Wydawnictwo Nowej Ery
BOK: +48 739 200 932

Manwhore

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

36.90  23.90 

Pierwszy tom serii erotycznej Manwhore. Młoda dziennikarka otrzymuje zlecenie przeprowadzenia wywiadu z bogatym i nieziemsko przystojnym biznesmenem z Chicago. Jeszcze nie wiedzą, że to wydarzenie przewróci ich życie do góry nogami…

Brak w magazynie

SKU: 9788365506405 Kategoria: Tagi: , , , , , Product ID: 18534

Opis

KIPIĄCA ZMYSŁOWOŚCIĄ TRYLOGIA EROTYCZNA SŁYNNEJ KATY EVANS

Czy można odkryć, kim naprawdę jest najzamożniejszy playboy z Chicago, i nie zatracić przy tym swego serca i duszy?

Malcolm Kyle Preston Logan Saint to bogaty, bardzo wpływowy i obłędnie przystojny biznesmen z Chicago. Wokół jego osoby krąży mnóstwo legend, sam Malcom zaś owiany jest nimbem tajemniczości.

Mężczyźnie wydaje się, że już nic nie jest w stanie go zaskoczyć. W jego życiu sporo jednak namiesza nagłe pojawienie się Rachel Livingston – młodej, utalentowanej i pięknej dziennikarki. Rachel otrzyma zlecenie przeprowadzenia wywiadu ze słynnym Malcomem Saintem i odkrycia tego, kim naprawdę jest mężczyzna będący na językach wszystkich mieszkańców Chicago.

Czy Rachel uda się odkryć prawdziwe oblicze Malcolma? A może to Malcolm odkryje prawdziwą Rachel?

„Tę wciągającą opowieść o namiętnej i czułej miłości przeczytałam dosłownie w jeden wieczór. A pan Malcolm Saint? Cóż… niezłe z niego ciacho!”
– Sylvia Day, bestsellerowa autorka Dotyku Crossa

—–
Katy Evans mieszka w południowym Teksasie z mężem, dwojgiem dzieci oraz trójką leniwych psów. Uwielbia piesze wycieczki, książki, pieczenie ciast, a także spędzanie czasu z rodziną i z przyjaciółmi. To bestsellerowa autorka serii REAL. Więcej informacji o Katy Evans można odnaleźć na jej stronie internetowej: KatyEvans.net.

Autor

ISBN

978-83-65506-40-5

Oprawa

Miękka ze skrzydełkami

Wydawnictwo

Wydawnictwo Kobiece

Tytuł oryginału

Manwhore

Rok wydania

2016

Tłumaczenie

Monika Wiśniewska

Format

135×205

Liczba stron

400

16 opinii dla Manwhore

  1. 5 na 5

    kasiatuszek

    Czy można tęsknić za książką zaledwie chwilkę po odłożeniu jej na półkę? Czy można tęsknić za ukazaną w niej historią i jej bohaterami? Czy można tęsknić za emocjami, jakie kotłowały się w nas w trakcie lektury danej książki? Czy można chcieć ponownie przeżyć te wszystkie uczucia, jakie towarzyszyły nam podczas czytania? Czy może w pewnych momentach zwyczajnie brakować tchu? Czy to możliwe, że nie chcemy powracać do rzeczywistości z tego fikcyjnego świata, że było nam w nim tak dobrze, że pragniemy w nim pozostać? Czy można obdarzyć miłością głównego bohatera? Czy wreszcie można uzależnić się od powieści, a także przedstawionej w niej historii, bohaterów, tak bardzo, że gdy tylko odłoży się książkę na swoje miejsce na regale, to odczuwa się po prostu pustkę? Moja odpowiedź na każde z tych pytań brzmi: tak, można. A przekonałam się o tym po zapoznaniu się z książką „Manwhore” autorstwa Katy Evans, którą jestem zachwycona. Zapraszam na recenzję 🙂

    Katy Evans wraz z mężem, dwojgiem dzieci i trzema leniwymi psami mieszka w Południowym Teksasie. W wolnych chwilach chętnie chodzi na piesze wycieczki, czyta, piecze i spędza czas z rodziną i przyjaciółmi. Jest autorką książek m.in. z serii „Real” oraz „Manwhore”. Więcej informacji na temat pisarki oraz jej książek można znaleźć na jej stronie: http://www.katyevans.net oraz portalach społecznościowych.

    Rachel Livingston pracuje jako dziennikarka w redakcji magazynu „Egde”. Niestety ostatnimi czasy gazeta cienko przędzie i kobieta obawia się, że pewnie będą powoli następować zwolnienia pracowników. Tymczasem szefowa Rachel wzywa ją pewnego dnia do gabinetu i zleca przeprowadzenie wywiadu z jednym z najbogatszych biznesmenów, a jednocześnie jednym z najprzystojniejszych mężczyzn w Chicago, który postrzegany jest jako playboy, który nie odmawia żadnej kobiecie oraz napisanie artykułu nie tyle o prowadzonych przez niego biznesach, co całkowicie go demaskującego. Raczel jest wyraźnie zaszokowana, ale na tyle ambitna i zdeterminowana, że postanawia przyjąć zlecenie. Głównym czynnikiem mającym wpływ na jej decyzję są przede wszystkim pieniądze, dzięki którym mogłaby odbić się poniekąd od dna oraz pomóc matce. Dlatego od razu zabiera się do działania i wieczorem tego samego dnia wysyła na jednym z portali społecznościowych wiadomość do miliardera Malcolma Sainta z prośbą o spotkanie w sprawie wywiadu. Otrzymuje odpowiedź od jego asystenta akurat wtedy, gdy uczestniczy w kampanii Stop Przemocy. Odczytuje, iż Saint miałby dla niej czas za godzinę i mógłby jej poświęcić zaledwie kilka minut. Rachel udaje się jak najszybciej do jego firmy, gdzie stawia się w ubraniu poplamionym farbą, co nie wywołuje wśród pracowników biurowca najlepszego wrażenia. Niestety pierwsze spotkanie nie przebiega tak, jakby tego oczekiwała i sobie życzyła. Dlatego robi wszystko, aby doszło do kolejnego, podczas którego uzyska jakieś informacje na temat Malcolma, którym jest oczarowana. A jako pretekst wykorzystuje koszulę otrzymaną od Sainta w jego gabinecie…

    Czy Rachel uda się zrealizować plan i dowiedzieć się czegoś o Malcolmie? W jaki sposób uda jej się zdobyć jego zaufanie? Jakie tajemnice skrywa mężczyzna? Jakim okaże się być człowiekiem? Czy wszystkie informacje na jego temat ukazujące się w magazynach i portalach społecznościowych są prawdziwe? Czy Rachel napisze artykuł i odniesie sukces? Co połączy Rachel i Malcolma?

    Główną bohaterką, a jednocześnie narratorką jest Rachel Livingston. To dwudziestotrzyletnia kobieta, która od dwóch lat pracuje w redakcji „Edge” i wynajmuje mieszkanie, dzieląc je z jedną ze swoich najlepszych przyjaciółek – Giną. Druga z nich – Wynn bardzo często odwiedza dziewczyny i wówczas wspólnie spędzają czas rozmawiając, oglądając filmy czy udając się na imprezę. Razem wspierają też kampanię Stop Przemocy. Rachel została wychowana przez matkę, chorująca na cukrzycę, pasjonującą się malarstwem, z którego musiała zrezygnować, aby zająć się córką, poświęcić jej czas i skupić się na niej. Rachel chciała jej wynagrodzić wszystkie lata, dlatego też tak bardzo zależało jej na dobrze płatnej pracy, zajęciu najlepszego stanowiska, a nawet poniekąd odniesieniu sukcesu, bo dzięki temu mogłaby zapewnić mamie godne życie. Ojciec Rachel zmarł, gdy miała zaledwie dwa miesiące. Przez wszystkie lata brakowało jej ojca, ale przede wszystkim mężczyzny, dla którego byłaby ważna, który zaopiekowałby się nią, dbał o nią i zapewnił poczucie bezpieczeństwa. Tęskniła za ojcem, mimo, iż go nie znała. Najzwyczajniej w świecie pragnęła go mieć. Gdy otrzymała szansę napisania artykułu, który miałby nie tylko zapewnić jej posadę i pieniądze, ale też nie doprowadzić do upadku magazynu, od razu się zgodziła. Wiedziała też, że wywiad, jaki ma przeprowadzić z Malcolmem będzie stanowić dla niej pewne wyzwanie, w końcu to najprzystojniejszy i najbogatszy mężczyzna w całym Chicago. Przygotowywała się do spotkania, przeglądała jego zdjęcia, czytała wszystkie artykuły na jego temat, zapoznawała się z wszelkimi wpisami na portalach społecznościowych. Ten artykuł, który miał ukazać prawdziwego Malcolma był dla niej ogromną szansą, którą musiała wykorzystać. Nie spodziewała się jednak, że napotka pewne trudności i że Malcolm Saint praktycznie od pierwszego spotkania zawładnie jej ciałem i umysłem. Nie sądziła, że może w niej wyzwolić długo skrywane uczucia i że również ona – tak jak większość kobiet – stanie się wielbicielką jego urody, ale także jego tajemniczego wnętrza, które będzie chciała powoli odkrywać. Nagle stanęła przed ogromnym dylematem. Z jednej strony uczucie, którym obdarzyła Malcolma i pragnienie bycia z nim, a z drugiej strony artykuł, którego termin oddania zbliżał się wielkimi krokami, który miał jej zapewnić stabilizację i pewną finansową przyszłość. Jakiego wyboru dokona Rachel? Czy przyzna się przed Malcolmem, o czym tak naprawdę pisze artykuł?

    Natomiast Malcolm Saint to dwudziestosiedmioletni miliarder, biznesmen, poświęcający się pracy, mający czarny pas w karate, będący właścicielem kilkunastu luksusowych samochodów oraz jachtu, organizujący imprezy w swojej posiadłości, otaczający się mnóstwem kobiet, biorący czynny udział w akcjach charytatywnych oraz uczestniczący również w akcji „Ratujmy zwierzęta”. To mężczyzna niezwykle przystojny, dobrze zbudowany, umięśniony, opalony, pewny siebie, o zniewalającym uśmiechu, tajemniczy, wpływowy, poniekąd zaborczy, niekiedy bezkompromisowy, czasem dowcipny, niezbyt wylewny, niepotrafiący do końca nazywać i wyrażać swych uczuć, zraniony, nieufny, skryty, ale również czuły, delikatny, towarzyski, oddany i odpowiedzialny. Czas wolny spędza ze swoimi przyjaciółmi Tahoe i Callanem na jachcie, w klubach, oglądając mecze lub grając w golfa. Jego matka nie żyje, a z ojcem nie utrzymuje kontaktów, mimo, że często bywają na tych samych przyjęciach (wówczas się unikają). Pomimo, iż otaczało go mnóstwo osób, to czuł się w jakimś stopniu samotny. Nigdy też nie był w długotrwałym związku, nawet o to nie zabiegał. I nagle, któregoś dnia w jego gabinecie w celu przeprowadzenia z nim wywiadu zjawia się Rachel, która go fascynuje i wyzwala w nim przyjemne oraz pozytywne emocje. Kobieta, o której nie potrafi przestać myśleć. Kobieta, która go niebywale intryguje. Kobieta, która sprawia, że on sam czuje się szczęśliwy.

    Muszę przyznać, że bardzo polubiłam Malcolma, od samego początku obdarzyłam go sympatią. Powiem więcej (chyba po raz pierwszy) – kocham tego faceta! Całkowicie przyćmił swoją osobą, postawą, zachowaniem, postępowaniem główną bohaterkę Rachel. Moim zdaniem to on odgrywał pierwsze skrzypce i to on skupił całą moją uwagę w powieści. Niesamowicie mnie zaintrygowała jego postać i bardzo jestem ciekawa, co dokładnie zaszło w jego przeszłym życiu, dlaczego jego kontakty z ojcem uległy oziębieniu, a nawet przerwaniu. Mam nadzieję, że dowiem się tego w kolejnym tomie tej serii. Zarówno Rachel, jak i Malcolm zostali bardzo wyraziście ukazani. Zdecydowanie lepiej i precyzyjniej możemy poznać uczucia, przeżycia, spostrzeżenia i przemyślenia Rachel, bowiem to z jej perspektywy przedstawiona jest cała historia. Aczkolwiek bardzo bym chciała się dowiedzieć, jakie przez cały czas myśli i refleksje kłębiły się w głowie Malcolma, to mogłoby być niewątpliwie ciekawe i fascynujące.

    Powieść jest bardzo dobrze napisana, lekkim, prostym i łatwym stylem. Chłonęłam ją z ogromną przyjemnością, delektowałam się każdą jej stroną, smakowałam każdą kartkę, przenikałam w umysły i uczucia głównych bohaterów. Zwyczajnie nie chciałam odrywać się od jej lektury, ale musiałam, bowiem przecież należało wrócić do domowych obowiązków, które po prostu mnie wzywały. Ale za każdym razem, gdy choćby na chwilę ją odkładałam, czułam smutek i pustkę. Naprawdę. I nieustannie rozmyślałam o Malcolmie i Rachel oraz łączącym ich uczuciu. Z niecierpliwością wypatrywałam wieczora, kiedy znów będę mogła powrócić do świata bohaterów i wraz z nimi doznawać i doświadczać wszystkich przeżyć i emocji oraz wrażeń. Prawdę mówiąc, z jednej strony pragnęłam jak najszybciej przeczytać tę książkę, która wciąga od pierwszej strony i poznać zakończenie ukazanej historii, a tym samym decyzję Rachel, a z drugiej strony specjalnie dozowałam sobie jej lekturę, bowiem nie chciałam rozstawać się z ani z bohaterami, ani z opowieścią, ani tym bardziej z emocjami, którymi z pewnością ta powieść jest przepełniona. Nie ukrywam, że po przeczytaniu tej pozycji, najpierw się zezłościłam, kiedy dostrzegłam na ostatniej kartce słowa: ciąg dalszy nastąpi (wcześniej nie zwróciłam uwagi, że to pierwszy tom serii :)). Aczkolwiek później na mojej twarzy zagościł uśmiech, a w mych oczach pojawiła radość, bowiem uświadomiłam sobie, że będzie kolejny tom i to już niebawem, bo w lutym.

    Faktem jest, że w ostatnim roku miałam okazję przeczytać kilka (może nawet kilkanaście) lepszych bądź gorszych książek z gatunku literatury erotycznej, ale szczerze powiedziawszy, żadna mnie tak nie oczarowała, nie zafascynowała, nie zachwyciła jak „Manwhore”. Krótko mówiąc, jestem zakochana w tej powieści i mam ochotę na więcej. Dosłownie wszystko wywarło na mnie niesamowite wrażenie, począwszy od cudownej i ujmującej okładki, poprzez ciekawą fabułę, wspaniałych bohaterów, lekki styl pisania oraz ogromny przekaz emocjonalny. Muszę też wspomnieć o ujęciach scen intymnych, które były piękne, subtelne, przyjemne, gorące i pełne uczuć.

    „Manwhore” to piękna, zmysłowa, niepowtarzalna, uzależniająca, po prostu rewelacyjna powieść, stanowiąca ogromny ładunek emocjonalny. Zdecydowanie zachęcam do jej lektury i gorąco polecam. A jej autorka odtąd stała się jedną z moich ulubionych pisarek i na pewno sięgnę po inne powieści, które wyszły spod jej pióra. Tymczasem z wielką niecierpliwością będę wyczekiwać drugiego tomu z cyklu Manwhore, bo wiem, że warto. Ba! Jestem tego pewna.

  2. 5 na 5

    white.kalmen

    http://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com

    Katy Evans poznałam przez książkę ,,Real” w wakacje. I się zakochałam, więc gdy nadarzyła się tylko okazja, polowałam na tą książkę. Sama nie wiem, co mnie tak pociąga w jej powieściach. Autorka ma bardzo dobry warsztat i sposób pisania. Czyta się szybko, mogę powiedzieć, aż za szybko! Strony lecą jak z bicza strzelił, że nawet nie zauważamy, kiedy skończyliśmy czytać ostatnią stronę. Jednak, mimo to autorka dostarcza nam mnóstwo wrażeń, emocji i przede wszystkim przyjemności z czytania jej dzieła. Całokształt książki jest bardzo dopracowany, nie mówię tutaj o tym, że autorka zanudza nas pół rozdziału o tym, jakiego koloru są firanki w oknach, nie. Chodzi mi o to, że zadbała o to, aby każdy bohater wnosił coś od siebie do książki. Główna bohaterka jest dopracowana w najmniejszych szczegółach. Do niej samej może się porównywać wiele kobiet na całym świecie. A Pan Saint? Jedyne, co mi przeszkadzało to fakt, że bardzo mi przypomina z zachowania głównego bohatera ,,Pięćdziesięciu twarzy Grey’a”. Nie wiem sama, czemu, może jego sposobem bycia? Oboje panowie bogaci i oboje mieli dość luźne podejście do życia, nie ma, co ukrywać. Mimo to jednak nie mogę powiedzieć, że jest to Grey. Jest to osoba w całkiem innym wydaniu.

    ,,Przy mnie zachowujesz się zupełnie inaczej niż, na co dzień.
    – To przez ten znaczek, który nosisz. Ten z napisem „ostrożnie, towar delikatny i kruchy”.
    – Nie jestem delikatna i krucha.
    – Jesteś, i to tak bardzo, że zapakowałaś samą siebie w karton, żeby się nie potłuc”.

    Rachel – piękna i utalentowana dziennikarka, do której nareszcie uśmiecha się szczęście. Ma przeprowadzić wywiad z najprzystojniejszym, najbogatszym i najbardziej legendarnym biznesmenem w Chicago. Nie jest to zadanie łatwe, jednak dziewczyna podchodzi do niego z ogromnym zapałem. Nie zraża jej nawet fakt, że Pan Saint, mimo, że na nazwisko ma Święty, za takiego nie uchodzi, można nawet powiedzieć o nim więcej. Jest playboyem, któremu nie oprze się żadna kobieta, jednak żadnej z dotychczasowych zdobyczy nie udało się jeszcze skraść jego serca. Rachel idzie się spotkać z tym mężczyzną tylko i wyłącznie z powodu pracy. Jednak ich spotkanie zmienia wszystko. Dziewczyna odkryje, że Panu Saint do świętego daleko, a mężczyzna zrozumie, że jedyną osobą, która może do niego dotrzeć jest dziennikarka, która wkroczyła w jego życie tylko w celu przeprowadzenia wywiadu…. Czy dziennikarce uda się dowiedzieć się czegoś, czego nikt jeszcze nie wie o najważniejszej śmietance w Chicago?

    ,,Nigdy nie wyobrażałam sobie błyszczących zielonych oczu i mnóstwa uśmiechów, i mężczyzny,

    który jest dla mnie wyzwaniem, który się ze mną przekomarza, ma tyle wad, ale jednocześnie jest
    idealny, i który sprawia, że chcę znać jego każdą myśl”.

    Powieść wciąga od pierwszej strony. Kipi z niej namiętność, tajemniczość i muszę przyznać, że Katy Evans ma gigantyczny talent do pisania erotyków. Jej książki mają charakter i coś, co nas zaciekawia i porywa w wir wydarzeń. ,,Manwhore” to pierwsza część trylogii erotycznej, która po przeczytaniu zmusza nas do czekania na premierę części drugiej pt. ,,Manwhore+1’’, na którą osobiście czekam z zapałem. A jej premiera odbędzie się 17 lutego 2017 roku.
    Polecam gorąco tą książkę oraz inne powieści tej autorki!

  3. 4 na 5

    annakelly1

    Rachel Livingston, młoda dziennikarka pracująca w magazynie „Edge” dostaje szansę na napisanie artykułu, który może znacznie się przyczynić do rozwinięcia się jej kariery zawodowej. Musi jedynie napisać demaskatorski artykuł o najbardziej grzesznym facecie w Chicago.
    Malcolm Saint jest kobieciarzem. Kobiety marzą aby znaleźć się w jego łóżku i on to wykorzystuje. Nic nie wskazuje na to, że tę dwójkę może coś połączyć, ale wydaje się, że Rachel jest jedyną kobietą, która potrafi dotrzeć do tego mężczyzny. Jednak czy Rachel będzie potrafiła zdemaskować faceta przed całą masą ludzi, w którym na dodatek się zakochuje? Może tym uratować swoją upadającą redakcję. Chęć rozwinięcia skrzydeł w dziennikarstwie jest tak samo mocna jak chęć poznania tego mężczyzny.

    Katy Evans, znana nam z serii Real znowu daje nam świetną powieść, od której nie można się oderwać i kolejny raz przedstawia nam cholernie seksownego i uzależniającego mężczyznę, którego każdy uważa za drania, a w środku jest zupełnie inny. I kolejny raz potrzeba kobiety, która będzie potrafić wydobyć z niego to co najlepsze. Hmm, zabrzmiało to dwuznacznie, ale właśnie o to mi chodziło.
    Zapewne opis i fabuła wydają się dosyć schematyczne, ale lekkość pióra Katy i jej zdolność opowiadania tego wszystkiego nie daje nam się nudzić podczas czytania. Evans jest mi również znana z irytujących bohaterek. Zapewne, żeby nie było za słodko, coś musi takiego być. Tym razem nie jest to główna postać, ale jej przyjaciółka Gina. Dziewczyna ciągle próbuje wmówić Rachel, że one do szczęścia nie potrzebują facetów, że razem im będzie lepiej, a w końcu, że Malcolm i tak nie zmieni swoich nawyków i ciągle będzie sypiać z różnymi kobietami. Robi wszystko aby Rachel dała sobie spokój z Saintem. Wkurza mnie niesamowicie.

    Autorka napisała kolejny, emocjonalny rollercoaster, przy którym można się śmiać i płakać. Wciągająca treść i ciekawi bohaterowie trzymają nas przy książce do ostatniej strony, a gorące fragmenty sprawiają, że mroźne dni nie są już tak bardzo mroźne.

  4. 5 na 5

    Izabela Jóźwik

    Moja recenzja:

    To również pierwszy tom nowej serii erotycznej, autorki która zachwyciła wiele osób swoją powieścią „Real”.

    Tym razem również udało jej się napisać powieść od której ciężko się oderwać.
    Młoda reporterka, Rachel, otrzymuje nowe, trudne zadanie. Aby uratować czasopismo dla którego pisze, musi napisać artykuł o najsłynniejszym kawalerze z Chicago – miliarderze Saint. To dla niej furtka do przyszłej kariery. Tylko co tak na prawdę zwiastuje to zadanie?

    Akcja rozwija się bardzo wolno, nie zabraknie tutaj namiętności, erotyzmu i humoru. Dzięki temu książkę czyta się bardzo lekko i nie wieje w niej nudą. Fabuła właściwie niczym nie zaskakuje, ale niesamowicie wciąga do świata Rachel.
    Podczas czytania polubiłam obydwie barwne postacie.

    Manwhore to bardzo wciągająca książka, przeplatana emocjami. Jak wcześniej wspomniałam nie brakuje w niej również humoru, napięcia i seksownych bohaterów. Z niecierpliwością oczekuję kolejnego tomu, ponieważ zakończenie jest pełne tajemniczości.

    „- Wyzwaniem jest coś, czego przestajesz pragnąć, kiedy już to zdobędziesz. Dopóki nie uczynię cię moją, nie będę wiedział, czy jesteś wyzwaniem.”

  5. 5 na 5

    Zaczytana Wiedźma

    Kiedy Twoje życie opiera się tylko na relacji dom i praca zapominasz o wielu istotnych rzeczach i emocjach. Kiedy masz konkretny cel, przysłania on inne, dziejące się w tym samy czasie rzeczy. Kiedy skupiasz sie na jednym elemencie, nie widzisz innych. Gubisz się, gubisz świat, gubisz sens. Jednak najbardziej gubisz się wtedy kiedy wydaje Ci się, że masz wszystko pod kontrolą. Bo przecież tak własnie jest, prawda? Jednak nie zawsze to co widzimy na pierwszy rzut oka pokrywa się z tym co dzieje się między słowami, gestami, między ciszą…
    Rachel stoi na progu swojej dziennikarskiej kariery. Pisanie to jej pasja, pasja, która sprawia, że dziewczyna ma cel, a nawet dwa. Po pierwsze chce uratować zmierzające ku upadkowi wydawnictwo, a po drugie chce zrekompensować mamie wszystko to co poświęciła w imię matczynej miłości.
    Taką możliwość daje jej napisanie demaskatorskiego tekstu o największym playboyu Chicago, którym jest Malcolm Saint.
    Świadoma swojego zadania Rachel wie, że musi nagiąć kilka istotnych zasad aby zbliżyć się do mężczyzny. Wie, że musi wślizgnąć się w jego towarzystwo, poznać jego, jego przyjaciół, jego sekrety. Tylko czy młoda dziennikarka da radę oprzeć się urokowi tajemniczemu Casanovie? Czy w tym wszystkim zachowa własną autonomię?

    Sięgając po tego rodzaju książki zastanawiam się za każdym razem czy fabuła mnie zaskoczy? Czy będą emocję? Czy znowu zarwę nockę?
    Rozczaruję Was. Tym razem nie zarwałam nocki – 23:00 – idziemy spać. Jednak pierwszą rzeczą po przyjściu z pracy jest książka. Towarzyszyła mi w kuchni, łazience, łóżku – aż do 23:00. Przepadłam.

    Katy Evans bardzo ciekawie rozegrała fabułę, skomponowała bohaterów i ich nietuzinkową historię.
    Początkowy schemat z wywiadem obudził moje wątpliwości, które systematycznie ginęły pod każdą następnie przeczytaną stroną. Im bardziej poznawałam historię Rachel i Malcolma tym bardziej było mi mało. Znowu książkowy niedosyt. Fabuła niejednokrotnie mnie zaskoczyła swoją nieprzewidywalnością. Powiem Wam, że intrygi się tutaj nie spodziewałam.
    Bohaterowie to na pierwszy rzut oka dwoje dorosłych ludzi. Choć mam wrażenie, że o tym mówi tylko ich metryka.
    Rachel, która za wszelką cenę próbuje być odpowiedzialna zarówno zawodowo jak i prywatnie. Jednak w głębi swojej osobowości jest osobą, która boi się uczuć, odrzuca je bo tak jest łatwiej, bezpieczniej. Bezpieczniejsze jest to co znamy. I tego planu trzyma się Rachel.
    Malcolm jest bardzo tajemnicza osobą, zdystansowaną, ale jednocześnie wie czego chce i nie boi sie po to sięgnąć. Ma świadomość tego jakie reakcje budzi u kobiet i wcale nie jest mu źle z tego powodu. Jednak niedostępność Rachel spowoduje, że obudza się w nim inne emocje, te których nie znał, których się po sobie nie spodziewał. Poznamy go nie tylko od strony playboya, ale równiez człowieka pełnego empatii.
    Sam język powieści jest bardzo przystępny. Nie oszukujmy się, znajdziemy tutaj prywatne, erotyczne sceny, pełne napięcia, zmysłowości i emocji. Znajdziemy miłość zapisaną między słowami. Miłość, o której sie nie mówi, której nikt nie zapraszał, która przyszła bo miała taką fanaberię. Książka naszpikowana jest emocjami, pobudza zarówno zmysły jak i wyobraźnię. Rozgrzewa od środka.

    Powiem Wam, że początkowo miałam pewne obawy widząc podobny schemat fabuły z wywiadem, jednak tutaj wszystko potoczyło się bardziej prawdopodobnie, bardziej życiowo. Jest cel, jest misja, po trupach do celu. Zastanawiałam się czy główna bohaterka okaże się bezwzględną egoistką, która cel stawia na pierwszym miejscu, a ludzi dużo niżej w swojej prywatnej hierarchii. Zastanawiałam się czy playboy Saint zaliczy i zostawi Rachel. Zastanawiałam się nad milionem możliwych scenariuszy jednak w zamian za to dostałam ” Ciąg dalszy w kolejnym tomie”. Dlatego własnie mam ochotę krzyczeć „tak się nie robi”! Jestem po prostu zbulwersowana, że mnie, czytelnika zostawiono w niepewności emocjonalnej aż do lutego!
    Książka zalicza się do grona bardzo kobiecych, pełnych emocji i uczuć ukrytych w gestach, słowach, ciepłej kawie. Nie znajdziemy tutaj przelukrowanej fabuły pełnej serduszek, amorków i kwiatków. Znajdziemy pożądanie, które samo wyznacza zasady i rozdaje karty. Znajdziemy zwykłych ludzi, ze swoimi historiami i demonami. Znajdziemy chciwość, znajdziemy nieuczciwość, zdradzę i chęć wspięcia się po szczeblach kariery za wszelką cenę. Ale w tym wszystkim znajdziemy tez człowieka, pełnego obaw i niepewności, człowieka, który zmaga się ze strachem własnego ja. Znajdziemy to co na pierwszy rzut oka wydaje się niewidoczne…
    http://www.zaczytanawiedzma.blogspot.com

  6. 4 na 5

    pasiutka1906

    Jako iż ostatnimi czasy miałam jakąś dziwną fazę na czytanie romansideł, a zwłaszcza wszelakich erotyków, brałam hurtem wszystko co mi się trafiło. Po przeczytaniu kilku erotyków, stwierdziłam, że każdy w zasadzie jest taki sam. Nie spodziewałam się niczego innego w „Manwhore”. Kobieta zakochująca się w bogatym i nieziemsko przystojnym mężczyźnie? Układ bez zobowiązań? Zero uczuć? Skądś to znamy, prawda?
    W „Manwhore” też się z tym spotkałam. Nie mniej jednak historia ta była napisana w o wiele ciekawszy sposób …
    Malcolm Kyle Preston Logan Saint to bogaty, bardzo wpływowy i obłędnie przystojny biznesmen z Chicago. Wokół jego osoby krąży mnóstwo legend, sam Malcom zaś owiany jest nimbem tajemniczości.
    Mężczyźnie wydaje się, że już nic nie jest w stanie go zaskoczyć. W jego życiu sporo jednak namiesza nagłe pojawienie się Rachel Livingston – młodej, utalentowanej i pięknej dziennikarki. Rachel otrzyma zlecenie przeprowadzenia wywiadu ze słynnym Malcomem Saintem i odkrycia tego, kim naprawdę jest mężczyzna będący na językach wszystkich mieszkańców Chicago.
    Czy Rachel uda się odkryć prawdziwe oblicze Malcolma? A może to Malcolm odkryje prawdziwą Rachel?
    Poniekąd „Manwhore” jest klasycznym romansem z wątkiem erotycznym. Nie mniej jednak pani Evans ma bardzo dobry, ciekawy styl pisania, przez co podczas czytania książki nie myślałam: „To już gdzieś było” czy „To nic nowego”. Duży plus za trzymanie akcji. To nie jest jedna z tych banalnych erotyków, gdzie dwójka bohaterów pieprzy się ze sobą już na samym początku historii. W tym przypadku cały etap rozwoju ich uczuć jest niezwykle delikatnie i dokładnie opisany. Na zwrócenie szczególnej uwagi zasługuje przede wszystkim opis ich pierwszego pocałunku. Osobiście czułam „magię” tego pocałunku i z ogromnym zainteresowaniem czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
    To, czego możecie być pewni sięgając po tą książkę to duża dawka emocji, które nie pozwolą Wam wypuścić z objęć tej powieści, dopóki nie zobaczycie ostatniej strony.
    Co do ostatniej strony …
    Uważam, że autorka nie potrzebnie robi z tej historii całą serię. Historia „Manwhore” byłaby jak dla mnie świetna jako powieść jednotomowa.
    Podsumowując, mimo tego, że „Manwhore” jest dość klasyczną opowieścią, dostarcza wiele emocji i chwyta za serce. Autorka zakończyła historię w dość kulminacyjnym momencie i do chwili obecnej nie mogę przeżyć tego, że nie wiem jak cała akcja się zakończyła … A drugi tom planowany jest dopiero na luty 2017! Nie mniej jednak, będę czekać cierpliwie  Polecam!

    Moja ocena: 7/10

    Recenzja znajduje się na moim blogu:
    kochajacaksiazki.blogspot.com

  7. 4 na 5

    AngelikaPaterak

    Katy Evans to autorka, z którą miałam już do czynienia przy okazji czytania pierwszej części jej innej serii – „Real”. Książka może mnie nie zachwyciła, ale spędziłam z nią kilka naprawdę przyjemnych chwil, dlatego postanowiłam sięgnąć także po podobną tematycznie powieść „Manwhore”. Jest to również erotyk, jednak tym razem mamy do czynienia z innym typem pary, bo nie bokser-rehabilitantka, a milioner-dziennikarka. Takie połączenie jest już wam pewnie znane z pewnej bardzo popularnej trylogii erotycznej. Ale czy Katy Evans poprzestała na tylko takim podobieństwie?

    Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy magazyn „Edge” jest na skraju upadku. Rachel, jedna z dziennikarek, otrzymuje od swojej przełożonej propozycję nie do odrzucenia – ma napisać artykuł demaskatorski o najpopularniejszym mężczyźnie w mieście – Malcolmie Saintcie, którym uratuje „Edge” i pozwoli na zachowanie posady sobie i kolegom z redakcji. Tekst ma odkryć wszystkie tajemnice tego wpływowego milionera i playboya, ma ukazać całą prawdę o jego romansach, życiu prywatnym i zdementować wszelkie fałszywe plotki na jego temat. W tym celu Rachel musi się do niego bardzo zbliżyć, może nawet bardziej niż by sobie tego na początku życzyła… Z biegiem czasu sprawy się komplikują i między tą dwójką zaczyna rozwijać się relacja oparta już nie tylko na kwestiach zawodowych. Czy Rachel poświęci karierę dla romansu z tak nieprzewidywalnym człowiekiem?

    Jak już wspomniałam, Katy Evans oparła swoją historię na podobnym schemacie, co wszystkim znana E.L. James, autorka trylogii „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Jest dziennikarka i wpływowy milioner, jest wywiad, jest pewna siebie współlokatorka i jest także motyw trudnego dzieciństwa. Podobieństw jest naprawdę sporo, ale mimo to, historia całościowo sprawia wrażenie oryginalnej i przybiera swój indywidualny tok. Poza tym, według mnie jest o wiele lepiej napisana, językiem prostym i lekkim w odbiorze, ale niepozbawionym polotu i emocji.

    Narracja Rachel jest bardzo przyjemna, a sama bohaterka naprawdę da się lubić. Nie jest to jedna z tych szarych myszek, które ni stąd ni zowąd nagle zostają dostrzeżone przez zniewalającego adonisa. To atrakcyjna młoda kobieta, spełniająca się zawodowo, łaknąca przygód i wyzwań. Choć sama nie wierzy, że Saint jest w stanie zainteresować się jej osobą, czytelnik dostrzega w niej to, co zapewne zauważył i on – urok osobisty, pokorę i odwagę. W czasie rozkwitu jej znajomości z Malcolmem, targają nią przeróżne emocje, a są one tak adekwatne do sytuacji i tak dobrze opisane, że jako czytelniczka jestem w stanie utożsamić się z niemal każdą z nich. Saint jest natomiast ucieleśnieniem fantazji wielu kobiet – przystojniak o zniewalającym spojrzeniu, tajemniczy, wpływowy, bogaty, a także niezwykle dobry i wrażliwy. Można odnieść wrażenie, że jego postać jest nieco przerysowana, wyidealizowana, ale czy mogę uznać to za wadę? Tego typu literatura jest w końcu przeznaczona dla rozrywki, relaksu, dla przeniesienia się w świat fantazji i marzeń – a pomarzyć o takim facecie jest niezwykle miło!

    „Manwhore” to według mnie jedna z lepszych pozycji książkowych z gatunku literatury erotycznej. Nie dajcie się zwieść kontrowersyjnemu tytułowi, bo choć oczywiście ma on swoje odniesienie w historii, to w zupełnie innym sensie niż możecie z początku podejrzewać. Powieść czyta się niezwykle przyjemnie i szybko, wciąga i absorbuje czytelnika, a zakończenie pozostawia niesamowity niedosyt! Czekam niecierpliwie na kolejną część serii o Rachel i Malcolmie, a was serdecznie zachęcam do sięgnięcia po pierwszą.

  8. 4 na 5

    Kasik Reczenzuje

    Zachwycona serią „Real” nie mogłam doczekać się kolejnej książki tej autorki. Okazało się, że będzie to „Manwhore”. Tytuł bardzo wymowny, obiecująca autorka, zapowiedz intryguje – wszystko wołało bym czytała.
    O czym więc jest „Manwhore” ?

    Malcolm Kyle Preston Logan Saint to bogaty, bardzo wpływowy
    i obłędnie przystojny biznesmen z Chicago. Wokół jego osoby krąży mnóstwo legend, sam Malcom zaś owiany jest nimbem tajemniczości.

    Mężczyźnie wydaje się, że już nic nie jest w stanie go zaskoczyć.

    W jego życiu sporo jednak namiesza nagłe pojawienie się Rachel Livingston – młodej, utalentowanej i pięknej dziennikarki. Rachel otrzyma zlecenie przeprowadzenia wywiadu ze słynnym Malcomem Saintem i odkrycia tego, kim naprawdę jest mężczyzna będący na językach wszystkich mieszkańców Chicago.

    Czy Rachel uda się odkryć prawdziwe oblicze Malcolma?
    A może to Malcolm odkryje prawdziwą Rachel?

    Przyznam się Wam szczerze, że mam problem. Z jednej strony jest to bardzo dobrze napisana, wciągająca i kipiąca od emocji powieść, a z drugiej strony osobiście mam problem z bohaterką. Polega on na tym,
    że autorka zbudowała ich historie na kłamstwie – kłamstwie Rachel. Jako dziennikarka upadającego tytułu ma za zadanie zaczaić się na sławnego milionera, wyciągnąć od niego pikantne szczegóły i opisać w kompromitującym go artykule. Ma to tchnąć nowe życie w redakcję, a ona sama ma nie mieć skrupułów, ba ma nawet go uwieść….
    i tu moje sumienie zaczęło się buntować. Denerwowała mnie tym samym od samego początku.
    Nie mogłam się z nią utożsamiać i nawet jak zaczęła się łamać pod urokiem Malcolma to i tak była dla mnie zaszufladkowana. Ten mój mały głosik w głowie cały czas szeptał: a czego się spodziewałaś? Jak mogło się to udać? Ile jesteś w stanie poświecić? Jak nisko można upaść? Jak widzicie denerwowała mnie, ale jest moment, że karta się odwraca i bohaterka zdaje sobie sprawę, ze to ona będzie pokiereszowana i nie wyjdzie z tego pseudo związku bez szwanku. Odzywają się takie uczucia, że zapierały dech. Następuje nawrócenie, żal, przegrana, ale czy nie jest za późno??? Czy modliszka może stać się ofiarą??

    Bez wątpienia książka wzbudza emocje – ogromne i skrajne. I absolutnie nie można jej zaszufladkować.
    Gdy zaczęłam ja czytać w oczy kuły podobieństwa do innej powieści, ale to tylko chwilowe. Tak naprawdę „Manwhore” jest lepiej napisany, bardziej skomplikowany, rozbudowany i nieszablonowy, a po paru rozdziałach nie połączycie jej z żadną inną książką.
    Gdy ją skończyłam mój cały mój wyrobiony wcześniej pogląd wywrócił się do góry nogami – bo przeczytanie jej do końca dopiero pozwala na złożenie kreacji bohaterów w całość i sprawia, że chce się więcej, więcej i więcej. To kipiąca zmysłowością, naszpikowana pikantnymi scenami powieść o wyborach , przemianie, o moralności. Byłam pierwsza w ocenie bohaterki i zaszufladkowałam ją, jednak koniec pokazał mi w jakim błędzie byłam…..

    Katy Evans zasiała ziarno i bardzo chce dowiedzieć się co będzie dalej.

  9. 5 na 5

    Wybebeszamy książki

    Gdyby okładka mogła mówić, ta krzyczałaby ‚wiem, że jestem do bólu seksowna’. I chociaż słowa nie wyrzeknie, to kryje wnętrze godne chwili zapomnienia.

    Sprzedana aureola

    To jedna z tych recenzji, w której najchętniej zawarłabym tylko głośne westchnienia, znaczące spojrzenia poszukujące mary ze snu i zszokowany wyraz twarzy. Jednak nie wiem, czy mogłabym z sobą żyć, gdybym pozbawiła Was swojego, ekhem, jakże pożądanego komentarza.

    Malcolm Saint.
    Święty z duszą diabła.
    Diabeł z aureolką? Gdyby taki świecący krążek Saint posiadał, już dawno zarobiłby na nim miliony. To jest to, co robi. Ze wszystkim. Jak Midas. To mężczyzna, którego pragnie każda z nas. Sądzę, że znalazłam swój ideał. Autorka zarysowała go lekko, ledwie kontur, a potem po prostu puściła wodzę fantazji, trzymając się jednak ram rzeczywistości.

    Nadała mu przymioty, których każda z nas pożąda. Po cichu. Lub na głos. Saint jest seksowny. To oczywiste. Piekielnie inteligentny – towar na wymarciu. Zdystansowany, dzięki czemu jego emocje nie są dla Rachel oczywiste. Co innego dla czytelniczek.
    Kiedy czytałam, pojęłam jak ważna jest powściągliwość. Jakiej mocy nabierają proste słowa, gdy wymówi je ktoś, kto nie jest znany z odkrywania swoich kart.
    Każdy ruch, każde zdanie, drgnięcie ust, ruch stalowych mięśni – Saint to miał. Po prostu to miał. Wdzięk, dziką elegancję, inteligencję, urok, charyzmę… delikatność i troskliwość skryte pod nieprzeniknioną maską. Dawno temu czytałam jedną z książek Evans. Nie wiem, czy moje słowa potwierdzicie, ale w „Manwhore” autorka naszkicowała bohatera całkiem innego kalibru. Realnego, plastycznego dzięki wymownym opisom i obdarzonego duszą. To wolna wola, którą obdarowała go Evans, wnosi w powieść coś odmiennego… nowego w gruncie rzeczy.

    Nieprzeniknioność. Saint do ostatniego słowa pozostał dla mnie zagadką. Emocjonalną, taktyczną zagadką.

    Z Rachel sprawa miała się trochę inaczej. To ona jest narratorką, więc poznałam ją o wiele lepiej – miało to swoje dobre i złe strony. Dziewczyna jest urocza w swojej nieśmiałości, jakby nieopierzona. Cały czas niepewna, ale jednocześnie potrafi wydobyć się ze swojej skorupy i prowadzić śmiałe, humorystyczne dialogi.
    Jest bardzo zróżnicowaną postacią. Podobnie jak Malcolm posiada wiele twarzy, które wywołują pozytywne i negatywne emocje. Z jednej strony wzbudza sympatię – ma swoje zabawne chwile, jest inteligentna, walczy o siebie, mocno trzyma się ziemi, po której stąpa. Jest wszystkim, czego Saint do tej pory nie doświadczył. Nijak wpisuje się w ramy głośnej, mocnej w gębie, gorącej, agresywnej kobiety. Jest piękna, ale cicha i nieostentacyjna.
    Cały godny pozazdroszczenia wizerunek zarysował fakt, że jej znajomość z Saintem nigdy tak naprawdę nie była bezinteresowna. Przynajmniej na początku. Wzajemne przyciąganie nie zdołało odwieść jej od głównego celu. Nie potrafiła poczynić aż tak pewnego siebie ruchu. Trochę w tym winy Sainta, trochę świata i trochę jej. Choć nie podobało mi się jak kręciła się dookoła, to muszę przyznać, że wniosło to w książkę realność i rys prawdziwego życia.

    Także pytanie: kto tu kogo wykorzystuje?

    Romansoholiczka przemawia

    Relacja pomiędzy bohaterami została stworzona sumiennie i z wielką dbałością o szczegóły. Jest ogień, namiętność, prawda, garść tajemnic, antagonistyczne charaktery. Pojawia się nawet zazdrość. To perfekcjonizm w najczystszej postaci. Doceniam to jako romansoholiczka. Trochę burczę pod nosem jako czytelniczka nie stroniąca od akcji. Było kilka punktów zapalnych, które mogłyby wywołać dreszcze i mocne skoki adrenaliny. Tymczasem musiałam obejść się smakiem.
    Minę osładzają sceny seksu, które są pikantne – to bez dwóch zdań, ale jakby przytłumione. Jakby to była strefa należna tylko bohaterom. Ten zabieg – postawienie szyby, wyizolowanie czytelnika z najbardziej intymnego momentu w cudzym życiu – to mnie złapało. To mi się spodobało. To było to! Z wielką chęcią powiedziałam ‚nie’ obnażeniu się do nagiej jaźni. Z uciechą odrzuciłam nagość duszy, nie tylko ciał. W pełni nasyciłam się widokiem i prostymi słowami, które kreśliły granicę dookoła tej dwójki.

    Ostatni wdech

    Czy szukałam minusów? Jak zawsze! Jednak tak mocno zakochałam się w Saincie, że trudno było mi skupić się na czymkolwiek innym. Sądzę, że wiele to mówi o książce. Chciałabym być na miejscu Rachel, ale, szczerze mówiąc, kibicuję jej z całego serca. Książka kończy się w sposób, który stawia wszystko pod znakiem zapytania. Nie wiem, czego się spodziewać. Trochę pławię się w tej niepewności, trochę mnie ona prześladuję. Z utęsknieniem wypatruję kontynuacji.

  10. 4 na 5

    krolewskierecenzje

    Rachel pracuje w podupadającej redakcji. Dostaje bojowe zadanie, które ma uratować jej ukochane czasopismo. Musi przeprowadzić wywiad z największym kąskiem Chicago, Saintem. Ale to nie ma być zwykły wywiad. Kobieta musi dowiedzieć się rzeczy, o których nikt wcześniej nie wiedział, a droga do odkrycia tych tajemnic nie ma żadnych znaków stop…

    Na pierwszy wywiad poszła ubrana w ogrodniczki, uciapana farbą. Później pokazała się mu jako elegancka seksbomba. Z każdym spotkaniem wzbudzała jego zainteresowanie i fascynację swoją osobą. Rachel też nie pozostawała obojętna na męskość, którą emanował. Z każdą chwilą wspólnie spędzoną zaczynało coraz bardziej iskrzyć. Dziewczyna wmawiała sobie, że to tylko praca, a trzepotanie motyli w brzuchu nie ma nic wspólnego z bliskością tego mężczyzny…
    Saint z kolei nie jest mężczyzną, któremu można kazać w nieskończoność na siebie czekać. Należy on do tego typu mężczyzn, którzy biorą co chcą. A on właśnie pragnie Rachel…

    Manwhore to kolejna z tych powieści, które się wprost pochłania. Mogłoby się wydawać, że to drugi Grey, bo biznesmen, dziennikarka… Nic bardziej mylnego, bo na tym właśnie podobieństwa się kończą. Sceny zbliżeń opisane są w bardzo subtelny sposób, który działa na wyobraźnię, ale nie razi. Autorka również pięknie przedstawiła rodzące się uczucia, które chyba są najcudowniejszym procesem w ludzkim życiu…
    Podsumowując stwierdzam, że Manwhore to cudowna książka opowiadająca historię dwojga ludzi z różnych światów, których połączyła miłość… Pełna czułości, namiętności i pożądania…

  11. 4 na 5

    Weni

    Malcolm Saint…. mega przystojny, wysoki, dobrze zbudowany, zielonooki miliarder. Playboy kochający wykorzystywać kobiety w seksualnym znaczeniu tego słowa, przecież nikt nie powiedział, że pan Saint będzie święty.

    Malcolm vs. Rachel

    Rachel Livingston… ładna, platynowa blondynka, dziennikarka, silnie związana ze swoją matką i przyjaciółkami. Marząca o karierze dziennikarki.

    Wszystko zaczyna się od tego, że Rachel idzie na dywanik do swojej szefowej (Helen) z myślą, że zaraz zostanie zwolniona. Ku jej zdumieniu dostaje ogromną szansę TEN temat. TEN temat, który otworzy jej drzwi do ogromnej kariery. TEN temat, który może uratować jej ukochany magazyn „Edge”. Temat, który pozwoli jej spotkać pana Sainta i poznać jego najbardziej skrywane sekrety. (tak wiem, powtórzenia, ale tutaj zrobiłam to specjalnie)

    Młoda i ambitna dziennikarka od razu bierze się do pracy, świadoma tego na co się zgodziła, ale nieświadoma konsekwencji tej decyzji, bo jak? Nie można przecież przewidzieć przyszłości.

    Zaczynając czytać troszkę się wystraszyłam ponieważ czytając opis spodziewałam się nie tego co mi prezentują pierwsze strony. Obawiałam się powtórki z pięćdziesięciu twarzy Greya (których swoją nie hejtuję, ale i nie podziwiam), całe szczęście kilka stron później moje przeczucia zostają zapomniane, a ja przepadam w tej historii maksymalnie. Nieważne co robiłam chciałam tu i teraz wrócić do lektury, która mnie kupiła.

    Nie chcę zdradzać za dużo bo zaraz pewnie sprzedam komuś spoiler, a jest to coś czego nie chcę robić więc wspomnę iż w książce bardzo spodobały mi się nawiązania do piosenek, filmów i seriali jakie istnieją w prawdziwym (naszym) świecie, a Chicago w książce zostało zaprezentowane na bardzo ciche, a mimo to nad wyraz niebezpieczne.

    W książce oprócz ciekawych nawiązań spotkałam się również z kilkoma failami, np. nie wiem jak to się dzieje w Ameryce, ale SZEŚCIOLATEK nie miał najmniejszego prawa na zdobycie czarnego pasa w żadnej sztuce walki… ale to można przemilczeć, może autorka tego nie wiedziała i tyle.

    Ahh… zapomniałam wspomnieć na temat erotyzmu… czy jest, jaki, kiedy, jak? Otóż, coś co mi się spodobało to fakt, że w całej książce czujemy przyjemne erotyczne napięcie między postaciami, czujemy ten seks panujący w powietrzu, ale na szczęście seks nie towarzyszy zawsze tej energii. Nie ma tutaj tego co mi się nie podoba w innych książkach tego gatunku czyli wszędzie gdzie ta energia tam stosunki seksualne. NIE! Tutaj mamy energię, ale seks nie towarzyszy im tak od razu! Brawa dla Pani Katy!
    Jeżeli chodzi o moją ocenę co do całości to nie potrafiłam, po prostu autorka mnie pokonała, ale nie mogłam obliczyć, którym scenariuszem popędzi ta historia! Ciągle analizowałam wszystko po kolei i chociaż się spodziewałam najważniejszego momentu to tego jak do niego dojdzie nie mogłam rozpracować! Brawa dla Katy!

  12. 4 na 5

    Karolina

    23-letnia Rachel Livingston jest atrakcyjną i ambitną dziewczyną, która zrobiłaby wszystko dla rodziny i przyjaciół. Od ponad dwóch lat jest dziennikarką „Edge” i uwielbia swoją pracę, jednak przyszłość magazynu, który z trudem utrzymuje się na rynku, jest bardzo niepewna i kobieta obawia się, że w każdej chwili może ją stracić. Gdy dostaje propozycję napisania kontrowersyjnego artykułu o nieuchwytnym i tajemniczym biznesmanie z Chicago, nie waha się ani chwili. 27-letni Malcolm Saint jest bogatym i zabójczo przystojnym playboyem, który jest na ustach wszystkich, jednak jego życie prywatne wciąż pozostaje zagadką i nikt nie wie, jaki jest naprawdę i co ukrywa. Gdy Rachel udaje się umówić z nim wywiad, jest zdeterminowana, by obnażyć jego prawdziwą twarz, nawet jeśli będzie musiała grać nieczysto, jednak nie jest przygotowana na uczucie, które niespodziewanie pojawi się między nimi i wywróci jej życie do góry nogami…
    „Manwhore” to pierwszy tom nowej serii amerykańskiej autorki Katy Evans, która zdobyła popularność dzięki bestsellerowej powieści „Real”. I chociaż ta pozycja nie zrobiła na mnie większego wrażenia, to muszę przyznać, że odkąd zobaczyłam w zapowiedziach jej najnowszą książkę, z niecierpliwością czekałam na jej premierę. Sięgając po „Manwhore” nie miałam zbyt wielkich oczekiwań i liczyłam przede wszystkim na lekką i nieskomplikowaną historię przy której będę się dobrze bawić, jednak spotkało mnie naprawdę pozytywne zaskoczenie, bo książka okazała się o wiele lepsza od debiutanckiego dzieła autorki. Najbardziej spodobała mi się kreacja postaci, szczególnie głównego bohatera, który był enigmatyczny i fascynujący, dzięki czemu lektura tej pozycji była zdecydowanie przyjemniejsza. „Manwhore” Katy Evans to bez wątpienia dobre rozpoczęcie świetnie zapowiadającej się serii. Amerykańska autorka stworzyła ekscytującą, rozpalającą zmysły i pobudzającą wyobraźnię historię, która mimo pewnej schematyczności i przewidywalności, piekielnie wciąga i intryguje do samego końca. Nie mogłam się oderwać i z niecierpliwością będę czekać na kolejny tom, który mam nadzieję, pojawi się już niedługo 😉 Jeżeli podobała wam się seria „Real”, to „Manwhore” również powinien przypaść wam do gustu. Polecam entuzjastkom literatury erotycznej i osobom, które mają ochotę na odprężającą i niezobowiązującą lekturę z pieprzykiem.

  13. 5 na 5

    Livingbooksx

    Młoda kobieta przeprowadzająca wywiad ze znanym, przystojnym i wręcz rozchwytywanym bogaczem… Brzmi znajomo? Być może, jednak to dopiero początek, który potrafi zaskoczyć niejednego czytelnika. Rachel od samego początku jest kobietą niezwykle zdeterminowaną, wie czego chce i za wszelką cenę chce poznać wpływowego, pożądanego Malcolma. A że okazja ku temu jest wyśmienita, kobieta ma ułatwioną drogę do Sainta. Chodzi przecież o karierę, którą może zyskać właśnie dzięki tej rozmowie. W pewnym sensie to od niego i od owego wywiadu zależy jej przyszłość oraz sukcesy w pracy. Jednak w pewnym momencie sytuacja między bohaterami wymyka się spod kontroli, a oni sami zostają uwikłani w splątaną sieć uczuć, niepewności, pożądania oraz chwilami strachu.

    Rachel jest kobietą bardzo wrażliwą, od której zależy los gazety, dla której pracuje. Wywiad ze znanym Saintem oraz odkrycie jego wielkich tajemnic to szansa na wszystko. Kobieta nie spodziewa się jednak uczuć i wydarzeń, które w niedługim czasie zawładnęły jej sercem oraz umysłem. Saint natomiast to mężczyzna, który nie zna granic ani nie toleruje odmów z czyjejkolwiek strony. Jest panem i władcą, nic dla niego nie jest niemożliwe, a z jego budżetem i profesją cały świat stoi przed nim otworem. Jednakże to, co spotyka oboje młodych ludzi zaskakuje zarówno Rachel, jak i Malcolma, który nie spodziewał się, że takie uczucia mogą w nim drzemać.

    Sytuacje, które mają miejsce między bohaterami, są bardzo realistyczne i nie przesłodzone, co dość często zdarza się w książkach tego typu. Namiętność oraz delikatnie, powoli rodząca się między nimi miłość jest opisana w sposób przemyślany oraz sprawia, że czytelnik nie potrafi w pewnym momencie oderwać wzroku od książki i od słów, które się z niej wylewają. Autorka w bardzo przejrzysty i przemyślany sposób poprowadziła akcję, która zaskakuje i porywa każdego. Dużym plusem i aspektem, który miał tu ogromne znaczenie to emocje, które towarzyszą czytelnikowi na niemalże każdej stronie. Nie ma tu zbędnych słów, zbyt wolnej akcji, nudnej znajomości ani tzw. „płaskich bohaterów”.

    Z autorką spotkałam się po raz pierwszy, pomimo, że słyszałam co nieco o jej poprzedniej serii. Niestety nie miałam do tej pory okazji, aby po nią sięgnąć, a najnowsza premiera Wydawnictwa Kobiecego spadła mi z nieba. Spotkanie z tą autorką zaowocowało wieloma emocjami, godzinami rozmyślań o bohaterach i wydarzeniach, które wkrótce nastąpią. Co do zakończenia, było obłędne! W żadnym calu nie spodziewałam się tego, co zostało mi zafundowane na ostatnich stronach i powieści. Nie pozostaje mi jednak nic innego, jak niecierpliwe oczekiwanie na kolejny tom, który, już teraz wiem – będzie rewelacyjny.

  14. 5 na 5

    Wąchając książki

    Chociaż Manwhore nie jest pierwszą powieścią Evans na polskim rynku, nie miałam wcześniej styczności z jej twórczością. A jednak zdążyłam zauważyć, że ma ona swoich zwolenników i przeciwników. Być może dlatego zaczęłam pierwszy tom nowej serii w Polsce z nieprzyjemnym uczuciem, że będzie to lektura bardzo męcząca, ale chyba nigdy nie pomyliłam się tak bardzo, jeśli chodzi o moje oczekiwania, przeczucia i końcowy efekt.

    Moim zdaniem, wiele osób sięga po romanse zza dużymi oczekiwaniami i zapomina, że jest to gatunek, którego czytanie ma sprawiać przyjemność oraz zapewnić rozrywkę. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby czasem przemycić kilka morałów i prawd życiowych, co nie powinno wpływać na całokształt. Z moim kilkuletnim doświadczeniem w zaczytywaniu się w tym typie książek, sądzę, że naprawdę warto cieszyć się odrobiną oryginalności i spontaniczności, którymi wykazują się autorzy. Evans napisała historię, która nie tylko mnie zaskoczyła, ale również roztopiła moje serce i doprowadziła do tego, że ta historia trafiła od pierwszych kilku stron na listę moich ulubionych powieści i na największe zaskoczenie ostatnich kilku miesięcy.

    Postać Rachel urzekła mnie od samego początku. Nie była głupią, naiwną dziewczyną, której największym problemem był wybór stroju na dany dzień. Polubiłam ją za jej realny, barwny i dobrze przedstawiony charakter. Główna bohaterka nie była idealna, miała swoje wady, momenty, w których irytowała, mimo wszystko nie wzbudzała niechęci, co nakazało mi myśleć, że były to celowe zabiegi, które miały zróżnicować opinię o niej. Rachel jest jedną z tych bohaterek romansów, z którymi bardzo łatwo się utożsamić i zapałać ogromną sympatią. Nie wykazywała też żadnych symptomów odchyleń psychicznych czy innych przypadłości.

    Malcolm Saint to postać, która należy do kategorii męskich bohaterów, zdobywających serce czytelniczki od pierwszego spotkania, wyobrażenia, a już w szczególności moje. Być może dla niektórych będzie to szok, ale niewiele jest męskich postaci, które bezsprzecznie na listę największych książkowych miłości. Malcolm ma w sobie nutę oryginalności, co jest zaskakujące i czyni go trudnym do rozgryzienia. Nie będę o nim dużo pisać, ale mogę zdradzić, że Rachel i Saint zamienili się rolami, co powaliło mnie na kolana.

    Pierwsze, co urzekło mnie w powieści, to styl autorki – lekki, zabawny i wciągający. W rezultacie okazało, że ten właśnie aspekt najbardziej mnie zaskoczył, a czego nie spodziewałam się po opiniach Real. W Manwhore może szokować tytuł, co nie zmienia faktu, że historia była pełna emocji, silnych emocji, doskonale wyważonych, głębokich emocji. Doskonałym zabiegiem była wcześniej wspomniana zamiana ról, gdzie to Rachel miała tajemnice, opory przed związkiem, bała się zrobić krok naprzód, a Saint był w miarę otwarty i pozytywnie nastawiony.

    Na zakończenie napiszę, że Manwhore to jedna z lepszych powieści, które przeczytałam w tym roku. Jest w niej dokładnie wszystko, czego potrzebuję w tego typu historiach, chociaż mam niedosyt i ochotę na wybuchową kontynuację. Nie zaprzeczę – było dużo śmiechu, wzruszeń i zabawy, której oczekuję od fantastycznie napisanych romansów i cieszę się, że to otrzymałam. Historię Rachel i Malcolma przeczytałam w zaledwie kilka godzin i już nie mogę doczekać się kolejnych tomów.

    http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/09/katy-evans-manwhore.html#

  15. 5 na 5

    BookParadise

    Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com

    „Nie znoszę tego, jak się przy nim czuję. Nie znoszę tego, że kiedy jestem daleko od niego, czuję się naga. Nie znoszę tego, że kiedy nie obejmują mnie jego ramiona, czuję się tak, jakby wyrwano część mnie. I nie znoszę tego, że zaczynają mnie zżerać wyrzuty sumienia.”

    Dwie osoby, dwa różne światy.
    Bogaty Malcolm, dziennikarka Rachel.
    Dwa sposoby na życie.
    A jednak oboje mają jeden cel i są bardziej podobni, niż mogłoby się wydawać.
    Jeden artykuł i jedno spotkanie, które zmieni ich życie.
    Już nic nie będzie takie samo.
    Czy Rachel napisze swój artykuł? Jak potoczą się losy bohaterów? Czy mają szansę na miłość?
    Jak długo ze sobą wytrzymają?

    „Za uczucie, które narasta powoli;
    widać je dopiero wtedy,
    gdy wybucha płomieniem.”

    Rachel jest bardzo sympatyczną postacią, którą lubi się już od pierwszych stron. Razem ze swoją przyjaciółką Giną, postanowiły, że będą singielkami.
    Pracuje dla magazynu „Edge” i kiedy firma chyli się ku upadkowi, otrzymuje zadanie. Musi zdemaskować Sainta, odkryć jego sekrety, dzięki którym uratuje firmę.
    Kiedy jednak bierze się do pracy, na jej drodze zaczyna powstawać wielka przeszkoda. Nie może pohamować swoich uczuć i zatrzymać hormonów, które na widok gorącego Malcolma zaczynają wywijać koziołki.
    Rachel jest naprawdę przeurocza. Jej hamowanie się i powstrzymywanie jest jej naprawdę bardzo mocną stroną. A do tego potrafi rozśmieszyć. Zdecydowanie nie jest kolejną pustą bohaterką.

    A Malcolm, no cóż. Zdecydowanie do świętych nie należy, tak jak to głosi jego nazwisko. W jego życiu dominuje zabieranie panienek na jedną noc do łóżka, bo jak to na przystojnego, bogatego miliardera przystało – trzeba się zabawiać i wykorzystywać to co się ma.
    Jednak jego przeszłość jest burzliwa, a ponieważ Rachel chce ją poznać, dochodzi do spotkania, które odmienia wszystko.
    Malcolm jest bardzo szczerym i lojalnym facetem, który mówi samą prawdę, bez względu na konsekwencję i liczy na to samo. Prawda i lojalność ponad wszystko.
    Bardzo go polubiłam od pierwszych stron i nie chodzi tutaj o jego aspekty fizyczne, ale o charakter, wnętrze i poczucie humoru.
    Zdecydowanie nie można go nie polubić, jest bohaterem, którego po prostu się kocha i stawia jako książkowego męża.

    ” – A co powiesz na towarzystwo Valentine’a?
    – O nie. Nie ufam temu facetowi. Jest jak ten łysy plotkarz z Gry o Tron, ogrywający wszystkich.”

    Polubiłam autorkę, po przeczytaniu jej fenomenalnej trylogii „Real” i poznaniu historii Remingtona i
    kiedy zobaczyłam, że kolejna książki Katy zostanie wydana, powiedziałam sobie „MUSZĘ. JĄ. MIEĆ.”.
    Jednak nie ukrywam, sięgając po „Manwhore” miałam obawy. Bałam się, że jest to kolejna historia, taka sama jak setki innych. Gdy zaczęłam ją czytać, tylko jęknęłam z zawodem… ale NIE… Katy mnie nie zawiodła! A mogę nawet powiedzieć, że bardziej pokochałam historię Malcolma i Rachel, niż Remingtona i Brooke.
    Uwielbiam pióro autorki, jej styl pisania i możliwość płynięcia razem z biegiem historii.
    Odkąd tylko dorwałam się do książki, nie mogłam się od niej oderwać, zostałam pochłonięta w całości i nawet zarwałam noc, aby chodzić później półprzytomnie.
    To, jak  autorka wykreowała bohaterów, całą fabułę i akcje, zdecydowanie zasługuje na jak najwyższe noty. Po prostu MISTRZOSTWO!

    Bardzo się cieszę, że autorka nie stworzyła irytujących i głupich bohaterów.
    ONA nie jest łatwa, puszczalska i wskakująca do łóżka od pierwszych stron, a nawet bardzo się szanuje i nie pozwala na zbyt wiele.
    A ON, jak to on, lubi się zabawić, ale nie ma w głowie tylko jednego. Nie łączy pracy z przyjemnościami i nie zabawia się w swoim biurze. Potrafi robić dla drugiej osoby rzeczy, które są bardzo miłe. Stara się pomagać, wykorzystując swoje pieniądze, ratuje zwierzęta, wspiera akcje dobroczynne, nawet gdy go nie interesują.
    I brawo Katy! Uwielbiam tą kobietę za jej podejście do książek i tworzenie bohaterów, dzięki którym nie mam chęci wyrzucić książki przez okno.

    ” – Jaką masz bieliznę?
    – Jakąś.
    – Taką, którą chcesz mi pokazać?”

    Przy tej książce się nie da nudzić, naprawdę. Fabuła nie jest przewidywalna, co to, to nie. Jak na erotyk została bardzo fajnie stworzona i dopracowana w każdym calu.
    Śmiechu w książce było mnóstwo, przezabawne przekomarzanie się głównych bohaterów jest naprawdę świetne. A cała historia? Nie sposób się od niej oderwać, ona was pochłonie, przygotujcie się na to, gdy będziecie sięgać po „Manwhore”.
    I niech ktoś mi tylko powie, że erotyk musi być przepełniony seksem i to brutalnym, to mu pod nos wetknę tę książkę.
    Namiętne sceny są delikatne, subtelne, pełne wdzięku i pożądania. Nie ma tutaj brutalności, nadmiernego wciskania ich na prawie każdą stronę. Namiętność i pragnienie biją z tej książki, ale w tak niesamowicie łagodny sposób, że aż chętnie się ją czyta.

    ” – Kiedy wyjdziesz z tego swojego kartonu, ja będę na ciebie czekał.”

    Nienawidzę Cię autorko za ten koniec! Teraz nie mogę doczekać się kolejnej części… Coś Ty kobieto narobiła?!

    ” – Księżyc też już do pana należy?
    – Jeszcze nie.”

  16. 4 na 5

    Review Junkie

    Znacie to uczucie, kiedy czytasz sobie książkę, gdy nagle wstajesz i idziesz sprawdzić termometr na ścianie, bo nagle zrobiło się mega gorąco? Nie? To chyba nie czytałaś Manwhore, Katy Evans. Pan Saint rozgrzał tak bardzo temperaturę w moim pokoju, że musiałam iść wziąć zimny prysznic. Nie żartuję. GORĄCO.

    Jak nie przepadam za powieściami erotycznymi, tak, gdy zobaczyłam zapowiedź najnowszej publikacji Katy Evans wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać. Powiem szczerze, nie zawiodłam się, ale jednak erotyk to erotyk podąża tymi samymi ścieżkami, w tym wypadku nie mogło być inaczej, co nie zmienia faktu, że była to bardzo przyjemna lektura. Miała fabułę, za co jestem wdzięczna, ponieważ samego wyuzdanego seksu bym nie przeżyła.

    Malcolm Saint jest wszystkim, ale na pewno nie jest świętym. Człowiek na wysokim stanowisku, posiadający władzę w wielu aspektach swojego życia, nie zna słowa NIE. Nie omijajmy tego słowa, jest dziwkarzem, lubi się zabawić i nie widzi w tym nic złego, w końcu jest na szczycie, każdy potrzebuje oderwania od świata biznesu. Saint jest.. mmm.. ideałem. Charakter, wygląd, sposób bycia – mniam!

    Rachel jest wytrwałą dziennikarką, której potrzeba czegoś, co pozwoli jej wbić się na szczyt drabiny redakcyjnej. Dostaje temat: ZDEMASKOWANIE PANA SAINTA. Jednak wszystko nie idzie po jej myśli. Rachel jest kobietą dążącą do ustalonego celu, czasem bardzo denerwującą i upartą, ale czasem słodką i wyuzdaną. Na początku kieruje nią motywacja, później pożądanie. Malcolm wpływa na nią i na każdą sferę jej życia.

    Co wyjdzie z tej zawrotnej znajomości? Żadne z nich nie wie.

    Rachel i Malcolm są typowym paringiem zdarzającym się w erotykach, on tajemniczy z mnóstwem sekretów, ona ładna, naiwna i z celem. Potrzeba odkrycia tajemnic jest podstawą do stworzenia fabuły, która jest bardzo dobrze rozplanowana. Przeszłość bohaterów jest dobrze wpleciona w akcję, nie ma natłoku wydarzeń i dlatego też bardzo przyjemnie się czyta tę pozycję.

    Styl pisarski jest lekki i prosty, autorka wie, co robi manipulując bohaterami i akcją. Jest również bezpośrednia, co mi się podobało. Niektóre momenty były przesłodzone, ale nie zmieniło to mojego odbioru książki.

    Jest to typowa literatura erotyczna, jeżeli lubicie takie klimaty, to na pewno Wam się spodoba. Jest delikatna z ostrzejszymi momentami, które rozgrzewają serducha i nie tylko. Budowanie napięcia przez autorkę spowoduje, że zakochacie się w głównych postaciach. I daję słowo, Pan Saint skradnie serce, każdej czytelniczki, nie ma innej opcji.

    Uwaga! Książka kończy się w zawieszeniu, kontynuacja potrzebna od zaraz.

    Review Junkie, Anna
    https://reviewjunkiebooks.wordpress.com/2016/09/20/recenzjaksiazki-manwhore-katy-evans/#more-4049

Dodaj opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię zainteresować…