„Misja na czterech łapach” napisana przez W. Bruce’a Camerona to powieść stworzona z psiego punktu widzenia. Opowiada historię psa, który kilkakrotnie reinkarnuje i zdaje sobie sprawę, że będzie wracał na Ziemię tak długo, dopóki nie wypełni swojego celu. Jednak najpierw musi odkryć na czym polega ta misja.
Książka zdobyła tytuł Najlepszej Książki na Lato 2012 w konkursie organizowanym przez portal literacki Granice.pl
Poniżej przedstawiamy treść wywiadu, jakiego W. Bruce Cameron udzielił na swojej stronie internetowej www.adogspurpose.com
Do napisania książki zainspirowało Cię spotkanie z psem, który przypominał Twoją pupilkę z dzieciństwa, Cammie. Czy możesz opowiedzieć coś więcej na ten temat?
Byłem na górskiej przejażdżce rowerowej i przed jednym z domów minąłem psa na łańcuchu. Szczeknął raz, a potem usiadł i wpatrywał się we mnie. Zsiadłem z roweru, podszedłem bliżej, spojrzałem na niego i po prostu nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. Był kundelkiem o sierści ciemnego koloru i naprawdę przypominał mi Cammie. Patrzył na mnie dokładnie w taki sposób w jaki kiedyś patrzyła mi w oczy Cammie.
Ten pies wydawał się być bardzo podekscytowany, kiedy mnie zobaczył, ale nie mogłem się do niego zbliżyć z powodu ogrodzenia. Stałem tam, rozmawiając z nim przez chwilę i naprawdę uderzyło mnie to podobieństwo. Kiedy odjechałem, czułem się tak, jakbym spotkał mojego pierwszego psa, jakby ona wróciła i nasze drogi znowu się spotkały.
To dało mi do myślenia. Kiedy nasi przyjaciele umierają, tak naprawdę nie chcemy pozwolić im odejść. Przynajmniej ja czuję, że zawsze będę miał przy sobie moje psy. Więź pomiędzy człowiekiem i psem nie umiera nigdy. Zacząłem myśleć: „Co by było, gdyby pies reinkarnował? Jakby to było dla psa?”.
W jaki sposób dowiedziałeś się o psach poszukiwawczych i ratownikach, o których napisałeś w książce?
Obserwuję niektóre fora dyskusyjne poszukiwawczo-ratownicze. Nie udzielam się w dyskusjach, bo wiem niewiele, co mogłoby być pomocne dla tych ludzi, ale uważnie obserwuję to co się dzieje.
Przeczytałem również pewien dosyć szczegółowy podręcznik szkoleniowy. To dało mi prawdziwy wgląd nie tylko w sposób, w jaki szkolone są psy, ale też jak ludzie zaangażowani w pracę z tymi psami postrzegają psi zmysł zapachu, w jaki sposób psy tropią i jak to wszystko razem funkcjonuje.
Czy jakaś część książki była szczególnie trudna do napisania?
Dość trudno było mi pisać o końcu życia Bailey’a, o tym kiedy pies znajduje się na weterynaryjnym stole, rozumie wzrastający wokół niepokój i z tego powodu nie chce odejść. Przez to pozostaje przy życiu. Jest to coś, co zrobiłby prawdziwy pies; psy mają silne poczucie tego, co dzieje się w naszych wnętrzach, a w takiej sytuacji pies pomyślałby: „O, cokolwiek się dzieje, musze tutaj być! Nie mogę w tej chwili odejść.”
To było dla mnie bardzo wzruszające.
Do kogo chciałbyś dotrzeć najbardziej za pomocą tej książki?
Myślę, że jest to świetna książka dla kogoś, kto stracił psa. Naprawdę wierzę, że prawdziwa miłość nigdy nie umiera i że jeśli jesteś świadomy i masz oczy szeroko otwarte, pies w ten czy w inny sposób może znaleźć do ciebie drogę. Myślę, że to mocne przesłanie, które może dać nadzieję i ukojenie. To wspaniałe przesłanie dotyczące miłości i życia i jest ono związane z psem.