byłam w szoku, ale przyznam, że ich wcześniejszy brak wcale nie wpłynął negatywnie na całą lekturę. Samą książkę czyta się naprawdę szybko, a to zapewne przez akcję, która dzieję się dość prędko i to chyba będzie mój jedyny zarzut w stronę autorki. Gdyby Evans przy pisaniu odrobinę zwolniła tempo byłoby idealnie.
Na koniec wspomnę jeszcze o jednym ważnym według mnie temacie poruszonym w tej książce. Mianowicie jak często staramy się zmieniać samych siebie na siłę dla tych, którzy powinni nas kochać takimi jakimi jesteśmy – zarówno pod względem wyglądu jaki i zachowania. Cieszę się, że Katy poruszyła ten problem w „Ladies Man”.
„Nie jesteś z nim szczęśliwa. Zmuszasz się do bycia taką, jaką on chcę. Skoro jest z tobą, powinien chcieć ciebie, tylko ciebie, i kropka.”