„Kurs cudów” głosi: Możesz przyjąć świętą chwilę kiedykolwiek i gdziekolwiek jej zapragniesz. W swym ćwiczeniu staraj się oddawać każdy plan, jaki przyjąłeś na odnajdywanie wielkości w małości. Tam jej nie ma. Posługuj się świętą chwilą jedynie po to, aby sobie uświadomić, że sam nie możesz wiedzieć, gdzie ona jest, i możesz się jedynie oszukiwać.
Doświadczamy przemiany za każdym razem, gdy oddajemy swoje problemy wewnętrznemu przewodnikowi. Otwieramy się wtedy na ducha i twórcze możliwości, które pojawiają się w naszym umyśle w postaci takich myśli jak: „A może powinnam na to spojrzeć w inny sposób” lub „Ja też się do tego przyczyniłam”. Takie myśli pozwalają nam spojrzeć na daną sytuację z miłością. Przebaczenie jest głównym narzędziem uwolnienia, ponieważ to właśnie dzięki niemu doświadczamy świętej chwili, w której „odwieczna nienawiść staje się teraźniejszą miłością”.
Codzienne poddawanie się planowi ducha przynosi ogromny spokój. To bardzo prosta praktyka. Gdy kierujesz swoje myśli ku wewnętrznemu przewodnikowi, nie musisz starać się niczego zrozumieć. Nie ma w tym nic skomplikowanego. Tylko umysł komplikuje. Rozpoznanie prostoty tej praktyki pozwala nam jeszcze bardziej poddać się świętej chwili.
Kurs głosi: Mógłbyś żyć w świętej chwili na zawsze, począwszy od teraz i sięgając po wieczność, gdyby nie uniemożliwiał tego bardzo prosty powód. Nie czyń prostoty tego powodu niewyraźną, bo jeżeli to czynisz, to tylko dlatego, że wolisz go nie rozpoznać i nie pozwolić mu odejść. Oto ten prosty powód, prosto sformułowany – święta chwila jest czasem, w którym otrzymujesz i dajesz doskonałą komunikację.
Powierzając swoje pragnienia wewnętrznemu przewodnikowi, otrzymasz wszystko, czego potrzebujesz. Prostota tej praktyki polega na tym, że twój głos wewnętrzny zawsze ma rację, ponieważ myśli pochodzące od ducha są przepełnione miłością, a miłość ma cudowne rozwiązania na wszystko. Twoim zadaniem jest tylko wybierać ją przez cały czas. Praktykując myślenie zgodne z moim wewnętrznym głosem, w końcu zaczęłam odruchowo wybierać miłość zamiast lęku. I o to właśnie chodzi: aby jak najczęściej zwracać się ku miłości, aż pewnego dnia nie pozostanie już nic innego.