Opis
POWIEŚĆ, KTÓRA ZNALAZŁA SIĘ W PIERWSZEJ DWUDZIESTCE NAJCIEKAWSZYCH KSIĄŻEK 2015 ROKU!
PORUSZAJĄCY DEBIUT O HISTORII TRAGICZNEJ MIŁOŚCI ROZGRYWAJĄCEJ SIĘ NA TLE MASAKRY ORMIAN W TURCJI
Kiedy dziadek Orchana zostaje znaleziony martwy, młody mężczyzna dziedziczy po nim rodzinną firmę specjalizującą się w tkaniu kilimów. Jednak w testamencie przedstawiciela szlachetnego rodu znajduje się więcej pytań niż odpowiedzi. Okazuje się bowiem, że Kemal pozostawił posiadłość rodzinną zupełnie obcej kobiecie przebywającej w domu starości w Los Angeles.
Orchan, próbując dociec motywów postępowania swojego przodka, kupuje bilet na najbliższy lot do Los Angeles. To w tym mieście odkryje tajemnicę głęboko skrywaną przez 87-letnią Sedę. W życiu Orchana nic już nie będzie takie samo.
Ta historia, której fabuła rozciąga się od ostatnich lat istnienia Imperium Osmańskiego po czasy współczesne, to opowieść o namiętnej miłości, niewyobrażalnych tragediach rodzinnych oraz głęboko skrywanych tajemnicach, których wyjawienie spowoduje lawinę nieoczekiwanych wydarzeń.
Zapierająca dech w piersiach… Dowód na to, że przeszłość może czasami na nowo napisać przyszłość. – Kristina Baker Kline, autorka książki „Sieroce pociągi”
—–
Aline Ohanesian urodziła się w Kuwejcie. W wieku trzech lat wyemigrowała z rodziną do Kalifornii Południowej. Z wykształcenia jest historyczką. Planowała zrobić doktorat, jednak w pewnym momencie zrozumiała, że jej powołaniem jest pisanie powieści. Mieszka w San Juan Capistrano z mężem i dwoma synkami. Za książkę Dziedzictwo Orchana, która zdobyła uznanie międzynarodowej krytyki, otrzymała mnóstwo nagród i wyróżnień. Powieść Aline Ohanesian znalazła się w finale prestiżowego konkursu PEN Bellwether Award for Socially Engaged Fiction.
PATRON MEDIALNY
ewelina.z –
Są na świecie konflikty i dramaty, o których mówi się przez całe dekady: nie znajdziemy chyba nikogo, kto nie słyszałby o Holokauście czy Apartheidzie, ale już na przykład o ludobójstwie w Rwandzie sama dowiedziałam się czegoś więcej dopiero w zeszłym roku. Jedną z takich niemedialnych, przemilczanych zbrodni jest masakra Ormian w Turcji z początku ubiegłego stulecia: i to właśnie o niej opowiada Dziedzictwo Orchana Aline Ohanesian – ormiańskiej autorki, której dziadkowie znaleźli się w niewielkiej grupie przedstawicieli swego narodu, którym udało się przetrwać okrutne czasy I wojny światowej w Turcji.
Zanim przejdziemy do tego, czym jest ta książka, ustalmy, czym nie jest. Okładka głosi, że jest to opowieść o namiętnej miłości, niewypowiedzianej tragedii i tajemnicach. Jest to dość ryzykowne stwierdzenie, bo sugeruje, że mamy do czynienia z romansem historycznym, albo przynajmniej z sagą rodzinną. Tajemnic, owszem, nie brakuje, ale wątek romantyczny praktycznie nie istnieje. To po prostu (i aż) cholernie mocna, dobrze napisana obyczajówka: historie poszczególnych bohaterów są często zaledwie zasygnalizowane, ale i tak zapadają w pamięć na długo. Ciężko tu kogoś osądzać, niezależnie od przynależności narodowej i momentu w historii. Jednocześnie bohaterowie nie są sztampowi i naprawdę budzą emocje (a nawet dają się lubić), nawet gdy są zaledwie pobocznymi postaciami.
Historia w Dziedzictwie Orchana opowiadana jest dwutorowo. Narracja w obu planach czasowych poprowadzona jest w czasie teraźniejszym – i zaryzykuję stwierdzenie, że jest to pierwsza i dotąd jedyna powieść, w której taki styl był całkowicie na miejscu i ani razu nie spowodował żadnych zgrzytów. To taka elegancka, retrospektywna podróż, w którą wyruszamy z czasów współczesnych: Kemal, ekscentryczny, stary Turek, właściciel ogromnej firmy zajmującej się tkaniem dywanów, zostaje znaleziony martwy w kadzi z indygo. Większe zamieszanie niż dziwne okoliczności śmierci mężczyzny wywołuje jednak jego testament, który wstrząsa posadami rodu: co prawda firma trafia w ręce Orchana, wnuka Kemala, ale jednocześnie staruszek pozbawia rodzinę posiadłości, w której spędzili całe życie, zapisując dom tajemniczej, ormiańskiej staruszce z domu opieki w Los Angeles. Kim jest 87-letnia Seda, dlaczego boi się płynącej wody i odmawia mówienia o swojej przeszłości, a przede wszystkim: kim była dla Kemala?
Co ciekawe, wszystko jest tu idealnie wyważone: choć autorka nie ukrywa, że potrzeba opowiedzenia światu o historii Ormian jest tu kluczowa, to jednak nie dostajemy tu jakiejś przegiętej elegii. Problematyka powieści jest zresztą dużo bardziej złożona: dlaczego o niektórych ludobójstwach lepiej nie mówić, a o innych niemal codziennie słyszy się w mediach? Jakim cudem wydarzenia sprzed 100 lat nadal dzielą dwa narody i powodują wzajemną wrogość, choć na świecie pozostały już tylko przedstawiciele kolejnych pokoleń? Wreszcie: gdzie jest granica między pokazywaniem światu prawdy a zatracaniem się w przeszłości (i czy powinno się to robić zamiast… po prostu żyć)?
Z całą pewnością nie jest to książka dla każdego, ale do mnie trafiła bardziej, niż się tego spodziewałam; pozostaje mi więc gorąco ją polecić. Mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów i nietypowej dla mnie tematyki pozostawiła mnie z solidnym kacem książkowym i totalną pustką w umyśle. No i otworzyła mi oczy na to, jak niewiele jeszcze wiem o świecie i jak bardzo moim światopoglądem steruje to, co dociera do mojej świadomości za pośrednictwem mediów. I jest to wizja naprawdę przerażająca.
gry-w-bibliotece.blogspot.com
ewelina.z –
Są na świecie konflikty i dramaty, o których mówi się przez całe dekady: nie znajdziemy chyba nikogo, kto nie słyszałby o Holokauście czy Apartheidzie, ale już na przykład o ludobójstwie w Rwandzie sama dowiedziałam się czegoś więcej dopiero w zeszłym roku. Jedną z takich niemedialnych, przemilczanych zbrodni jest masakra Ormian w Turcji z początku ubiegłego stulecia: i to właśnie o niej opowiada Dziedzictwo Orchana Aline Ohanesian – ormiańskiej autorki, której dziadkowie znaleźli się w niewielkiej grupie przedstawicieli swego narodu, którym udało się przetrwać okrutne czasy I wojny światowej w Turcji.
Zanim przejdziemy do tego, czym jest ta książka, ustalmy, czym nie jest. Okładka głosi, że jest to opowieść o namiętnej miłości, niewypowiedzianej tragedii i tajemnicach. Jest to dość ryzykowne stwierdzenie, bo sugeruje, że mamy do czynienia z romansem historycznym, albo przynajmniej z sagą rodzinną. Tajemnic, owszem, nie brakuje, ale wątek romantyczny praktycznie nie istnieje. To po prostu (i aż) cholernie mocna, dobrze napisana obyczajówka: historie poszczególnych bohaterów są często zaledwie zasygnalizowane, ale i tak zapadają w pamięć na długo. Ciężko tu kogoś osądzać, niezależnie od przynależności narodowej i momentu w historii. Jednocześnie bohaterowie nie są sztampowi i naprawdę budzą emocje (a nawet dają się lubić), nawet gdy są zaledwie pobocznymi postaciami.
Historia w Dziedzictwie Orchana opowiadana jest dwutorowo. Narracja w obu planach czasowych poprowadzona jest w czasie teraźniejszym – i zaryzykuję stwierdzenie, że jest to pierwsza i dotąd jedyna powieść, w której taki styl był całkowicie na miejscu i ani razu nie spowodował żadnych zgrzytów. To taka elegancka, retrospektywna podróż, w którą wyruszamy z czasów współczesnych: Kemal, ekscentryczny, stary Turek, właściciel ogromnej firmy zajmującej się tkaniem dywanów, zostaje znaleziony martwy w kadzi z indygo. Większe zamieszanie niż dziwne okoliczności śmierci mężczyzny wywołuje jednak jego testament, który wstrząsa posadami rodu: co prawda firma trafia w ręce Orchana, wnuka Kemala, ale jednocześnie staruszek pozbawia rodzinę posiadłości, w której spędzili całe życie, zapisując dom tajemniczej, ormiańskiej staruszce z domu opieki w Los Angeles. Kim jest 87-letnia Seda, dlaczego boi się płynącej wody i odmawia mówienia o swojej przeszłości, a przede wszystkim: kim była dla Kemala?
Co ciekawe, wszystko jest tu idealnie wyważone: choć autorka nie ukrywa, że potrzeba opowiedzenia światu o historii Ormian jest tu kluczowa, to jednak nie dostajemy tu jakiejś przegiętej elegii. Problematyka powieści jest zresztą dużo bardziej złożona: dlaczego o niektórych ludobójstwach lepiej nie mówić, a o innych niemal codziennie słyszy się w mediach? Jakim cudem wydarzenia sprzed 100 lat nadal dzielą dwa narody i powodują wzajemną wrogość, choć na świecie pozostały już tylko przedstawiciele kolejnych pokoleń? Wreszcie: gdzie jest granica między pokazywaniem światu prawdy a zatracaniem się w przeszłości (i czy powinno się to robić zamiast… po prostu żyć)?
Z całą pewnością nie jest to książka dla każdego, ale do mnie trafiła bardziej, niż się tego spodziewałam; pozostaje mi więc gorąco ją polecić. Mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów i nietypowej dla mnie tematyki pozostawiła mnie z solidnym kacem książkowym i totalną pustką w umyśle. No i otworzyła mi oczy na to, jak niewiele jeszcze wiem o świecie i jak bardzo moim światopoglądem steruje to, co dociera do mojej świadomości za pośrednictwem mediów. I jest to wizja naprawdę przerażająca.
KanapaLiteracka –
Ostatnio lubię wschodnie klimaty. Czy to dlatego, że znudził mi się natarczywy zachód? A może brakuje mi nutki egzotyki w naszej deszczowej jesieni? Wschodnia egzotyka jest czymś skrajnie innym od tego, co poznałam dotychczas. Z przyjemnością zanurzam się w zapachach orientalnych dań, kolorach ręcznie tkanych serwet i kulturze równie pięknej, co bezwzględnej. Jeśli pióro leży we właściwej dłoni, książki, w których przoduje islam czy hinduizm, zamieniają się w obrazy o odurzających kolorach. Czy Aline Ohanesian podołała zadaniu?
Autorka zabiera nas na podróż w czasie. Dwutorowa akcja to coś, co bardzo mnie fascynuje i podkręca emocje w fabule. Pozostajemy w wieku XX, ale najpierw jesteśmy w latach dziewięćdziesiątych, gdzie Ormianie domagają się swojego miejsca na kartach historii, a chwilę później pochłania nas wojenna zawierucha roku 1915.
Zwykle wojna lub inne wydarzenie historyczne są tłem dla tragicznej miłości. W przypadku tej powieści jest odwrotnie. To tragiczna miłość jest tłem dla bestialstwa i okrucieństwa, jakie chciała pokazać autorka. Bohaterowie posłużyli jej jedynie jako cisi obserwatorzy, świadkowie potwornej wojny. Ludobójstwa, które po dziś dzień jest zamiatane pod dywan. To w gruncie rzeczy książka, której napisanie wymagało dużo determinacji i odwagi. Turcy nie przyznają się do eksterminacji ludu, który po dziś dzień nie ma własnej ojczyzny. Ormianie do tej pory rozproszeni po świecie, szukają swojego miejsca.
Książkę jak najbardziej polecam. Nie jest to łatwa lektura i na pewno sceny mordów, zezwierzęcenia ludzi, porwań i gwałtów wydadzą się niektórym zbyt brutalne. Warto jednak poznać tę historię. Nie jest ubrana w romantyzm, nie koloruje jej piękno tureckich tkanin ani wielkie uniesienia. Jest zapisem czarno na białym faktów, jakie były mi do tej pory zupełnie obce i coś uświadomiły. Wojny na tle rasowym były od zawsze w każdym zakątku świata. W Azji na tle religijnym, w Afryce czarnych wypędzano z ich własnych terytoriów. Są w Europie, Ameryce, naprawdę wszędzie. I być może im bliżej współczesności, tym jest to straszniejsze. Bo im bliżej czasów obecnych, tym świadomość ludzka wzrasta, a zapędy w posiadaniu zaczynają przekraczać wszelkie granice.
Debiutancka powieść Ohanesian zajmuje bardzo ważne miejsce w zapisie światowej historii. Nie należy jej lekceważyć.
Artykuł pochodzi ze strony: http://www.kanapaliteracka.pl/ksiazki/dziedzictwo-orchana-recenzja/
kopecdorota775 –
Po książki w których poruszane są tematy związane z przeszłością sięgam nad wyraz chętnie. Można powiedzieć, że historia jest tym co przyciąga mnie bardzo mocno, czy to do literatury, czy filmu. O losie Ormian miałam okazję już kiedyś czytać dlatego wiedziałam, że nie mogę nie przeczytać Dziedzictwa Orchana. Tym bardziej, że na blogach książka zbiera praktycznie same pozytywne recenzje. Czy i mnie porwała?
W roku 1990 umiera dziadek Orchana Kemal, weteran pierwszej wojny światowej i właściciel dobrze prosperującej firmy. Zostawia po sobie dość osobliwy testament – dom znajdujący się w rodzinie od kilku pokoleń zapisuje nieznanej członkom rodziny kobiecie. Żeby odzyskać posiadłość i poznać motywację dziadka Orchan wyrusza do USA, gdzie w domu opieki przebywa tajemnicza Seida, nowa właścicielka ich domu. Czy uda mu się go odzyskać i poznać przeszłość Kemala? A może wolałby jej nie odkryć?
„Ważne jest nie to, co świat ci zrobi, tylko jak na to zareagujesz”
Czytelnik poznaje historię z kilku punktów widzenia – teraźniejszość przeplata się z przeszłością, a konkretnie z wydarzeniami z 1915 roku dotyczącymi Kemala, Seidy, Fatmy – ich rodzin, wpływu wojny na ich życie. Na przykładzie Seidy i jej tragedii możemy poznać los tak wielu, zbyt wielu Ormian którzy ucierpieli w wyniku zaplanowanej na nich eksterminacji. Ile strat i okropieństw człowiek jest w stanie znieść, zanim całkowicie się załamie, zwariuje? Ilu tajemnic, oszustw, zdrad jest w stanie się dopuścić, by przetrwać? I czy po latach jest sens jeszcze coś zmieniać? Czy prawda rzeczywiście może wyzwolić?
Jest to pięknie i obrazowo przedstawiona opowieść o strasznych czasach, w których przyszło żyć bohaterom i ich wpływie na dalsze losy całej rodziny. Miłość Kemala i Seidy jest tu jednak nie tyle motywem przewodnim, co przyczyną i motorem wydarzeń, które potem nastąpiły. Pierwsze skrzypce gra mimo wszystko historia, ta niewygodna, boląca rana w duszy nie tylko Seidy. W czyjej jeszcze? O tym, że nic tu nie jest proste a losy tej rodziny wcale nie są takie, jak by się mogło wydawać, trzeba przekonać się samemu, czytając książkę.
„Bóg nie przestaje być bogiem dlatego, że upadł i się ubłocił”
Ciężko jest uwierzyć, że to literacki debiut autorki. Książka napisana jest z rozmachem, który pozwala delektować się każdą stroną. Jedyne czego mi w niej zabrakło, to mocniejszego odniesienia do teraźniejszości którą reprezentowała postać Orchana. Doświadczenia mężczyzny również nie były łatwe, jednak czytelnik poza krótkimi wzmiankami nie ma zbytnio okazji zagłębić się w jego tok myślenia czy uczucia. Za to moje serce całkowicie podbiła Fatma – ta kobieta ma ikrę, jest po prostu niesamowita. Jej postać nadawała całości koloru.
Dziedzictwo Orchana – czym tak naprawdę jest? Czy to tylko dom, firma, czy może coś dużo bardziej głębszego, złożonego i… bolesnego? Młody Turek oprócz swojej własnej, traumatycznej przeszłości będzie musiał zmierzyć się z demonami dziadka, starej ciotki Fatmy, nieznanej mu kobiety oraz… całego swojego narodu. Jaką postawę przyjmie wobec historii ludobójstwa, tragedii Ormian która domaga się uznania swojego ogromu, któremu Turcja i świat odmawia uwagi? Dziś, 26 lat później od czasu akcji książki, naocznych świadków tamtych wydarzeń zapewne już nie ma. Na ile udało się ocalić od zapomnienia historie takie jak bohaterów tej powieści? My jako naród, który również został potraktowany przez historię niezbyt łaskawie potrafimy po części zrozumieć Ormian, a przynajmniej powinniśmy potrafić.
co-przeczytalam.blogspot.com
dr Jerzy Szokalski – filolog, krytyk, tłumacz –
Jeśli Orchana – to jednak raczej Orhana. Żeby się załapać na 20-tkę, nie trzeba się oglądać na jakieś orientalne ortografie.
Magda Ignaciuk –
Dzień dobry,
kwestia zapisu została skonsultowana se Specjalistą, Panem mgr Dariuszem Cichockim.
Wybebeszamy książki –
Dziedzictwo w mniejszym lub większym stopniu determinuje to, kim jesteśmy. Dzieje przodków mimowolnie wplatają się w otaczającą nas rzeczywistość. Historia zatacza koło łącząc się w najmniej spodziewanym momencie.
Spruta nić
Jest rok 1990. Orchan Türkoğlu powraca do Sivasu z wygnania na pogrzeb dziadka – Kemala. Ekscentryczny staruszek umiera zanurzony w jednym z siedemnastu kotłów na dziedzińcu przed domem. Farba koloru indygo obmyła jego ciało.
Jednak nawet po śmierci senior rodu kieruje czynami jego członków. Pozostawia po sobie testament. Władzę nad fabryką włókienniczą przekazuje wnukowi. Blok mieszkalny oddaje w ręce swojego syna, z zastrzeżeniem, że zapewni dożywotnie utrzymanie Fatmie – ciotce Orchana.
Rodzinny dom składa w dłonie Sedy Melkonian – kobiety, której imię osiada na gałęziach morwy, jakby przyciągane tajemniczą siłą.
Orchan zgodnie w wolą dziadka wyrusza na poszukiwanie ducha. By poznać i zrozumieć.
Niespodziewane staje przed prawdą, która burzy starannie budowany propagandowy obraz i rozrywa na strzępy kłamstwa, które do tej pory szczelnie otaczały domowników.
„- Co będziesz jadła? – pyta Lucine z płaczem.- To -mówi mairig, spoglądając na swoje dłonie.W świetle księżyca Bedros dostrzega w jej dłoniach otwarty Nowy Testament. Delikatne palce matki unoszą kartkę i wyrywają ją. Towarzyszy temu taki dźwię, jakby wymierzała policzek Bogu. Zgniata kartkę w małą kulkę, unosi do góry i wpycha do ust.- Na co się tak gapisz? – pyta gniewnie. – Jeżeli Bóg nie zje swoich słów, to ja to zrobię za niego.”
Bohaterowie pełnią w książce funkcję dwojaką.
Z jednej strony autorka traktuje ich przedmiotowo. Są jedynie użytecznymi pionkami, których rolą jest przekazanie czytelnikowi prawdy na temat Ormian w roku 1915. Co zatajono, czego się wyparto. Opowiadają, ponieważ w tych wyjątkowych momentach ich rola sprowadza się właśnie do tego. Nie mają przeżywać. Ich zadaniem jest pozwolić czytelnikowi, by to on doświadczał. Dobry truwer nie wpływa na słuchacza, a odsuwa się na bok i umożliwia wysnucie wniosków, ustosunkowanie się do nowo odkrytej historii i faktów.
Jednocześnie Seda, która snuje historię, jest jej uczestniczką. Emocje z teraźniejszości zastępuje tymi z przeszłości. Rozdrapuje ranę? Wielu mogłoby tak powiedzieć. Jednak strup nigdy nie powstał. To wciąż jątrząca się rana – czerwona i zaogniona.
Orchan był jednym z odbiorców opowieści. Odbiła ona na nim swoje piętno, ale w czasie, gdy pruła się nić kłamstwa, siedział niemy, jakby jego postać mógł zastąpić ktokolwiek z nas.
Kilim
W „Dziedzictwie Orchana” rozterki bohaterów pełnią rolę drugoplanową. Są częścią składową historii, ponieważ to rodzina Türkoğlu była uczestnikiem wydarzeń, ale równocześnie nie odciągają uwagi od najważniejszego, czyli faktów.
Kiedy Turcja przyłączyła się do Niemiec w czasie I Wojny Światowej, Ormian uznano za potencjalnych zdrajców. Niezwykła chrześcijańska krew stanowiła zagrożenie dla muzułmańskich idei. Dlatego zdecydowano się na wyłączenie ich z równania.
Podjęto decyzję o ludobójstwie.
Ostatnie słowo odgrywa w książce rolę priorytetową.
Autorka walczy o prawdę. O to, by świat odważył się wypowiedzieć obłożoną klątwą frazę. Przybycie Orchana do „Ararat” zbiega się z wystawą organizowaną ku pamięci zabitych w ludobójstwie i tych, którym udało się uciec. Ma to wymiar symboliczny z racji pochodzenia Orchana – jest on Turkiem, czyli potomkiem ciemiężycieli Ormian.
Poruszane są również tematy religijne, ale w bardzo subtelny sposób. Autorka dowodzi, że wiara to po prostu potrzeba zaufania i pewność, że ktoś nad nami czuwa. Zwątpienie i końcowe zanegowanie istnienia Boga dotyka zarówno islam jak i chrześcijaństwo. Wojna zrywa jakiekolwiek podziały i czyni równymi. Nie ma Allaha i Pana Boga. Jest Bóg, który opuścił nas w chwilach trwogi. Siedzący wysoko, wyniesiony na piedestał. Ten, któremu zawierzono wszystkie śmierci. Ten, który porzucił swe owce.
„Środkowa Anatolia, inaczej niż w Stambuł, którego majestat odbija się w Bosforze, jest kwintesencją tej drugiej Turcji, w której dużo trudniej odnaleźć jakieś ślady świetności czy postępu. Tutaj pasterze chodzą za meczącymi długowłosymi kozami, a krępe wieśniaczki dźwigają na plecach wiązki chrustu. Czas i postęp są dwoma krewniakami, którzy dawno utracili ze sobą kontakt (…)”
„Dziedzictwo Orchana” to piękna, barwa powieść, która porusza tematy od dawna niepodnoszone. Powrót aż do I Wojny Światowej, lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, Turcja, Ormianie. Tego w literaturze jest niewiele.
Autorka nadała przeszłości formę, utkała ją powoli, z należytą uwagą o kolory, strukturę i figury. Równocześnie nie zaniedbała małych szczegółów i autentyczności bohaterów.
Trudno uwierzyć, że jest to debiutancka powieść.
Bookendorfina –
„Ważne jest nie to, co świat ci zrobi, tylko jak na to zareagujesz.”
Cudownie napisana powieść, intrygująco nakreślona fabuła, niezwykli bohaterowie, tłumaczenie oddające przenikliwy i jednocześnie urzekający nastrój, oraz piękne wydanie stanowiące jej dopełnienie. Książka jest bolesnym przypomnieniem, silnym utrwaleniem we współczesnej świadomości i pamięci, ludobójstwa dokonanego wiek temu na ludności ormiańskiej, przywołanym głosem dwóch milionów ofiar. Bezwzględność wojny, która po kawałku zawłaszcza duszę człowieka, nacjonalizm, konflikty etniczne i przemoc. Życie poddaje człowieka licznym próbom, wszystko może wywrócić się do góry nogami, bogactwo zmienić w nędzę, wolność w niewolę, a dotychczasowe ułomności mogą nabrać cech szlachetności. Często traci się wszystko to, co najcenniejsze, nawet swoją duszę, jednak wciąż istnieje się w wypełnionej nieśmiałą nadzieją i wiarą egzystencji, schowanej za ogromnym strachem i cierpieniem.
Mimo usilnych starań dramatyczna przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć, domaga się uwagi, żąda wyjaśnień i dopowiedzeń, stawienia jej czoła pomimo przywoływanego bólu, poczucia straty i wrażenia nieodwracalności zdarzeń. Wszystkie niezaleczone pozostałości po przeszłym życiu muszą zostać odsłonięte, ujrzeć światło dzienne, z właściwą interpretacją wkroczyć do teraźniejszości, odsłonić kilkadziesiąt lat zaprzeczeń Turcji, przykuć uwagę młodych pokoleń i opinii publicznej. Równolegle trzeba nauczyć się wybaczać samemu sobie, tak aby w końcu być w stanie wybaczyć innym, uwolnić się od nienawiści, okrucieństwa, wyrzutów sumienia, poczucia winy i z szacunkiem do tego, co było, budować przyszłość.
Owiana ogromną tragedią opowieść, która niezwykle wzrusza i skłania do przemyśleń, ale także popycha ku słusznym wyborom i uczy odpowiedzialności. Z ogromnym zaangażowaniem poprzez retrospekcje i wspomnienia śledzimy losy naznaczonych zawiłą historią dwójki młodych osób, żołnierza armii osmańskiej podczas pierwszej wojny światowej Kemala i Ormianki Lucine, łączącą ich miłość, wystawioną na wielki niepokój, niepewność i niezrozumienie. W tej spowitej klimatem Orientu opowieści zatracamy serca, wyzwalamy mnóstwo emocji, z ogromnym zaciekawieniem przyglądamy się meandrom scenariuszy ludzkich żyć. Kiedy w 1990 roku umiera Kemal, ukochany dziadek Orchana, jego wola zapisana w testamencie spotyka się z zaskoczeniem i brakiem akceptacji ze strony członków najbliższej rodziny.
Orchan starając się wyjaśnić motywy kierujące seniorem rodu, dociera do zaskakującej prawdy, długo i głęboko skrywanych tajemnic, zasypanych zmową milczenia sekretów, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Zaintrygowany budzi demony przeszłości, ale jednocześnie otwiera się na doświadczenia przodków, wraca do własnych korzeni, poznaje swoje dziedzictwo, redefiniuje własną tożsamość i odkrywa własne miejsce na ziemi. Autorka z niezwykłym wyczuciem, ogromną wrażliwością, subtelnością przekazu i trafnym słowem, pozwala czytelnikowi zagłębić się w fascynującą fabułę, poczuć rozterki i nieufność bohaterów, wsłuchać się w kierowany do nich głos przeznaczenia. Szybko zatracamy się w kolejnych rozdziałach powieści, wyczekując uśmiechu losu, szczęśliwych akcentów i uzasadnień codziennej walki, wiary, cierpliwości i oddania. Bardzo udany debiut, po który zdecydowanie warto sięgnąć.
bookendorfina.blogspot.com