Opis
PRZEPEŁNIONA NIEZWYKŁYM ŁADUNKIEM EMOCJONALNYM KSIĄŻKA, KTÓRA RZUCA ŚWIATŁO NA TRUDNĄ SYTUACJĘ KOBIET W KULTURZE AFGAŃSKIEJ.
Autorka Afgańskiej perły i Kiedy księżyc jest nisko powraca z najnowszą powieścią.
Chociaż Ziba od lat prowadzi życie kochającej żony, cierpliwej matki i spokojnej mieszkanki wsi, los okrutnie kpi z jej statecznej sytuacji. Mąż kobiety, Kamal zostaje zamordowany siekierą i znaleziony na ich podwórzu. Ziba jest w ogromnym szoku, więc nie potrafi wyjaśnić, co robiła w momencie zabójstwa. Dzieci zarzekają się, że ich matka nigdy w życiu nie dopuściłaby się takiego czynu. Jednak członkowie rodziny Kamala są przekonani o jej winie i domagają się sprawiedliwości.
Cudem unikając publicznego zlinczowania, Ziba zostaje zabrana do aresztu i uwięziona. Oczekując procesu, przebywa w grupie kobiet, które nieszczęście również zaprowadziło do celi. Wśród jej nowych towarzyszek znajduje się trzydziestojednoletnia Nafisa, dla której więzienie było ocaleniem. W innym przypadku dokonano by na niej honorowego zabójstwa. Ziba mieszka również z ciężarną i niezamężną Meżgan, która ma zaledwie dziewiętnaście lat. W odizolowaniu ma czekać, aż rodzina jej kochanka zdecyduje, że powinni wziąć ślub. Jeśli w ogóle.
Więzienie dla każdej z nich staje się paradoksalnie bezpiecznym azylem i okrutną karą. Usunięte z brutalnej i pozbawionej umiejętności wybaczania społeczności, próbują zmagać się z sytuacją, tworząc trwałe i przypieczętowane ciężkim losem zgromadzenie.
Do tego zamkniętego świata przybywa Jusuf, prawnik Ziby. Mężczyzna jest afgańskiego pochodzenia, ale został wychowany w Ameryce. Jego zaangażowanie w kwestię praw człowieka i tęsknota za rodzimym krajem przywiodły go do Afganistanu. Wie, że los jego klientki zależy od niego. Odkrywa, że zarówno Afganistan, jak i Ziba kryją w sobie wiele tajemnic.
Czy Ziba jest pozbawioną sumienia morderczynią? Czy tak jak inne więźniarki padła ofiarą naruszenia surowych zasad społecznych?
PORUSZAJĄCY WGLĄD W ŻYCIE WSPÓŁCZESNYCH AFGAŃSKICH KOBIET
Niebywały portret honorowej kobiety w otoczeniu mężczyzn obdartych z honoru. – „Kirkus Reviews”
PATRONI MEDIALNI
ewelina.z –
Bohaterkę Domu bez okien, Zibę, matkę czworga dzieci, poznajemy, gdy leży obok zakrwawionej siekiery i trupa męża z rozłupaną czaszką. Podwórko jest puste; sytuacja jest jasna, co na afgańskiej wsi grozi samosądem, przed którym Zibę ratuje jedynie aresztowanie. Kobieta trafia do Czil Mahtab, więzienia dla kobiet, gdzie oczekuje na proces, a jej obrony podejmuje się Jusuf – młody amerykański prawnik afgańskiego pochodzenia. Sęk w tym, że Ziba nie chce współpracować, utrudniając jeszcze swoją sytuację. Jak dowiemy się z czasem – ma ku temu powody.
Tajemnica, którą skrywa Ziba, stanowi największą zaletę tej powieści. Mamy tu w zasadzie do czynienia ze swoistym fenomenem – czytelnik już na początku przyjmuje, że to główna bohaterka zamordowała męża, i z czasem coraz chętniej przyznaje temu czynowi słuszność… a potem odkrywa, że nic nie jest takie, jak mogło się wydawać. Ciężko powiedzieć coś więcej bez zdradzania istotnych elementów fabuły; uwierzcie więc na słowo, że Hashimi niemal do końca powieści trzymała w rękawie karty, które obróciły całą moją misterną dedukcję do góry nogami i spięły powieść piękną, choć wstrząsającą klamrą.
Oprócz niejasnych motywów i okoliczności zbrodni, Ziba ma dodatkowy sekret: podobnie jak jej matka, dysponuje pewnym rodzajem magicznej mocy, zdolnej rozwiązywać problemy i choroby za pośrednictwem stosowania amuletów i guseł. Jest to, niestety, najsłabszy element fabularny powieści. I choć być może miał on na celu po prostu ukazanie, że kobiety w desperacji uciekają się do najbardziej desperackich prób, aby ratować własne życie i honor, to jednak „moc” Ziby jest trochę za duża i wprowadza niepotrzebne wrażenie naciągania i infantylności do skądinąd ciekawej powieści.
Niestety, książkę czyta się ciężko – i to bynajmniej nie ze względu na poważną tematykę. Jest to głównie wina bardzo sztucznego, niezgrabnego stylu tłumaczki – niektóre zdania wprost zgrzytają w zębach przy lekturze, nawet wtedy, gdy teoretycznie nie zawierają żadnych konkretnych błędów, które można byłoby wytknąć. Do tego dochodzą niepoprawne kolokacje (typu „przywiodło mu to na pamięć”) i dziwny dobór słów, wynikający z kalek językowych (typu „on zrujnował dziewczynkę” – w kontekście fizycznym i emocjonalnym). Cały tekst wymagałby tutaj wygładzenia; być może dzięki temu nieco odżyłyby także potwornie sztywne, nienaturalne dialogi.
Ale nie wszystko można zrzucić na tłumacza – sama konstrukcja powieści pozostawia trochę do życzenia. Z jakiegoś powodu autorka uparła się, żeby przy okazji wprowadzania nowych postaci streszczać ich życiorys. Dosłownie – dostajemy historię danego bohatera od momentu, gdy wolał klocki od misiów, jakby to było naprawdę istotne. Owszem, takie zabiegi dają fajne, szerokie spojrzenie na bohaterów powieści, ale raczej wtedy, gdy wspomnienia są albo istotne, albo przynajmniej przemycane w naturalny sposób, to tu, to tam, w dialogach, w retrospekcjach. Tutaj jest to jakieś totalnie bez polotu i strasznie zaburzało mi płynność narracji.
Jest to zdecydowanie najbardziej gorzka z dotychczasowych książek Hashimi. Próżno szukać tu miłości do ojczyzny, która przebijała ze stron Afgańskiej perły czy nawet Kiedy księżycjest nisko. Widać zresztą, że w tym przypadku głównym celem autorki było naświetlenie sytuacji kobiet w świetle afgańskiego prawodawstwa. To się udało – w mocny, obrazowy sposób. Historie współwięźniarek Ziby poruszają, bo człowiekowi z zachodniego kręgu kulturowego ciężko pozostać obojętnym wobec prawa, które pozwala skazać kobietę na dożywocie za próbę ucieczki od męża, który znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, albo za samo niepoparte dowodami oskarżenie o seks przedmałżeński. Jest to swoisty, literacki hołd, oddany setkom, jeśli nie tysiącom kobiet, o których historiach świat nigdy nie usłyszy i które nigdy nie spotkają na swojej drodze młodego, idealistycznego Jusufa.
Sęk w tym, że w swojej debiutanckiej Afgańskiej perle Hashimi przekazała równie ważne przesłanie, zachowując przy okazji świetny styl (ok… był też inny tłumacz) oraz dużo bardziej przemyślaną formę: nie tak rozwlekłą, dużo bardziej angażującą emocjonalnie. Rzadko się zdarza, że właśnie pierwsza powieść autora stanowi najlepszą książkę w jego dorobku, ale niestety – choć Dom bez okien jest bez wątpienia dobrą książką (szczególnie biorąc pod uwagę, że w tematyce „los kobiet w islamie” wydawane są większością totalne gnioty), to jednak plasuje się daleko w tyle za pierwszą powieścią autorki.
KarolinaM –
Z Nadią Hashimi miałam już do czynienia dzięki książce „Kiedy księżyc jest nisko”. Może nie odebrałam jej aż tak pozytywnie, ale miała w sobie to coś. Dlatego zapoznanie się z jej kolejną powieścią nie było dla mnie dużym dylematem. Czym mnie do siebie zachęciła? Przedstawieniem fikcyjnej treści, która zdarza się nie raz i to niestety w realnym świecie. Tu przenosimy się do Afganistanu.
U Ziby z byciem córką bywało różnie. Po tym jak jej ojciec zaginął z matką układało się raz dobrze raz gorzej, ale jakoś życie się toczyło. Z czasem jednak było coraz gorzej i ich drogi po części się rozeszły. Od lat jednak Ziba jest również kochającą matką i żoną. Wydawało by się, że wszystko układa się idealnie, ale tak nie jest. Mąż kobiety nadużywa alkoholu i porywczy. Agresję wyładowuje właśnie na niej. Jednak jak się okazuje to nie jest największy problem tej rodziny. Pewnego dnia Ziba przyłapuje męża na czymś czego nie jest w stanie mu wybaczyć i w efekcie, a raczej afekcie go zabija. Przez ten czyn trafia do więzienia. I choć wie, że wyjawienie prawdy mogło by uratować jej życie gdyż grozi jej kara śmierci to milczy. Jest w stanie znieść wszystko byle by nie wyjawiać tego co zaszło. Jednak brat robi wszystko by jej pomóc i znajduje prawnika, które chce się podjąć jej sprawy. Jusuf młody adwokat choć jest Afgańczykiem to jako dziecko wyjechał z rodziną do Stanów Zjednoczonych. To tam zdobył wykształcenie prawnicze. Teraz chce zrobić wszystko by poprawić system prawny w Afganistanie. Robi też wszystko co w jego mocy by pomóc kobiecie, Ziba jednak uparcie milczy. Jak się okazuje po pierwszych koszmarnych dniach w więzieniu dla kobiet. Strasznych dla niej psychicznie, bo martwi się o dzieci odnajduje tam z czasem przyjaciółki. Okazują się nimi głownie współwięźniarki z celi. Jest to dla nich o wiele przyjemniejsze niż bycie wśród rodziny. Sama Ziba staje się tam kimś na kształt bogini, bo tak jak matka ma dar a może przekleństwo korzystania z magii. Chętnie pomaga innym, ale nie chce pomóc sobie…
Przedstawiona przez Nadię historia jest niesamowita. Wciąga i szokuje. Nie dla samej historii, ale dlatego, że każdy kto choć trochę zna tamtejsze prawa wie, że to co tu jest na papierze dzieje się w rzeczywistości. Co dziennie są takie przypadki. To co zaskakuje najbardziej to chyba fakt, że wiele kobiet, które wiedzą, że za ich przewinienie nie grozi śmierć podejmują decyzję by w więzieniu się znaleźć. To dla nich wygodniejsze i bezpieczniejsze niż życie wśród rodziny czy znajomych. To tak zwany wybór lepszego zła. W Afganistanie za zabójstwo męża grozi honorowe zabójstwo. Wybronienie z niego graniczy z cudem, ale czasami się udaje. Powiem od siebie tyle. Chyba nigdy nie zrozumiem mentalności, kultury i stylu bycia tamtych stron. Mam za sobą etap krytyki, bo jak to mówią: co kraj to obyczaj. Ale jestem pewna jednego: Nigdy tych krajów nie zrozumiem.
Więcej na:
http://www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
aivalarx94 –
Przerażenie i niedowierzanie pojawiło się na twarzach mieszkańców jednej z afgańskich wiosek, kiedy zastali ten obrazek: Kamal leżący w kałuży krwi, jego zawodząca żona i poplamiona krwią siekiera. Wniosek jest jeden – Ziba zabiła swojego męża. Cudem unikając samosądu, kobieta trafia do więzienia, gdzie musi czekać na wyrok. Prawo jest jednak bezwzględne w takich przypadkach; jeśli wina zostanie potwierdzona, Zibę czeka kara śmierci.
Nie da się ukryć, że od jakichś kilku, może kilkunastu lat na rynku książki często i gęsto pojawiają się pozycje traktujące o życiu kobiet w krajach muzułmańskich. Sama przeczytałam już parę, łącznie z pierwszą powieścią Nadii Hashimi, czyli „Afgańską perłą”. Wszystkie te książki mają wspólny mianownik: absurd. Absurd, z jakim prawo, obyczaje i kultura obchodzą się z kobietami czy wszelkim życiem codziennym. Chyba nigdy nie przestanie mnie to szokować. Wiedziałam zatem, czego mogę się spodziewać po lekturze „Domu bez okien”, co nie zmienia faktu, że to świetna, poruszająca istotne kwestie literatura. Nie ma w niej patosu czy koloryzowania, bo zwyczajnie nie jest to potrzebne. Historia broni się sama.
Motyw kobiety i jej roli w afgańskiej rzeczywistości autorka najlepiej przedstawiła w ramach więziennej społeczności. Zarzut stawiany Zibie brzmi całkiem sensownie, kiedy poznajemy inne więźniarki i powody, przez które trafiły za kratki. Tutaj nikogo nie dziwi, że można być skazanym za miłość. Sam klimat więzienia jest bardzo specyficzny i taki… przytulny? Wiem, że to brzmi co najmniej dziwnie w kontekście takiego miejsca, jednak z przyjemnością śledziłam przekomarzania współwięźniarek, ich rozmowy, dzielenie się marzeniami i pragnieniami. To, co przydarzyło się każdej z tej kobiet byłoby materiałem na kolejne książki. Nierówność w traktowaniu płci najprościej zobaczyć na przykładzie głównej bohaterki. Jej mąż nie był dobrym człowiekiem i nie tylko ona o tym wiedziała, wszyscy nabrali jednak wody w usta… Z Zibą włącznie.
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się połączenie tak świetnie skonstruowanej, przepełnionej dużymi emocjami powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym, bo chyba tak należy określić całe śledztwo, które jest prowadzone przeciwko kobiecie. Właściwie jedynym śledczym jest Jusuf, młody adwokat, który co prawda wychował się w Afganistanie, ale wyemigrował do USA. Zdecydował się jednak powrócić do kraju dzieciństwa, gotowy pomóc Zibie i wierząc, że sprawiedliwość to jedna z najwyższych wartości, o którą należy walczyć. Jusuf jest zresztą postacią, którą najbardziej polubiłam. Miewał swoje wzloty i upadki, jednak jego upór w dowiedzeniu niewinności swojej klientki był naprawdę godny podziwu. Większość prawników poddałaby się z marszu, wiedząc, że nie ma co walczyć z afgańskim prawem – tymczasem Jusuf wykazał się niemal nadludzką determinacją.
Tak naprawdę przez długi czas nie wiadomo, co tamtego dnia wydarzyło się na podwórzu przed domem, w którym wraz z dziećmi mieszkali Kamal i Ziba. Kolejne fragmenty układanki są odkrywane bardzo stopniowo, a najstraszniejsza prawda dopada czytelnika niespodziewanie. Podobał mi się ten zabieg. Autorka wprowadziła nutkę tajemnicy, która trzymała w napięciu do samego końca, po drodze podejmując szereg wątków obyczajowych i w pełny, obrazowy sposób ukazując Zibę, jej rodzinę oraz osoby w jakikolwiek sposób z nią powiązane. Kiedy z pewnej perspektywy czasu patrzę na tę książkę, dostrzegam jak wiele w niej treści, pomniejszych historii, bohaterów… I co najlepsze, nie tworzy to trudnej do zidentyfikowania papki, a zgraną, doskonale uzupełniającą się całość. Nadia Hashimi to prawdziwa literacka kompozytorka.
Poza głównymi wątkami zainteresował mnie jeszcze jeden, nieco mniejszy, ale istotny i wyraźny na tle pozostałych. Wszystko wiąże się z matką głównej bohaterki, Gulnaz, która jako jedna z nielicznych kobiet w tej książce ma w sobie tyle pewności siebie, że dosłownie rzuca innych na kolana, nie tylko ze względu na swoją niegasnącą mimo wieku urodę. Gulnaz posiada pewne umiejętności, które pod wpływem jej zręcznych rąk mogą zapewnić komuś szczęście bądź pecha. Opisy, jak przygotowywała talizmany czy po prostu wpływała na zmianę czyjegoś zdania sprawiły, że sama ulegałam tej magii. Czułam się, jakbym czytała o jakichś zapomnianych czarach, które pod opieką Gulnaz – a później nawet Ziby – ożywały na nowo. Na ile były to prawdziwe magiczne sztuczki, a na ile siła sugestii czy po prostu szczęście, nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że ten wątek zdecydowanie dodał fabule kolorytu i jeszcze bardziej ją urozmaicił.
„Dom bez okien” to po prostu dobra książka, nie da się tego ująć inaczej. Mnogość wątków, sposób ich połączenia, mnóstwo skrajnych emocji oraz świetny styl – to chyba najistotniejsze zalety tej powieści. Bohaterowie są prawdziwi do bólu, a afgańska obyczajowość została oddana z chirurgiczną wręcz precyzją. Jest to mocna, (nie tylko) kobieca literatura, która wciąga od pierwszych stron.
Ewa –
Pełna recenzja dostępna na: https://toreador-nottoread.blogspot.com/
Główny wątek powieści opowiada losy Ziby od momentu morderstwa przez całą drogę postępowania karnego aż do ogłoszenia wyroku. Jednak to niejedyna historia, jaką poznamy. Ziba dzieli więzienną celę z kobietami, które dźwigają swoje własne brzemienia. Każda ma swój bagaż życiowy, każda stała się ofiarą zacofanego systemu wymierzania kar. Mało która rzeczywiście zawiniła na tyle, by zasłużyć na przeżywane cierpienia.
Pierwsze kilkadziesiąt stron przypomina osławiona Grę o tron, a tak skomplikowanego przedstawienia wszystkich wątków i postaci nie powstydziłby się sam George R. R. Martin. W początkowych rozdziałach czytelnik jest zarzucony imionami i muzułmańskimi zwrotami. Równolegle rozgrywają się dwa wątki; Ziby i Jusufa. Najpierw myślałam, że autorka zastosowała przeskoki czasowe sprzed i po morderstwie. Dłuższą chwilę zajęło mi zorientowanie się, że to tylko przytoczenie historii Jusufa, która nie ma nic wspólnego z Zibą. Dopiero po jakimś czasie losy tych bohaterów się ze sobą splatają. Do tego dochodzą opowieści więźniarek, które poznajemy na przełomie kilkunastu stron, jedna za drugą. To bardzo piękny i niewdzięczny fragment całej książki, który skupia na sobie większość uwagi. Ale jednak za dużo materiału próbowano zawrzeć w zbyt małej objętości tekstu.
Główny wątek dotyczący morderstwa stanowi korpus całej powieści, łączy ze sobą wszystkie ważne wydarzenia. Czytelnik przez długi czas nie wie, co się tak naprawdę stało. Czy Ziba zabiła męża czy jednak nie? Za pomocą tej zbrodni Nadia Hashimi przedstawia system sprawiedliwości w Afganistanie, albo raczej jej braku. To kraj pełen stereotypów, dla którego religia zawsze będzie ponad prawem. Tutaj ludowe przekonania mają władzę, a nie kodeks karny i ogólnie przyjęte zasady moralności.
To wartościowa i ważna lektura, która nakłania do zastanowienia się nad pewnymi sprawami i otwiera oczy na inne kultury. Ale wiem też, że to nie jest powieść dla każdego. Autorka nie przebiera w słowach, nie cenzuruje wydarzeń i nie zamiata spraw pod dywan. Za pomocą fikcji przedstawia życie tysięcy afgańskich kobiet, które każdego dnia doświadczają tego samego, co bohaterki Domu bez okien.
Bookendorfina –
„Małżeństwo to swego rodzaju sport. Punkt za miłość, punkt za nienawiść. Rachubę prowadzi serce.”
Już przy poprzednich książkach „Afgańska perła” i „Kiedy księżyc jest nisko” miałam okazję przekonać się, jak plastyczny, sugestywny i wciągający jest styl autorki. Także i w tej powieści raczymy się pięknie opowiadaną historią, uwzględniającą nie tylko porywający scenariusz zdarzeń, ale również odzwierciadlającą trudną sytuację kobiet w Afganistanie. „Dom bez okien ” to fascynująca podróż czytelnicza, wypełniona wzruszeniem i ponurym obrazem realiów życia afgańskich kobiet, pozostawiająca w naszych sercach wyraźny ślad obecności.
Zachwyca wielowątkowość fabuły, czarujące oprowadzanie po niej czytelnika, wyzwalające wiele emocji. Mocno identyfikujemy się z głównymi bohaterami, każdy z nich ma do opowiedzenia niezwykłą historię, zaś ich przecinające się ścieżki życia podkreślają, że los dla każdego ma przypisaną koncepcję obrazu niedoli i pomyślności. Nieprzypadkowo spotykamy na swej drodze osoby, które potrafią diametralnie zmienić oblicze naszej codzienności, nadać jej intensywny promienny uśmiech miłości, okazać przyjacielską pomoc w trudnych chwilach, ale też odcisnąć bolesne rysy na psychice, zmuszające do podjęcia walki o szczęście.
Nadia Hashimi wyjątkowo przekonująco przedstawia prawa afgańskich kobiet, a właściwie ich niedostateczność z perspektywy zachodnich cywilizacji, dominację mężczyzn nad każdym aspektem życia matki, żony, siostry i córki, niemożność decydowania o własnym losie, niejednokrotne stawianie w sytuacjach wywołujących ból i cierpienie. Jak niewiele potrzeba, aby zwykły gest uznać za obrazę moralności i skazać kobietę na długoletni pobyt w więzieniu. Zwykła rozmowa w parku z nieznajomym, ucieczka z domu, w którym panuje przemoc, nie wspominając już o ciąży pozamałżeńskiej, stają się niepodważalnymi podstawami uznania obrazy moralności.
Co absurdalne, dla większości więźniarek życie za kratkami wydaje się niekiedy lepszym wyborem zła, pewnego rodzaju oddechem od przerażającej codzienności, która czeka na nie na zewnątrz, od brutalności, okrucieństwa i honorowego zabójstwa. Trudno zrozumieć wykluczanie kobiet ze społeczności lokalnej, kiedy tylko padnie na nie choćby cień podejrzenia o naruszenie przekazywanych z pokolenia na pokolenia norm poprawnego zachowania się, świadoma izolacja kobiet od dzieci, celowe nastawianie przeciwko matce. A czy ktokolwiek rzetelnie staje w obronie kobiet? Jaką mają zapewnioną pomoc prawną? Czyż rozprawy sądowe nie okazują się farsą?
Jusuf, jako dziecko wraz z rodziną wyemigrował z Afganistanu do Stanów Zjednoczonych, gdzie zdobył wykształcenie prawnicze, wyspecjalizował się w prawie człowieka i prawie imigracyjnym. Mężczyzna decyduje się na powrót do ojczyzny, gdyż jest przekonany, że ma do wypełnienia misję pomocy rodakom. Podejmuje się obrony niezwykle tajemniczej kobiety Ziby, matki czwórki dzieci, oskarżonej o zabicie męża. Kobieta tylko ze względu na sprzyjający splot okoliczności uniknęła honorowego zabójstwa, teraz w więzieniu oczekuje na proces i wyrok sędziego, a grozi jej śmierć przez powieszenie.
Sprawa wydaje się już przesądzona, dowody mocno obciążają oskarżoną, zaś ona nie wykazuje chęci współpracy z adwokatem, głęboko skrywa wszelkie wyjaśnienia związane z morderstwem. Jusuf próbuje przebić się przez mocną tamę milczenia, dotrzeć do prawdy, ale też odnaleźć się w realiach systemu karnego i więziennictwa w Afganistanie. Autorka przygotowała dla czytelnika pogmatwane losy powieściowych postaci, ale przez to wydają się bardziej frapujące i pasjonujące. Książka zapewnia przyjemne zaczytanie, angażujące śledzenie zajmującej fabuły, ale też uderza w refleksyjne nuty.
bookendorfina.pl
krolewskierecenzje –
Jeszcze nie tak dawno, bo w połowie XX w. kobiety w Afganistanie miały pełnię praw. Ubierały się w kolorowe sukienki, spod których czasami prześwitywało ciało. Nie musiały zakrywać głowy. Dumnie prezentowały swe fryzury. Chłopcy i dziewczęta mogły razem spędzać czas na beztroskiej zabawie. Mogły wspólnie uczuć się dzieląc ze sobą ławki w klasach, salach wykładowych… Wszystko zmieniło się po ataku Rosji i przejęciu władzy przez Talibów. Wolność się skończyła, a kobiety zmuszone zostały do uległości wobec mężczyzn i zrezygnowania ze swego dotychczasowego życia.
Ziba znalazła swego zamordowanego męża na podwórku. Od tej chwili wszystko diametralnie się zmienia. Zostaje oskarżona o ten brutalny czyn i wraz z tym traci wszystko- dom, dzieci, wolność… Kobieta trafia do więzienia, aby uniknąć śmierci ze strony rodziny zamordowanego męża. Tam oczekuje na proces. Wina kobiety wydaje się być bezsporna, jednak ona wciąż zaprzecza. Odmawia także wyjaśnień, co na prawdę wydarzyło się w zaciszu jej domu.
Obroną nieszczęsnej kobiety zajmuje się młody prawnik Jufus, który po latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych, powraca do ojczystego kraju, by nieść ludziom pomoc i przywracać sprawiedliwość. Na miejscu zderza się z rzeczywistością. Afganistan jest zupełnie inny niż to sobie wyobrażał. Wszystko jest dla niego niezrozumiałe. Wie, że czeka go długa droga, by wszystko poznać i zrozumieć. Postanawia rozpocząć ją od pomocy Zibie.
Dom Bez Okien to nie tylko opowieść o Zibie, ale także o wielu innych kobietach, a właściwie jest to opowieść o tym jak żyje się we współczesnym Afganistanie, jakimi rządzi się prawami, jak to wszystko wygląda. W areszcie Ziba poznaje różne kobiety. Latifa uciekła z rodzinnego domu i woli ściany więzienia niż otoczenie swoich bliskich. Młodziutka, ciężarna Meżgan oskarżona o cudzołóstwo, która wierzy, że rodzice jej kochanka przyjmą ją z otwartymi ramionami. Nafisa uniknęła honorowego zabójstwa… Wszystkie czekają na proces. Na proces i z pewnością ciężką karę, za to, że właściwie, z naszej perspektywy, nie zrobiły nic złego.
W powieści autorka szczegółowo przedstawiła system prawny obowiązujący w Afganistanie nie kolorując go i nie szczędząc gorzkich słów. System ten, jak widać, jest ułomny i niezwykle zacofany. Kobiety zostały spętane jakimiś średniowiecznymi prawami, które ciężko jest sobie tak od razu wyobrazić. Nie mają one żadnych praw. Są zależne od mężczyzn, jako małe dziewczynki od ojca, jako starsze, od męża. Żyją w ciągłym strachu o swoje rodziny. Często są poniżane, poniewierane… Nie mają żadnych szans na obronę.
Historia Ziby jest bardzo wzruszająca. Książka trzyma cały czas w niepewności i wielkim napięciu. Jest przepełniona tajemnicami. Do końca nie ma pewności jak potoczą się losy bohaterki. Nie jest to powieść lekka i przyjemna. Jest trochę trudna i ciężka, porusza niezwykle ważne tematy. Sprawia, że trzeba się na chwilę zatrzymać i zastanowić nad życiem tych kobiet. Książka jest przede wszystkim niezwykle wartościowa. Powinnyśmy częściej sięgać po takie książki, by uwrażliwić się na cierpienie innych.
aleksandra.g17 –
Miejscem akcji większość książek, po które sięgam są kraje europejskie lub amerykańskie. Jednak jako że jedną z zalet czytania jest poznawanie innych kultur, nie sposób nie skorzystać z tej możliwości. Chociaż miałam świadomość, że „Dom bez okien” to historia fikcyjna, wiedziałam również, że takie wydarzenia mają miejsce w Afganistanie.
Ziba to główna bohaterka, która do tej pory mieszkała z mężem i czwórką dzieci. Jednak pewnego feralnego dnia, jej mąż zostaje znaleziony martwy. Kobieta zostaje oskarżona o morderstwo i trafia do więzienia dla kobiet. Osadzone z nią kobiety opowiadają jej, dlaczego się tam znalazły, a ona sama oczekuje na wyrok sędziego. Brat Ziby znajduje dla niej adwokata, który wychowywał się w Ameryce i za wszelką cenę chce poprawić system prawny w Afganistanie. Przygotowują się do obrony Ziby coraz więcej dowiaduje się o kraju, który opuścił będąc dzieckiem.
Zapewne każdy z nas ma pojęcie, że kultura afgańska dalece odbiega od tej, którą znamy na co dzień. Nic w tym dziwnego, skoro ustrój tam panujący do republika islamska. Religia ta jest tam nieodłącznym elementem polityki i nie ma możliwości, by w tym nie uczestniczyć, gdyż odejście od islamu jest karane śmiercią. Znajomość podstawowych zasad islamu pozwala zrozumieć panujące tam zwyczaje oraz obowiązujące przepisy. W powieści Nadii Hashimi dostajemy jedynie namiastkę tego, co dzieje się w tym azjatyckim państwie.
Autorka uczyniła główną bohaterką kobietę oskarżoną o morderstwo. Jest to więc zapowiedź tego, że poznamy afgański system prawny. A może raczej jego brak. Tam nie zbiera się dowodów, raporty policyjne podpisuje się odciskiem kciuka, a o jakimkolwiek śledztwie można zapomnieć.
Chociaż Nadia Hashimi skupiła się na historii Ziby to wprowadzając wątek więzienia, gdzie oskarżona poznaje inne kobiety, przybliża nam sytuację kobiet w Afganistanie. Zacytowany przeze mnie na górze fragment z książki idealnie obrazuje to, jak bardzo prawa kobiet są tam łamane. Niejednokrotnie pada w powieści stwierdzenie, że słowa kobiety mają o połowę mniejszą wartość, niż słowa mężczyzny. Powody, dla których kobiety trafiają do więzienia wydają się być wręcz absurdalne. Nie mówiąc już o tym, że zgwałcona dziewczynka w świetle afgańskiego prawa sama jest sobie winna i raczej nie czeka jej świetlana przyszłość.
W książce dowiaduje się też wiele o kulturze afgańskiej. Pomijając już rolę kobiety, widzimy wierzenia ludności tego kraju. Autorka stosuje też zwroty, którymi posługują się mieszkańcy – widzimy tu jak ludzie się witają, jak zwracają się do siebie nawzajem, co również ukazuje, że stanowisko czy rola społeczna ma tu ogromne znaczenie.
Wykreowana przez autorkę bohaterka jest postacią bardzo tajemniczą. Przez to cała historia staje się jeszcze ciekawsza, a wydarzenia współczesne przeplatane są z opisami zdarzeń z przeszłości. Początkowo gubiłam się w tym, co jest teraz, a co było kiedyś, ale w momencie, kiedy zaczęłam odróżniać poszczególnych bohaterów i łączyć fakty, przestało to być dla mnie problemem. Nie sposób było się też wciągnąć w tę historię, bowiem do ostatnich stron zastanawiałam się jak zakończą się losy bohaterów – nie tylko Ziby, ale również jej dzieci czy innych osadzonych kobiet. Pewne rozwiązania stosowane przez autorkę wydawały mi się pójściem na łatwiznę, spodziewałam się również nieco innego zakończenia, jednak są to jedyne zastrzeżenie, jakie mam.
Często pada stwierdzenie, że w każdej książce jest wątek autobiograficzny autora. Czy to prawda – nie wiem. Jednak w tej powieści nie mam co do tego wątpliwości. Nadia Hashimi co prawda nie urodziła się w Afganistanie, jednak pochodzili stamtąd jej rodzice, a ona sama postanowiła tam wrócić. Podobnie było z Jusufem, który jednak urodził się w Afganistanie, a następnie wraz z rodzicami wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. To on wyraźnie widział różnicę, pomiędzy życiem w Ameryce, a Afganistanie, był również symbolem tego, że trudno walczyć tam o prawa człowieka, bo ludność afgańska nie jest świadoma tego, że je łamie.
„Dom bez okien” z pewnością jest książką wartościową. Otwiera oczy na to, co dzieje się w innych państwach i choć nie jest to reportaż to ukazuje życie codzienne w Afganistanie. Powieść ta również potrafi wywołać w czytelniku wiele emocji, sama podczas lektury odczuwałam oburzenie i smutek, a w pewnym momencie nawet popłynęły mi łzy bezradności. Jednak, co dla mnie najważniejsze, przede wszystkim książka ta pokazała mi, jak mało wiem o świecie.