Opis
Pełna pasji opowieść o miłości, zdradzie i sekretach rodzinnych rozgrywająca się na tle paryskich salonów i surowej rzeczywistości hiszpańskiej wsi
Rok 1927. Rodolfo Montero dowiaduje się, że jego ojciec zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Mężczyzna musi opuścić ukochany Paryż i zająć się rodzinnym przemysłem winiarskim. Towarzyszy mu żona Solange, którą poznał we Francji. Z tętniącego życiem miasta przenoszą się do małej, hiszpańskiej wsi. Tam, wraz z Dionisio, bratem Rodolfo, zamieszkują w wielkim domu.
Przytłoczona obcym otoczeniem i niezdolna do adaptacji w wiejskich warunkach Solange z niepokojem odkrywa, że zaczyna czuć słabość do brata męża. Dionisio to wypalony mężczyzna, który desperacko potrzebuje czegoś, co przywróci mu chęć do życia. Postanawia stworzyć ogród będący marzeniem Solagne. Między parą nawiązuje się niebezpieczna więź.
Zatroskany sekretami przeszłości i biznesem Rodolfo zdaje się nie dostrzegać nici porozumienia między jego żoną a bratem. Zapomina, że o miłość należy dbać równie troskliwie jak o winnice.
Ta książka jest wyborną mieszanką Paryża lat dwudziestych i wczesnych tradycji hiszpańskich. Smakuje niczym wykwintne wino, które sączysz przy nutach subtelnego jazzu. Rewelacyjna rozrywka! – „Fantasymundo”, hiszpański portal kulturalny
___
Carmen Santos – urodziła się w Walencji w 1958 roku. Kiedy skończyła cztery lata przeprowadziła się z rodziną do Niemiec, ale w 1974 roku wróciła w rodzinne strony. W późniejszych latach przeniosła się do Saragossy. Zamieszkała w barwnym Barrio de La Jota, czyli dzielnicy do której garnęli Hiszpanie wracający z emigracji oraz artyści wszelkiej maści. W 1989 roku Carmen Santos postanowiła porzucić pracę w międzynarodowym przedsiębiorstwie, aby spełniać marzenia: pisać powieści. Od tamtego czasu tworzy książki charakteryzujące się niebanalnym, południowym stylem i ciekawymi kreacjami bohaterów.
aivalarx94 –
Rodolfo opuszcza rodzinną Hiszpanię i wyjeżdża do Francji. To tam poznaje Marcela, stałego bywalca najmodniejszych paryskich lokali. Rodolfo nie jest w stanie oprzeć się radosnemu, pozbawionemu trosk stylowi bycia przyjaciela – ulega też urokowi jego siostry, Solange. Kiedy zakochują się w sobie, z Hiszpanii nadciąga wiadomość o niespodziewanej śmierci ojca Rodolfo. Ponieważ od tej pory jest prawowitym dziedzicem prowadzonej od pokoleń winnicy, musi wrócić do domu, by przejąć interesy. Dla żadnego z nich przeniesienie się do na wpół opustoszałego budynku nie jest łatwe: ani dla Rodolfo, który odkrywa, że rodzinny biznes jest w kiepskim stanie, ani dla Solange, gwałtownie wyrwanej z blichtru i luksusu paryskiego życia – do czasu, aż poznaje bliżej brata męża.
Zdarzyło wam się kiedyś, że jakaś książka potwornie was oszukała? Zaczęliście czytać, minęła strona dziesiąta, potem pięćdziesiąta, później setna… I wydawało się wam już, że wiecie, z czym macie do czynienia, ale nagle wszystko diabli wzięli? Dokładnie tak wyglądała moja przygoda z „Ogrodem z marzeń”. Już po samym opisie czy przekartkowaniu książki można było dojść do wniosku, że to będzie po prostu obyczajówka zabarwiona romansem, może nawet z elementami sagi rodzinnej. Dla mnie taka kombinacja jest niesamowicie pociągająca. Skusiła mnie wizja umieszczenia akcji w gorącej Hiszpanii i eleganckiej Francji, uległam czarowi lat 20. XX wieku i tylko czekałam, aż na jaw zaczną wychodzić jakieś rodzinne tajemnice albo dojdzie do skandalu. Teoretycznie skandal był, ale… nie wywarł na mnie większego wrażenia.
Powieść ma ciekawą kompozycję: na pierwszych stronach śledzimy przyjazd Rodolfo i Solange do Hiszpanii, by już po chwili cofnąć się w czasie, do samego serca Paryża, zanim młodzi się poznali. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że właśnie ta część, opisująca nocne eskapady Marcela i Rodolfo, jest zdecydowanie w książce najciekawsza. Autorka tak malowniczo i szczegółowo opisuje wnętrza kolejnych klubów czy też paryskie ulice, że trudno nie ulec atmosferze tych miejsc. Bardzo szybko pochłonęła mnie tamtejsza obyczajowość, opisy modnych strojów czy też nawiązania do celebrytów z tego okresu.
Później, niestety, akcja zdecydowanie zwalnia. Nie żeby wcześniej pędziła szaleńczym tempem, jednak szybko można odnieść wrażenie, że fabuła pogrążyła się w jakiejś stagnacji i nawet… nudzie. Czytałam o zmaganiach Rodolfo związanych z prowadzeniem winnicy, przyglądałam się, jak Solange coraz bardziej zamyka się w sobie, nie mogąc się przyzwyczaić do chłodnego, nieprzyjemnego domu, obserwowałam jej szwagra, który, jak się okazało, pił, by zmazać traumatyczne przeżycia i czułam się najzwyczajniej w świecie znudzona. Styl nadal był niezwykle plastyczny, autorka potrafiła nawet najmniejszy szczegół danego pomieszczenia opisać tak, że wydawał się niemalże namacalny, jednak brakowało jakiegoś twistu, czegoś, co wzbudziłoby większe emocje i tym samym pchnęłoby całą historię do przodu. Ten stan utrzymywał się na tyle długo, że kiedy rzeczywiście zaczęły wychodzić na jaw smaczki dotyczące rodziny Montero (i nie tylko), to przyjmowałam je ze stoickim spokojem. Czytało się przyjemnie, to prawda, nie męczyłam się jakoś specjalnie, jednak myślę, że w międzyczasie akcja niepotrzebnie się rozwlekła, zamiast coraz bardziej się rozwijać i wciągać czytelnika.
Jasnym jest, że musiał się pojawić wątek miłosny – i wcale nie mówię tutaj o Rodolfo i Solange, chociaż ich uczucie również rozkwita na naszych oczach. Właściwie byłam nawet trochę zszokowana wiedząc, że kobieta z czasem przeleje swoją namiętność na starszego z braci Montero (to nie spoiler, zaręczam – tego dowiecie się już z opisu z tyłu książki), ponieważ wydawała mi się naprawdę zakochana w Rodolfo. Ale przecież miłość ma różne odcienie i bywa nieprzewidywalna, prawda? W każdym razie między Solange a Dionisio rzeczywiście tryskają iskry. Chemia jest i to ogromna. Doceniam, że autorka nie uczyniła z romansu głównego motywu swojej powieści i chciała poruszyć różne tematy, ukazać większą głębię, ale… trochę żałuję, że jednak tego nie zrobiła. Po zakończeniu „etapu paryskiego”, wątek Solange i Dionisio był jednym z nielicznych, który jeszcze jakoś podtrzymywał moją ciekawość. Finalnie nie było go zbyt wiele, a szkoda, bo miejscami wydawało mi się, że nawet zrobienie z „Ogrodu z marzeń” totalnego romansidła wyszłoby tej książce na dobre.
Zakończenie nie było jakieś zaskakujące, jestem też nieco rozczarowana tym, jak Carmen Santos poprowadziła niektóre wątki. Mimo wszystko nie da się jednak ukryć, że kompozycyjnie i fabularnie powieść jest bardzo przemyślana – każdy fragment został spójnie połączony z kolejnym, nie ma niewyjaśnionych przeskoków w czasie czy nielogicznych dziur. No i trzeba również przyznać, że pisarka poświęciła szczególną uwagę budowaniu swoich postaci – głównych bohaterów nie ma zbyt wiele, dostajemy za to ich tak dopracowaną charakterystykę, że po tych ponad pięciuset stronach czułam, jakby Rodolfo, Solange czy Dionisio byli prawdziwymi ludźmi, których przypadkiem gdzieś poznałam. No i tło dla wydarzeń jest tak kolorowe i intrygujące, że przez chwilę rzeczywiście można poczuć, jakby spacerowało się po jednym z hiszpańskich miast.
„Ogród z marzeń” to dość przyzwoita powieść obyczajowa, niestety nadmiernie rozwleczona i czasem przesadnie drobiazgowa. Opisy otoczenia z pewnością skradną serca tych, którzy lubią akcję umiejscowioną nie tylko w banalnej Ameryce czy Wielkiej Brytanii, a zwolennicy niespiesznej narracji z pewnością doskonale się przy tej książce zrelaksują. Świetnie narysowane postaci co prawda nie zrekompensują sporej dawki monotonii, jednak nie mogę powiedzieć, bym zmarnowała czas przy czytaniu – tym bardziej, że książce nie da się odmówić jedynego w swoim rodzaju klimatu.
krolewskierecenzje –
Kiedy Rodolfo zobaczył Solange, nie potrafił wyrzucić jej z głowy. Dziewczyna zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Pragnął, by już na zawsze pozostała jego. Kiedy musiał opuścić Paryż, by powrócić do rodzimej Hiszpanii, Solange zapragnęła wyruszyć wraz z nim. Wówczas Rodolphe pojmuje za żonę młodziutką dziewczynę i wyrusza z nią do domu, by zająć się prowadzeniem odziedziczonej po niedawno zmarłym tragicznie ojcu winnicę. Rodzinna rezydencja Casa de la Loma nie budzi zachwytu w młodej Francuzce. Dom jawi się jako niegościnna posiadłość. Okazuje się także, że interes ojca nieomal popadł w ruinę i powróciły niezażegnane kłótnie.
Przyzwyczajona do elegancji i ekstrawagancji Solange nie może odnaleźć się w nowej, surowej rzeczywistości. Młodziutka dziewczyna stara się być dobrą żoną dla ukochanego męża, jednak z dnia na dzień jej życiowa radość gaśnie. Z czasem odkrywa, że czuje niebezpieczny pociąg do brata męża, który desperacko pragnie kogoś, kto pomoże mu powrócić do normalnego życia. Pochłonięty interesami Rodolfo początkowo nie zauważa niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą nawiązana nić porozumienia między Solange a Dionisio.
Ogród z marzeń, to książka, która ma w sobie niezwykłą głębię. Autorka porusza wiele kwestii. Fabuła jest świetnie rozbudowana i szczegółowo dopracowana. Jak dla mnie może zbyt bardzo rozbudowana. Jest wiele wątków pobocznych, które właściwie w ogóle mnie nie zainteresowały. Pochłonął mnie natomiast wątek miłosny Solange i Dionisia. A było go tak mało. A tak bardzo chciałam, by wypełnił większość tej powieści. Autorka skupiła się przede wszystkim na Rodolfie i to jego uczyniła głównym bohaterem powieści. Polubiłam go, ale moje serce skradł właśnie Dionisio, ten bardziej mroczny i skrzywdzony przez los brat. Książka jest bardzo wciągająca, jednak momentami zaeldwie ją przeglądałam, gdy Carmen Santos skupiała się na sprawach winnicy i interesach. Niemniej jednak wątki miłosne w książce były bardzo ciekawe i z wielką przyjemnością się w nie zagłębiałam.
Erna –
Uczucia potrafią wybuchnąć z ogromną siłą, aby szybko zgasnąć. Odłamkami raniąc krążące wokół katastrofy osoby. Jak długo trzeba znać drugiego człowieka, jeśli chcemy mu w pełni zaufać? Czy da się naprawić to, co pozornie zostało stracone na zawsze?
Rok 1927. Rodolfo Montero pochodzi z hiszpańskiej Carineny. Aktualnie żyje w Paryżu, mieście sztuki, mody i pięknych kobiet. Znajomy winiarz uczy go produkować najznamienitsze trunki, gdyż Rodolfo ma odziedziczyć po ojcu cały majątek. W jego skład wchodzą też winnice. Montero świetnie się bawi w stolicy Francji. Jest bezgranicznie zakochany w prześlicznej Solange. Spokój burzy nieoczekiwana wiadomość o tajemniczej śmierci ojca. Młoda para musi wrócić do Hiszpanii, aby zająć się domem i interesami. Solange to kobieta przyzwyczajona do wygodnego życia, pochodząca z bogatej rodziny. Nie umie odnaleźć się w nowym otoczeniu, które wydaje się jej wyjątkowo ciężkie. Wioska ją nudzi. Małżeństwo stopniowo się od siebie oddala, a kryzys finansowy tylko to potęguje. Rodolfo ma starszego brata. Dioniso mieszka z nimi, lecząc psychiczne rany pozostałe po wojnie o Republikę Rif. Nadużywa alkoholu, a jego jedynym celem staje się stworzenie cudownego ogrodu, specjalnie dla Solange. Rodzi się więź…
Chyba po raz dziesiąty podkreślam, jak bardzo lubię powieści, których akcja ma choćby minimalny związek z Hiszpanią. Od zawsze coś ciągnie mnie w te rejony, nadal próbuję znaleźć genezę takich upodobań. Niestety, trudno jest nieustannie podróżować, ale od czego istnieje literatura? Gdy tylko zauważyłam zapowiedź najnowszej książki autorstwa Carmen Santos, to od razu przeczytałam opis. I już wiedziałam, że ta pozycja może podbić moje serce. W końcu paczka nadeszła, zabrałam się za lekturę. Wtedy zaczęłam ponownie bić się z myślami — pochłonąć w jeden wieczór czy delektować każdą stroną? Cóż, druga opcja wygrała. Ciągle przeżywam rozstanie z bohaterami, gdyż zdążyłam się z nimi zaprzyjaźnić. Zerkam na ten mój nieszczęsny egzemplarz i mam wrażenie, że wkrótce znowu po niego sięgnę. Zapewne znacie to uczucie, jak ciężko wrócić do normalności po dobrej książce.
Abstrahując na moment od fabuły — na oklaski zasługuje wydanie. Jest spore, choć w tym przypadku uznaję to za pozytyw. Kłopotliwie nosi się tę publikację w torebce, przegląda w czasie jazdy autobusem. Wymaga spokoju, uwagi, fizycznie oraz emocjonalnie. Ogromny plus za okładkę, ponieważ idealnie odzwierciedla atmosferę płynącą z kart. Ognisty temperament, podbity dozą melancholii. Jak hiszpańska gitara. Wiem, że takie określenia są dość pompatyczne, ale musicie uwierzyć mi na słowo, iż pasują. Egzemplarz świetnie nada się na prezent dla mamy, siostry lub przyjaciółki. Albo dla siebie samej, bez okazji. Miło dostawać podarunki, prawda?
Carmen Santos posiada duży dar opowiadania. Zazwyczaj przydługie opisy mogą znudzić, lecz autorka wyszła z tego obronną ręką. Cierpliwie snuje historię, skupiając uwagę nawet na najmniejszych szczegółach. Nie opuściłam ani jednego słowa. Każde ma swoje miejsce, jest potrzebne. Santos prowadzi nas po Francji i Hiszpanii, porównując piękno miasta i wsi. Nie umiem określić, która część bardziej przypadła mi do gustu. Obie aż kipią od swoistego uroku, gdy razem z bohaterami przechadzamy się paryskimi uliczkami albo podziwiamy winnice. Dwa różne światy, oba zachwycające.
Trójka głównych postaci jest niesamowicie ludzka. Pełna wad, namiętności, pożądania. Uwielbiam Solange, kobietę niejednoznaczną. Początkowo trudno ją polubić, lecz z czasem należy zrozumieć jej postępowanie. Wyrwana ze swojego środowiska, musi diametralnie zmienić przyzwyczajenia. Wcześniej, dama z szafą wypełnioną eleganckimi strojami, prowadząca bujne życie towarzyskie. Wkrótce po ślubie — próbująca znaleźć jakiekolwiek źródło rozrywki w smutnym domu, gdzie mąż ją zaniedbuje. Ich uczucie wydaje się być bardzo aktualnym tematem. Wiele par szybko podejmuje decyzję o małżeństwie, nie do końca zdając sobie sprawę z faktu, że nad miłością trzeba pracować. To zagadnienie, które Santos przedstawiła we frapujący sposób.
„Ogród z marzeń” to powieść niezwykle romantyczna, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie trąci zwykłym kiczem, charakterystycznym dla mnóstwa fabuł. Z przyjemnością głębiej zapoznam się z twórczością autorki. Myślę, że warto. Taki klimat potrafi rozgrzać w zimowe wieczory, gdy, nomen omen, marzymy o odrobinie ciepła…
AgaZaczytana –
Kiedy decydowałam się na tę książkę to właśnie okładka w większym stopniu mnie do siebie przekonała. Ponadto format książki jest nietypowy, nie widać tego na zdjęciu, ale jest naprawdę spora. Jeśli zaś chodzi o treść, więcej szczegółów poniżej.
‚Onofre pomyślał, że czekają ich ciężkie czasy. Stary pan zmarł w niejasnych okolicznościach, starszy brat codziennie w sztok pijany, a najmłodszy beniaminek ni stąd, ni zowąd wziął ślub z jakąś francuską wykwintną niemową…’
Rodolfo podczas pobytu w Paryżu dowiaduje się, że jego ojciec zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Po szybkim i niezapowiedzianym ślubie z Solange wraca do swojego rodzinnego domu. Zostaje postawiony przed faktem dokonanym, jako spadkobierca rodzinnego majątku przejmuje zarządzanie i opiekę nad rodzinnym majątkiem, jakim w głównej mierze jest winnica.
‚Zrzucając z siebie kolejne części garderoby, miał czas pomyśleć, że czasem sny się spełniają, a rzeczywistość może być piękniejsza od najśmielszych fantazji.’
Mężczyzna jest niedoświadczony w sprawach, którymi zajmował się jego ojciec. To jego starszy brat, Dionisio miał przejąć majątek, jednak po powrocie z wojny popadł w alkoholizm i ojciec uznał, że nie jest gotowy na tak ważne stanowisko.
Rodolfo i Solange znali się stosunkowo niedługo. Kobieta z centrum Paryża, przyzwyczajona do bogactwa i czynnego życia towarzyskiego zmieniła diametralnie miejsce zamieszkania, a z nim całe swoje dotychczasowe życie. Nie była przyzwyczajona do całodziennej nudy i całkowitego braku zajęć. Rodolfo nie pomagał jej w zapełnieniu czasu i zabiciu nudy, ponieważ najważniejsze stało się dla niego dbanie o rodzinny majątek.
‚W tym domu nie było nikogo, komu mógłby powiedzieć o tym, co go gnębi.’
Solange w krótkim czasie zaprzyjaźniła się z Dionisio, którego postanowiła wyprowadzić z dołka alkoholowego. To on stworzył specjalnie dla niej tytułowy ogród z marzeń. Autorka pokazała, że stosunkowo niedługa znajomość przyszłych małżonków może spowodować zanik uczucia. Rodolfo nie miał czasu dla żony, a Solange z dnia na dzień traciła zapał i chęć do życia na wsi. Brak dobrej znajomości drugiego człowieka spowodował, że małżonkowie powoli tracili wzajemne uczucie, które było tak namiętne, gdy wspólnie mieszkali w Paryżu.
‚Nadal go kochała, nadal pragnęła sprawiać mu przyjemność, wywoływać uśmiech, który kiedyś często rozjaśniał mu czoło, teraz stale zachmurzone, chciała, żeby śmiał się jak dawniej ze szczęścia. Nie wiedziała już jednak, jaką drogą trafić do jego duszy.’
Autorka przedstawiła postaci fikcyjne w czasie rzeczywistym. Pokazała obraz Francji i Hiszpanii z lat 1927 – 1930. Rozbudowane opisy dokładnie przedstawiły obraz z tamtych lat. Do mnie jednak nie przemówiły, ponieważ nie lubię dokładnych opisów miejsca i wydarzeń. To właśnie z ich powodu cała lektura momentami mi się dłużyła.
Samą książkę w większości czytało się sprawnie, jednak jej duży format nie do końca mi pasował. Polecam jednak książkę osobom, które lubią obyczajówki umiejscowione na tle wydarzeń historycznych. Dla mnie lektura była przyjemna, ale tylko taka. W żaden sposób mnie nie porwała.
‚Cóż to jest miłość? Zaślepienie, które popycha cię do podejmowania decyzji, których żałujesz, kiedy tylko odzyskasz rozsądek.’
onlypretender –
Warto wybrać się w tę podróż w przeszłość! Oto kilka powodów:
• Lata 20 XX wieku mają w sobie magię, szczególnie hipnotyzująca jest atmosfera dawnego Paryża, miasta artystów, bogaczy i wolności obyczajów.
• Z drugiej strony, dla kontrastu pokazano spokojną, hiszpańską prowincję. Na pierwszy rzut oka dwa miejsca bardzo się od siebie różnią, jednak czy nie są podobne?
• Barwne opisy pozwalają w pełni odczuć ich atmosferę, mamy możliwość obserwować Europę między wojnami.
• Autorka analizuje zachowania bohaterów spowodowane nowymi miejscami, które odkrywają, kreując ich wizerunek bardzo wiarygodnie.
• Trudne do wymówienia, zapadające w pamięć charakterystyczne imiona sprawią, że powieść nie zleje się w naszej pamięci z podobnymi książkami, zapamiętamy ją na długo.
• Duży format (niewiele mniejszy od kartki A4) również ją wyróżnia, a Wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, żeby wydanie prezentowało się na półce bardzo dobrze.
„Ogród z marzeń” to piękna historia o miłości osadzona w ciekawych czasach, jej lekkość pozwala odpocząć po ciężkim dniu. Pozwala poczuć się, jakby było się w otoczeniu winnic, dlatego najlepiej czytać ją w towarzystwie wina.
Więcej: http://www.onlypretender.pl